Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Khallice - The Journey

Z zespołem Khallice zapoznałem się rok temu, tuż po tym gdy wydali swój debiutancki album. Debiutancki i jak się okazało naprawdę powalający! Muszę przyznać, że dość sceptycznie podchodzę do kapel, które na pierwszy rzut oka pachną Dream Theater gdyż uważam, że tego zespołu nie powinno się kopiować.. Ale to nie Khallice! Brazylijczycy pomimo tego, że składem i typem muzyki upodobniają się do amerykańskich wirtuozów, grają kompletnie w swoim niepowtarzalnym stylu!

Już sama okładka płyty wygląda bardzo zachęcająco: zielone morze czy jezioro? Ciężko na pierwszy rzut oka stwierdzić to jednoznacznie. W tyle czarne chmury pokrywające czerwoną planetę (coś w stylu okładek Planet X) i na pierwszym planie postać kobiety, również zielonej. Całość wygląda imponująco i od razu wiadomo że chłopaki nie grają brutal death metalu. Nie obrażając tutaj death metalowców, ale to coś zupełnie bardziej złożonego niż okładki np. Cannibal Corpse.

Po włożeniu płyty do odtwarzacza pierwszy kawałek, który otwiera album to "Loneliness". Od pierwszych sekund powala ciężarem i czuć tu progresje niemal na kilometr. Panowie bardzo lubią bawić się metrum i na albumie nie brakuje łamańców. Nie są to łamańce w stylu Rona Jarzombka, ale bardzo mądrze wplecione w struktury utworów. Niemal od początku moją uwagę przykuł potężny wokal! Pan Alírio Netto nie szczędzi strun głosowych i myślę że z powodzeniem mógłby stanąć na jednej półce z Dickinsonem czy Labrie a może nawet wyżej!

Kolejny numer "I've Lost My Faith" to typowy prog-rockowy numer. Słychać melodie, polot, ciekawe riffy i genialne partie klawiszy, które koloryzują wszystkie kawałki. Przystępne rockowe granie na wysokim poziomie! Struktury wszystkich utworów są bardzo rozbudowane i nie nudzą. Dalej pod numerem 3 widnieje tytuł "Spiritual Jewels". Jak dla mnie najlepszy kawałek na płycie, który idealnie oddaje całość twórczości Khallice. Widać doskonale w czym muzycy czują się najlepiej. Istna gratka dla ucha! Słychać tu połączenie techniki, melodii oraz progresji, a wokalista przebija samego siebie! Ciężko tu opisać wszystko słowami, to po prostu trzeba posłuchać!

Następne kawałki oscylują już w czasie 3, 4 minut i nie zaskakują niczym charakterystycznym aż do samego końca, ale nie jest to w negatywnym tego słowa znaczeniu gdyż poziom płyty trzyma się wysoko aż po ostatnią sekundę. Jest natomiast więcej melodii i utwory są jakby bardziej przewidywalne być może dlatego, że klimatem przypominają bardziej stary typ prog-rockowego grania (Rush, Deep Purple). Album jest nasycony szalonymi pasażami, brejkami instrumentalnymi czy też masą solówek. Oczywiście nie mógłbym nie wspomnieć o panu Marcelo Barbosie, który na stanowisku gitarzysty pokazuje klasę i bardzo wyrafinowany styl gry. Nie są to solówki w stylu Malmsteena i Petrucciego, ale kiedy trzeba Pan Barbosa potrafi przyspieszyć.

Gdybym miał scharakteryzować po krótce całą płytę to powiedział bym po prostu, że jest to bardzo dobry album na wysokim poziomie. Znajduje się tam muzyka inteligentna i w sam raz idealna dla fanów progresywno-rockowego grania. Myślę że fani Rush, Pink Floyd czy Dream Theater znajdą w tym albumie coś dla siebie. Na koniec pragnę wspomnieć, że Khallice wydał już w 2008 roku EPkę z nowymi kawałkami, ale o tym może innym razem.

Tracklista:

01. Loneliness
02. I've Lost My Faith
03. Spiritual Jewels
04. Wrong Words
05. Thunderstorm
06. Vampire
07. Turn The Page
08. Prophecy
09. The Journey

Wydawca: Hellion Records (2003)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły