Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Phantasmagory - Odd Sounds

Są zespoły, które swoją błyskotliwością, pomysłowością i przebojowością wyprzedzają innych wykonawców, zasłużenie wybijają się ponad własne środowisko i wchodzą z dumą do panteonu legend muzyki. Do tego wąskiego grona należy choćby Metallica, która niewątpliwie wpłynęła na całe rzesze muzyków po wszystkich stronach rockowo-metalowego frontu. Inne zostają docenione po latach, ale otrzymują swoje miejsce w historii jedynie z opóźnieniem, jak wzgardzony przez jakiś czas Cynic, który okazał się wyprzedzić swoją epokę w '93 roku, gdy wydał niesamowity album "Focus". Oczywiście najszersze grono stanowią muzycy niespełnieni, których kariery potoczyły się mniej szczęśliwie, a ich płód artystyczny nie został doceniony... Czasem niesłusznie. Do tych pechowców niewątpliwie należy nieistniejąca już ukraińska grupa Phantasmagory.
Początki zespołu sięgają 1991 roku, ale dopiero 8 lat później zadebiutował on albumem o dającej do myślenia nazwie "Odd Sounds", co znaczy po prostu... "dziwne dźwięki". Sama grupa określiła swoją muzykę jako "techniczny progresywny death metal", czyli wiadomo mniej więcej, czego się spodziewać, jeśli wziąć jeszcze pod uwagę, że zespół, poza standardowym metalowym instrumentarium (gitary, bas, perkusja), posiadał klawiszowca. Album rozpoczyna się w podobny sposób, co "Spheres" zespołu Pestilence. Nie ma żadnego intro, siłowego wprowadzania w klimat. Zespół od razu wrzuca nas jakby w głęboki środek utworu. Świetne, połamane rytmy, psychodeliczne riffy gitarowe, bas szukający przestrzeni i wybijający się co chwilę na uszy, a klawisze w tle dopełniają klimatu surrealizmu. Tak właśnie rozpoczyna się "The Labirynth Of Thinking", pierwszy utwór na płycie. Dalej jest tylko ciekawiej.

Drugi utwór jest... w pełni instrumentalny. Niespotykane podejście, ale zupełnie uzasadnione, bo "Echos Of Depression Whirlwind" to utwór o niezwykłej energii, mnogi w pomysły i niebanalne motywy. Coś, co trzeba usłyszeć. Nie będę jednak rozpisywał się nad poszczególnymi utworami. Żaden kawałek nie odstaje poziomem i każdy jest godny poznania. Warto jednak wspomnieć, że piąty utwór, "Everlasting Change", ma aż 16 minut. I pokuszę się o stwierdzenie, że to jednocześnie najlepszy i najsłabszy utwór na tym albumie. Zawiera wspaniałe melodie, niezwykłe pomysły, genialny klimat, ale muzycy byli chyba zbyt pewni siebie, bo pojawiają się w ciągu tego długiego czasu również momenty dużo słabsze. Kawałek wprawia nas więc w swego rodzaju sinusoidalne samopoczucie. Gdy już dochodzimy do granicy znużenia, pojawia się kolejna świetna melodia. Zaczynam się nawet zastanawiać, czy nie było to zamierzone działanie - w końcu sinusoida to w pewnym sensie odzwierciedlenie tytułu...

Bardzo ciekawie rozwiązano kwestię wokalu. Otóż pojawiają dwa rodzaje growlingu - jeden skrzekliwy, a drugi głęboki, gardłowy, kojarzący się raczej z kapelami grindowymi. Zespół daje nam jasno do zrozumienia, że wokalizy stanowią dla nich raczej dodatek, traktują je bardzo swobodnie i bawią się nimi na całym albumie, a warto wspomnieć, że pojawia się również melorecytacja w stylu "To Live Is To Die" Metallicy.

Takie luźnie podejście do wokalu znajduje jednak odzwierciedlenie w budżetowej produkcji. Silny nacisk na stronę instrumentalną sprawia, że wszelkie przekazy werbalne są słabo słyszalne i niezrozumiałe. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo nigdy nie zwracałem szczególnej uwagi na śpiewaków. Dodatkowo Phantasmagory serwuje słuchaczowi prawdziwą instrumentalną ucztę. Motywów w każdym utworze jest pełno, proste rytmy prawie nie występują, a współpraca między poszczególnymi muzykami jest najzwyczajniej genialna. Tu nie ma miejsca na indywidualne popisy, tu gra zespół - prawdziwie organiczny twór, w pełni zsynchronizowany pod względem motorycznym i kompozycyjnym.

Trzeba jednak dopełnić formalności i powiedzieć, że to nie jest album stricte metalowy. Bliżej mu do wspomnianego wcześniej "Focus", niż do "Spheres". Muzyka ma raczej refleksyjny, spokojny charakter i stanowi swego rodzaju duchowe przeżycie. Phantasmagory postawiło na współbrzmienie, klimat i udało się naszym sąsiadom z Ukrainy stworzyć dzieło, które pozwala naszym uszom doświadczyć niezwykłych dźwięków. Dziwnych dźwięków.

Tracklista:

01. The Labyrinth Of Thinking
02. Echos Of Depression Whirlwind
03. Allegory
04. Hero
05. Everlasting Change
06. Weird Sounds
07. Disharmagory

Wydawca: The Flaming Arts Productions (1999)
Komentarze
steelin : Prawie sedno, bo wspomniałbym jeszcze o basie, który przywodzi mi na m...
Harlequin : Posłuchałem sobie ... dobre :) dużo dają tutaj te klawisze, bo o ile tech...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły