"Free Tibet Free" jest trzypłytowym boxem wydanym przez niemiecki label Dark Transmission. Kompilacja powstała w związku z wydarzeniami w Tybecie, jakie miały miejsce na początku 2008 roku. Muzycy chcąc włączyć się w pomoc represjonowanym Tybetańczykom zgodzili się na wydanie tegoż boxu oraz przeznaczenie całkowitych dochodów z jego sprzedaży na wsparcie Tybetu. Na trzech częściach składanki usłyszeć można m.in.: Leaether Strip, Life's Decay, Forgotten Sunrise czy Fractional. Płyty za niewielką opłatą ściagnąć można z oficjalnej strony wytwórni Dark Transmission.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak brzmiałaby płyta, nagrana przez was samych? Bo jeśli o mnie chodzi - to kilka razy sie to zdarzyło. I gdyby nagranie własnego albumu było kiedys możliwe, to mam nadzieję, że brzmiałby on, choć w części podobnie jak debiutancki album francuskiego zespołu Cheval de Frise.
Komentarze Stary_Zgred : Mmm - znaleziona w internetowym sklepie i niedługo do rąk własnych t...
Harlequin : A dorwałas juz ?
Stary_Zgred : Problem w tym, ze to wydawnictwo w sklepie niestety dośc trudno dostać....
Debiutancki krążek formacji, która niewątpię, że namiesza jeszcze na blackmetalowej scenie. Po wydaniu dwóch demówek, nikomu nieznany zespół o długiej nazwie Wolves In The Throne Room przypierdolił (gdyż inaczej tego nie nazwę) krążkiem, który moim zdaniem jest jednym z najlepszych w gatunku. Gdy dostaję krążek zawierający 4 utwory, a trwający blisko 60 minut (każdy utwór powyżej 10 minut), to jedynym moim skojarzeniem jest Opeth "Morningrise".
Po ogromnym sukcesie "Beneath The Remains" Sepultura musiała pójść za ciosem. Szansę wypromowania się jaką dostała nie mogła być zmarnowana. Nic więc dziwnego, że "Arise" okazał się dopieszczonym albumem pod każdym względem, a muzycy pomyśleli czego fani mogą od nich oczekiwać.
Komentarze leprosy : To byl pierwszy album sepultury z ktorym sie zetkąłem... jakoś w podsta...
Sumo666 : Klasyka rzeznika :)) Nr 1 Sepultury :)) Warto posluchac tych kawalkow z koncer...
amorphous : To byl pierwszy album sepultury z ktorym sie zetkąłem... jakoś w podsta...
Nie wyczekiwałem na ten album. Po świetnym "Wages Of Sin" kolejne dwa wydawnictwa można było o kant dupy potłuc - marazm twórczy, przewidywalność i zero polotu. Nie zdziwiło mnie więc, że Chris Amott opuścił zespół. Teraz jednak powrócił, ale tytuł krążka nie napawał mnie optymizmem.
Komentarze Harlequin : kolejna syntetyczna produkcja wymiataczy zawodowców heh no, ja...
Harlequin : o tak ! a Erlandsson zapierdala po garach jak ten muppet w twoim avatarze ;)