Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Acute Mind - Acute Mind

Kolejna nowa płytka pod sztandarem progresywnego grania to „Acute Mind” zespołu o tej samej nazwie. Standardowe jest już porównywanie gry muzyków reprezentujących rock progresywny z warszawskim Riverside. Tutaj porównywanie łatwo nie wychodzi, gdyż mamy do czynienia z muzyką gatunkowo i jakościowo dość odmienną. Wokal jest bardziej podobny do Jona Andersona niż do Mariusza Dudy, a bogate partie klawiszowe dodatkowo powodują iż muzykę Acute Mind łatwiej jest porównać do późnego Yes niż do warszawskiej formacji.
Formacja Acute Mind  powstała w lutym 2006 roku z inicjatywy Arkadiusza Piskorka. W lipcu własnymi środkami udało się nagrać materiał demo. Od tego czasu zespół zaczął koncertować, pokazując się szerszej publiczności podczas festiwali i przeglądów. Przełomem w działalności zespołu był koncert wraz ze znaną polską grupą Quidam w klubie Graffiti w lutym 2008 roku. W 2008 roku grupa zdobyła I nagrodę na Rock Alert Festival w Lubartowie. W 2009 roku zespół nawiązał współpracę z Elektrum Productions. Acute Mind mógł wreszcie przystąpić do nagrania pierwszej oficjalnej płyty efektem tej współpracy jest właśnie album o tytule „Acute Mind”.

Muzyka rzeczywiście robi wrażenie. Nie potrzeba tu typowego czasu by wgryźć się w nowy materiał. Płyta daleka jest graniu metalowemu jednak niektóre utwory posiadają mocniejsze zacięcie i ciężkie gitarowe riffy.

Pierwszy utwór zatytułowany „Grief and Pain” jest dość odmienny od całości materiału. Mimo, że melodyjny, spodziewamy się dalej bardziej metalowego materiału. „Garden”, choć utrzymany początkowo w konwencji swego poprzednika, staje się z czasem coraz bardziej spokojny, przerwany ostrzejszymi partiami refrenu. Tutaj jednak po raz pierwszy możemy dokładniej wsłuchać się w wokal. „Misery” kontrastując ze swoim tytułem jest bardziej stonowany i instrumentalny z wydatnymi partiami solowymi. „Sweet Smell of Success” to jednen z lepszych i bardziej wyrazistych kawałków. Powoli przechodzi w instrumentalny „Faces”. Tu po raz pierwszy możemy wyraźniej usłyszeć syntezatory i partie pianina.

W „Bad Incitemens” unoszące się gdzieś nad naszymi głowami gitary z wkomponowanymi syntezatorowymi dźwiękami i ponownie z pianinem. Bardziej wyciszona jest tu perkusja i częściej daje się wyczuć zmiany tempa. Płytę zamyka rzewne „Prophecy”, niebędące jednak typowym dla tego typu materiału przydługim outro, tylko w pełni skomponowanym utworem.

Muzyka jest bardzo różnorodna i dynamiczna. Nie jest to progresywna melodia relaksacyjna tylko materiał trzymający w napięciu, świetnie nadający się jako soudtrack. 40 minut dobrego grania nie nudzi, nie męczy i jest wystarczające do zapoznania się ze stylem jaki proponuje zespół. Z płyty nie wynika jasno, jaki kapela ma pomysł na zaistnienie na szerszej scenie. Niektóre utwory zadebiutowały już rozgłośniach między innymi, co należy uznać za sukces w radiowej Trójce. Kolejna formacja, której poczynania warto obserwować.

Tracklista:

01. Grief and Pain
02. Garden
03. Misery
04. Sweet Smell of Success
05. Faces
06. Bad Incitemens
07. Bonds Of Fear
08. Prophecy

Wydawca: Elektrum Productions (2010)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły