Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Satyricon - Nemesis Divina

Satyricon, Nemesis Divina, Satyr, Frost, Nocturno Culto, Darkthrone, Kveldulv, black metal, folk

„This is Armageddon!” Taka apokalipsa to się świętemu Janowi nie śniła. Koniec świata jaki serwuje Satyricon kosi wszystko równo z ziemią lodowatym podmuchem piekielnej hekatomby. Mrozi kark i przechodzi dreszczem przez rdzeń kręgosłupa, zostawiając zroszone czoło i pustkę w głowie. „For the greath day of wrath is coming, and who shall be able to stand?”

I choć okazało się, że Ziemia, a nawet zamieszkująca ją ludzkość, przetrwały rok 1996, to „Nemesis Divina” na stałe wpisała się w kanony czarnej sztuki, stając się dziełem klasycznym i jednym z wyznaczników gatunku. Trzej, uzbrojeni po zęby, wysłannicy ciemności, przedstawiają zło jakie ze sobą niosą już samymi zdjęciami, na których występują w roli strażników matki północy. Obok Satyra i Frosta tym razem pojawił się sam Nocturno Culto z Darkthrone, tutaj jako Kveldulv. Po takiej trójcy żadnej litości nie należało się spodziewać. I słusznie.

„Nemesis Divina” jest jak zderzenie z pędzącym czołgiem. Natłok dźwięków urywa głowę, pustoszy mózg i wyniszcza wszelkie objawy samodzielnego myślenia. Nie ma odwrotu, nie ma ratunku. Trzeba przebić się przez ścianę gitar, podłożyć pod chlastającą perkusję i dać się porwać wirowi zagłady. A wtedy… A wtedy otworzą się bramy tej drugiej strony. Ukarze się majestat gór i zabrzmi potęga północy. Zatrzęsie się ziemia i nawet czarny kosiarz zwróci ku nam swe oblicze, przez moment dając spojrzeć sobie w oczy. Ale to już nie będzie wróg, tylko sprzymierzeniec. Bo ta siła już będzie w nas. Gotowa żeby się rozwijać, narastać i buzować nienawiścią. Oto nadszedł czas zemsty na tchórzliwej rasie niewolników. „Phantom north – I’ll be there when you hunt them down”.

I te melodie. Bezwzględnie sieczące, bezkreśnie ostre i na wskroś złe, a jakże piękne. „The Dawn Of New Age” wprost rozpływa się w rzadkim powietrzu, zagrywki w „Forhekset” są wręcz folkowe, doskonały gitarowo jest „Immortality Passion”, a pianinko kończące „Du Som Hater Gut” rozbraja jakąś taką beztroską swawolnością jak kwiat wyrosły na pogorzelisku. Największym hitem jest tu jednak „Mother North”. Utwór-hymn, nie tylko samego Satyricon, ale i całego black metalu. „Mother north – how can they sleep when their beds are burning?” Marszowa melodia przewodnia jest jak dostojny manifest. Jak odezwa do wszystkiego co złe i gotowe do walki na tym świecie.

Świetnym numerem jest też „Nemesis Divina”, ale rozczłonkowywanie na części pierwsze już nie bardzo ma sens. Cała ta, kończąca się żałobnym rapsodem dla upadłej, niewolniczej ludzkości, płyta jest skondensowaną pigułką nieskończenie ekspansywnej mocy. Jest jej kwintesencją. „Mother north – united we stand (together we walk)”.

Tracklista:

1. The Dawn Of A New Age
2. Forhekset
3. Mother North
4. Du Som Hater Gud
5. Immortality Passion
6. Nemesis Divina
7. Transcendental Requiem Of Slaves

Wydawca: Moonfog Productions (1996)

Ocena szkolna: 5+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły