Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

State Of The Union - Evol Love Industry

W ostatnich latach powstaje coraz więcej zespołów nurtu electro/synthpop. Niestety, jak się okazuje, ilość nie idzie w jakość. Trudno spośród tysięcy nowo powstałych grup inspirujących się muzyką syntezatorową lat '80 wyróżnić jedną i dopatrzeć się w jej twórczości czegoś oryginalnego. O ironio, okazuje się jednak, że popularność tej prostej i banalnej muzyki nie przemija i po ogromnej fali popularności w Europie, nurt ten z powodzeniem zadomowił się także za oceanem.
State Of The Union to kolejny zespół grający muzykę electropop, który trafia na polski rynek muzyczny dzięki wytwórni Vision Music. Polska edycja najnowszej płyty "Evol Love Industry" została wzbogacona o 4 dodatkowe utwory w wersji MP3 oraz teledysk do nagrania "Radioman". Szatę graficzną książeczki wykonał Juliusz Wojciechowski.

"Evol Love Industry" to trzecia płyta w dorobku Amerykanów. Na niej najlepiej widać, że zespół poczynił duże postępy. O poprzednich dwóch albumach nie ma się co rozpisywać, przesłodzone do przesady keyboardy zmieszane z irytującym fałszem Johanna Sebastiana świadczyły o kompletnej niemocy wokalnej i kompozytorskiej zespołu. Nowy krążek to przede wszystkim próby naznaczone poszukiwaniami własnego, właściwego sobie stylu. Zmieniło się praktycznie wszystko. Kierunek jaki obrał sobie duet to obecnie łatwy, przyjemny i nienagannie wyprodukowany materiał. I owszem zawartości płyty słucha się z przyjemnością, o ile nie bierzemy pod uwagę oryginalności i poziomu kompozycji.

Z góry nie oczekiwałam od zespołu wielkiego muzycznego i tekstowego przełomu ani odkrycia czegoś zupełnie nowego. Dlatego nieprzekombinowane syntezatorowe melodie (często na granicy kiczu) a do tego proste formy przekazu i tendencja do pisania tekstów ocierających się o banał nie była dla mnie zaskoczeniem.

Słuchając krążka niejednokrotnie niczym bumerang wraca do mnie myśl: "gdzieś już to słyszałam". Jeśli miałabym nazwać tę muzykę, to nazwałabym ją muzyką schematyczną z prostymi przewidywalnymi melodiami, delikatnymi bitami i wokalem (na tej płycie nareszcie przyzwoitym) przywołującym na myśl manierę wokalną Eskila Simonssona (Covenant) czy Davida Gahana (Depeche Mode). Płyta jest pełna schematów, także w warstwie tekstowej, gdzie karmieni jesteśmy bajeczkami o niespełnionej miłości (poruszane są także tematy sfery intymnej), bólu, cierpieniu itp. Jednak wszystko zostaje zaaplikowane w odpowienich nienużących proporcjach.

Płyta zawiera jednak coś, co broni ją na tle innych tego typu wydawnictw: nienaganna produkcja a do tego precyzyjny mariaż współczesnej elektroniki z awangardą new romantic i synthpopu. Tu wszystko ma swoje miejsce, współczesne trendy idealnie wkomponowują się w "analogowe" brzmienie klawiszy. Album przypadnie do gustu każdemu, kto lubi melodyjne kompozycje, czasem nastrojowe, a przy tym miejscami hipnotyczne i intrygujące. Ta sentymentalna muzyczna wycieczka w cudowne lata '80 może stać się głównym, jeśli nie jedynym powodem sięgnięcia po tę płytę.

Tracklista:

01. Industry
02. Evol Love
03. Dead Serious
04. Roller Coaster
05. Fall From Grace
06. Nothing At All
07. I Want
08. Radioman
09. Stockbrecher
10. Love Is Complicated
11. The Color Of My Skin
12. Blindfold
13. FFG135
14. Fallen Angels

Wydawca: Vision Music (2008)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły