Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

White Willow - Sacrament

Wytwórnia Laser's Egde w moich oczach jest jedną najsolidniejszych korporacji zajmujących się wydawnictwem płytowym. W jej szeregach jest bardzo wiele wartościowych zespołów jak choćby Spiral Architect czy Zero Hour. Niestety White Willow nie jest jednym z tych wielu zespołów.
Sugerując się zagranicznymi recenzjami płyt White Willow sięgnąłem po pierwszą lepszą płytę - padło na "Sacrament". Szybko jednak moje oczekiwania o ciekawej muzyce minęły. To co uprawia ten zespół to progrock podbarwiany odrobinę folkiem. Oczywiście to stwierdzenie jest dużym uproszczeniem, ale ta szufladka jest najbliższa tym dźwiękom. Dominują bardzo spokojne i wyciszone motywy z jedynie sporadycznymi eskapadami w nieco bardziej połamane rejony. Wokalistka operuje głosem będącym zubożałą wersją Jork, co nie specjalnie przyciąga uwagę. To co należy zapisać na plus zespołu to ogromna różnorodność wykorzystywanych instrumentów na czele z fletami i różnymi elektronicznymi, wręcz trip-hopowymi przeszkadzajkami. Ogromną zaletą jest także fakt, ze w ramach tego co zespół gra, słychać inspiracje zespołami początku lat 90-ych, jak i właśnie trip-hopem i alternatywą. Wszystko to jest o dziwo spójne, logiczne i dopieszczone. Mógłbym nawet rzecz, że jest to dość intrygująca muzyka.

Zasadniczy problem jest jednak tego typu, że jest to płyta okropnie nudna i rozwleczona. White Willow jest w stanie zagłaskać na śmierć rozwścieczonego tygrysa. Te pomysły, które zostały skumulowane w tych utworach mogłyby być streszczone, a kawałki skrócone co najmniej o połowę - wtedy niewątpię, że odbiór "Sacrament" byłby o wiele lepszy. Tymczasem świetnie mi się odkurza pokój przy tej płycie.

Tracklista:

01. Anamnesis
02. Paper Moon
03. The Crucible
04. The Last Rose Of Summer
05. Gnostalgia
06. The Reac

Wydawca: Laser's Edge Records (2000)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły