Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

KMFDM - Brimborium

Albumy z serii "the best of" czy "remixes" zwykle określane jako perełki i pozycja obowiązkowa dla prawdziwych fanów-kolekcjonerów są, przynajmniej dla mnie, niczym innym jak sposobem na łatwy zarobek i nabijaniem ludzi w butelkę. Wszelkie takie kompilacje z góry skazuję na porażkę - nie robią na mnie wrażenia. Nie inaczej jest z nowym albumem KMFDM "Brimborium" - zapowiadanym jako pierwsza w ponad 20-letniej karierze płyta z remiksami.
Oczywiście nie mam zamiaru ani interesu w tym, by zniechęcać Was do przesłuchania tego albumu, zrobicie jak chcecie, ale z całym szacunkiem dla zespołu - ośmielam się stwierdzić, że KMFDM w wersji remiksowej wypada blado. Mawia się, że przyprawy zaostrzają smak; wzmóc go miała lista zacnych gości, będących niekwestionowaną elitą muzyki elektronicznej. Na albumie pojawili się: norweski Combichrist, cyberpunkowy duet z krainy kangurów - Angelspit, niemieccy mistrzowie industrialu Die Krupps i projekt Sebastiana Komora - Zombie Girl. To oni od lat wyznaczają trendy w muzyce elektronicznej i industrialnej. Jednak po takiej solidnej reprezentacji spodziewałam się naprawdę konkretnych remiksów i absolutnych parkietowych hitów na rok 2008. Okazuje się jednak, że za imponującą załogą gości nie kryje się zbyt wiele treści, przez co dostajemy trudny do zdefiniowania, nudny krążek.

Ciężko szukać tu winnych. Kto odpowiada za ten treściowo nijaki album? Czy zespół KMFDM, który zdecydował się dać na remiksowy warsztat kompozycje z niebyt udanego ostatniego albumu "Tohuvabohu", czy też zaproszeni goście, którzy z przeciętnych utworów uczynili kompletnie beznadziejne remiksy? Spośród 13 utworów umieszczonych na krążku jestem w stanie wyróżnić dwa pierwsze ("Tohuvabohu (MS-20 Mix) (Remix Combichrist)" - za niebywały klimat i "Looking For Strange (Super Strange Mix) (Remix Die Krupps)" - powrót do tradycji industrialu), reszta materiału reprezentuje niestety zniżkową formę. Mam wrażenie, że twórcy pozostałych remiksów potraktowali je od niechcenia, przez co najbardziej dostało się słuchaczom, którzy zamiast wysmakowanych i elektryzujących utworów otrzymują nijaki materiał. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wśród 13 remiksów aż 3 popełnili obecni członkowie KMFDM (Sascha Konietzko "Käpt'n K.", Jules Hodgson i Steve White), co w kwestii kompozycji z ostatniego albumu i - co za tym idzie - jego późniejszego remiksowania nie stawia ich w dobrym świetle.

Tak jak w przypadku poprzedniej płyty stwierdzam, że zespół KMFDM zamiast być grupą muzyków z prawdziwego zdarzenia stał się ostatnio komercyjną maszynką do robienia pieniędzy, bez żadnego wstydu wypuszczając na rynek przeciętny produkt jeden po drugim. Mam wrażenie, że formacja od pewnego czasu ugania się za własnym ogonem w klatce wypracowanej przez siebie formuły na zbicie kapitału przy użyciu jak najmniejszych środków. "Brimborium" jest pierwszym remiksowym albumem szacownych jubilatów z KMFDM, tak więc z okazji ich 25 urodzin wypada życzyć ostatniej tego typu wpadki.

Tracklista:

01. Tohuvabohu (MS-20 Mix) (Remix By Combichrist)
02. Looking For Strange (Super Strange Mix) (Remix By Die Krupps)
03. Superpower (Buttfunk Mix) (Remix By Käpt'n K.)
04. Headcase (Hallowe'en Mix) (Remix By Jules Hodgson)
05. Tohuvabohu (Ex Nihilo Mix) (Remix By Angelspit)
06. I Am What I Am (The One And Only Mix) (Remix By Steve White)
07. Looking For Strange (All Strung Up Mix) (Remix By Velox Music)
08. Saft Und Kraft (Saft Und Crack Mix) (Remix By DJ Acucrack)
09. Not In My Name (Check Yourself Mix) (Remix By 16 Volt)
10. Headcase (Fix Mix) (Remix By Angelspit)
11. Spit Or Swallow (Electric Stomp Mix) (Remix By Velox Music)
12. You're No Good (Zomb'd Out Mix) (Remix By Zombie Girl)
13. What We Do For You

Wydawca: Metropolis Records (2008)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły