Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

Asymmetry Festival - Firlej, Wrocław (17-19.04.2009)

Pierwsze wzmianki o organizacji Asymmetry Festival dotarły do mnie już w październiku ubiegłego roku. Podane nazwy zespołów, sam pomysł a także miejsce – wrocławski Firlej zachęciły mnie do wzięcia udziału w tej imprezie. Początkowo chciałam się wybrać na wszystkie koncerty, ale zdecydowałam się wziąć udział wyrywkowo podczas pierwszego weekendu (17-19 kwietnia). Ostatecznie stanęło na piątku, kiedy moją uwagę skierowałam na występ amerykańskiego Baroness oraz na niedzieli z finałem w wykonaniu AmenRa.
Do klubu dotarłam chwilę po godzinie dwudziestej, na scenie produkował się już włoski zespolik Lento. Co prawda wyjście z założenia "od kiepskiego wokalisty lepszy jest brak wokalisty" bywa często właściwym posunięciem, jednak w przypadku Lento można by dyskutować, czy "śpiewający członek" nie podniósł by jednak nieco jakości występu. W związku z lekkim niedosytem i wiejącą  ze sceny nudą udałam się pozwiedzać klub i pokonwersować z dość licznym stadem znajomych z całej Polski.

Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie pojawienie się barku z wegańskim żarciem, tętniące pięknie skomponowaną mozarellą z pomidorami, naleśnikami ze szpinakiem czy sałatką z soczewicy. Inni organizatorzy koncertów w tym kraju powinni przejąć taką tradycję żywieniową na imprezach trwających więcej niż dwie godziny, na które często zjeżdżają się ludzie z całego kraju, a czasem nawet spoza naszych granic. Ponieważ nie lubię się denerwować ominęłam łukiem szerokim stoisko Rockersa, aby czasem nie zrujnować się płytowymi zakupami.

Prawdę mówiąc byłam bardzo ciekawa co pokaże Ufomammut. Trio z Włoch znane mi z krążka ”Idolum” dość pobieżnie, okazało się doskonałym koncertowym zespołem. Lekko hipnotyczne oblicze eksperymentujących i psychodelicznych momentami muzyków było przerywane licznymi brawami publiczności - często w połowie utworów, kiedy wyciszali się w ich trakcie. Dawka porządnego ciężaru choćby w takiej kompozycji jak ”Stardog” nastroiła mnie doskonale.

Krótka przerwa, kieliszek wiśnióweczki i powrót na salę na występ gwiazdy wieczora w wydaniu kwartetu ze Stanów Zjednoczonych. Baroness rozpoczęli od "The Birthing" doprowadzając zgromadzoną sporą gromadę fanów w Firleju do euforii. Później zagrali ”Isak” a przy "Rays On Pinion" publiczność coraz ochoczej podrygiwała w rytm muzyki. Baizley i spółka skupili się na materiale z "Red Album" ale nie zabrakło także "Red Sun" z EPki "First and Second". Był to zdecydowanie najbardziej rock’n’rollowy występ tego wieczora. Mieszanka rockowego ciężaru i energetyzującego potencjału zespołu doprowadziła ludzi do gromkiego nawoływania w chwili gdy ten opuścił scenę po kawałku ”Grad”. Oklaski i okrzyki  sprowadziły na scenę basistę Summer Welcha, który oświadczył, że na ten wieczór nie mają więcej piosenek do zagrania i popieścił komplementami polskich entuzjastów zespołu. Oczywiście fani nie dali za wygraną. Muzycy pojawili się w kompletnym składzie raz jeszcze by zagrać zupełnie nowy kawałek z planowanej dopiero płyty.

I tak zakończył się koncertowy piątek we wrocławskim Firleju. Pierwszy dzień Asymmetry Festival podsumować należy dużym plusem. Żałuję nieco, że nie mogłam wybrać się w sobotę, ale inne zobowiązania nie dały mi możliwości zobaczenia brytyjskiego 65daysofstatic i Włochów z At The Soundown. Nadrobiłam jednak słuchanie pokrętnych dźwięków w niedzielny wieczór i to z nawiązką.

Koncertowa niedziela rozpoczęła się od występu Belgów z Kingdom. Królestwo, które na swoim koncie ma skromną EPeczkę prawdę mówiąc nie zaprezentowało niczego oryginalnego. Nadmiar neurotycznych dźwięków raczej mnie zmęczył niż zadowolił muzycznie, dlatego po dwóch utworach wybrałam się na ploteczki przy barze.

Na występ niemieckiej Tephry przyznaję czekałam, bo materiał z ”A Modicum Of Truth” bardzo mi się podobał. Pomimo, że występ był dość energiczny jak na skład zaproponowany tego wieczora, to słuchając Niemców, których brzmienie kojarzy się z wczesnym Isis czy pierwszymi dokonaniami Cult Of Luna. Doszłam też do wniosku wraz z towarzyszami wieczora, że choć ograne patenty całkiem zgrabnie zespołowi wychodzą, to cały nurt „neuro-style” lekko zaczyna zjadać swój własny ogon i niestety ale daleko większości wykonawcom do największych tego stylu jakim jest chociażby Neurosis.

Przyznaje się, że A Storm Of Light tak naprawdę najbardziej podobał mi się od strony wizualnej wyświetlanej „na plecach” sceny. Brzmienie zespół miał chyba najgorsze ze wszystkich bandów jakie widziałam podczas tych dwóch dni na Asymmetry Festival. Po trzecim czy czwartym utworze, w którym także podśpiewywała wokalistka, której w zasadzie nie było słychać, ulotniłam się z sali i czekałam z niecierpliwością na koncert AmenRa.

Belgowie reprezentujący post-hardcore’owy styl znani są oczywiście jak większość zespołów tego nurtu z krzykliwego wokalu i tzw. ”buczenia”. Rozpoczęli swój występ od ”De Dodenakker” z ”Mass IIII”. Z tego wydawnictwa usłyszeliśmy jeszcze  ”Silver Needle. Golden Nail”, ”Razoreater” oraz ”Thurifer. Et Clamor Ad Te Veniat”. Natomiast z poprzedniego krążka z ”Mass III” ze sceny wybrzmiały dwa utwory ”The Pain It Is Shapeless” oraz ”Am Kreuz”. Niezwykle momentami miażdżące dźwięki wydobywające się ze sceny poprzeplatane spokojniejszymi fragmentami i połączone z doskonałymi wizualizacjami zobrazowały doskonały występ formacji. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że był to koncert nieco magiczny.

Wyjazd do Wrocławia uważam za bardzo udany. Niewątpliwie nasyciłam się klimatem spod znaku post/sludge metalu. Mimo to żałuje, że ominie mnie drugi weekend tej jakże interesującej imprezy, kiedy to na scenie wystąpi między innymi Minsk, Dälek czy Blindead.
Komentarze
Ignor : Ranyjulek jak mogłaś Minsk ominąć, a tak poza tym fajna relacja, jak za...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły