Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Christ Agony - Moonlight - Act III

Christ Agony, Moonlight – Act III, black metal, Daemoonseth – Act II, Cezar, Żurek, Ash, Dies Irae, Gilan, Mauser, Vader

Już pierwsze dźwięki gitary akustycznej wprowadzają w ten niesamowity, natchniony czernią klimat. Odmieniony osobowo Christ Agony, duchowo pozostał sobą, a ich trzecia płyta „Moonlight – Act III” to mistyczna magia ujęta w sześć długich, melodyjnych, black metalowych pasaży. I choć wspaniały „Daemoonseth – Act II” zakończył tą pierwszą epokę działalności zespołu, to Cezar wyszedł z tego jeszcze większy, jeszcze potężniejszy.

Po odejściu Żurka i Asha, Cezar sięgnął po posiłki z olsztyńskiego zespołu Dies Irae. Perkusistą został Gilan, a na basie zagrał Mauser, dla którego krótki epizod w Christ Agony był odskocznią wiecie gdzie. Razem nagrali dzieło wyjątkowe. Nie wiem czy lepsze od tego co było do tej pory, ale maksymalnie złe, a jednocześnie fantastyczne muzycznie i brzmieniowo.

„Three black roses. In hair of the wind they are”. Jaki to jest mistrz. Ile w tym emocji, ile ekspresji i kreatywności. A tych porywających wokaliz jest na tej płycie znacznie więcej. Właściwie w każdym kawałku jest jakiś zajebisty motyw wokalny, który często się powtarza i jest częścią wielkiej harmonii. Wszystkie te utwory są bowiem takimi strumieniami, które raz szybciej i bardziej porywczo, a raz wolniej, delikatniej, płyną, suną i rozbrzmiewają cudowną szatańską symfonią. Nic tylko zgiąć się wpół i machać, machać banią dla Szatana. Rytmicznie, miarowo, w nieskończoność. To jest bajka. Każdy moment, każda fraza. „Eternity? Landscape of the night”. I ten riff pod spodem. Aż brak słów. Albo „Oh Satan. Look at me. I’m in fire”. Co chwilę coś, co rusz jakiś przejmujący, wkręcający motyw. A wszystko ubrane w ten niesamowity potok czarnej, gitarowej muzy, przejmujących, powyciąganych riffów, rytualnych bębnów, z dodatkiem delikatnej akustyki, chóralnych śpiewów, wyciem wichru.

No i cała atmosferyczność tego przedstawienia. To jest to coś co Christ Agony miał od zawsze. Od początku do końca to jest misterium. Te dźwięki po prostu są stworzone do ciemności, są z nią zespolone i tylko z czernią nocy tworzą kompatybilną całość. Jedynym światłem jakie może tolerować ta wspaniała muzyka jest światło świecy, a także blada poświata księżyca. „I am the heart. I am the soul. Moonlight”.

Tracklista:

1. Asmoondei
2. Devilish Sad
3. Paganhorns
4. Mephistospell
5. Moonlight
6. Eternalhate

Wydawca: Croon Records (1996)

Ocena szkolna: 5+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły