Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Liquid Tension Experiment - Liquid Tension Experiment

To, że Mike Portnoy jest wielkim perkusistą, nie ulega żadnej wątpliwości. Nie dziwi więc fakt, że wytwórnia Magna Carta Records zaproponowała muzykowi partycypację w tzw. super-grupie. Obok Portnoy'a projekt mieli tworzyć basista Mr. Big Billy Sheehan, nieodżałowany gitarzysta Pantery Dimebag Darell oraz klawiszowiec Jordan Rudess. Z różnych powodów Dimebag i Sheehan nie mogli wziąć udziału w nagraniach, a ich miejsca zajęli odpowiednio John Petrucci (Dream Theater) oraz Tony Levin (M.in. King Crimson).
Debiutancki krążek projektu został nagrany w tydzień - tyle samo trwało pisanie utworów, stąd też i bardziej improwizatorski charakter albumu. To, że album jest perfekcyjny technicznie to nie trzeba powtarzać, ale charakter kompozycji to oddzielna kwestia. Generalnie utwory raczej do spójnych nie należą - są bardzo nonszalanckie, dużo w nich popisów, nie są tak przemyślane jak na "2". Mimo to jest mnóstwo jasnych punktów tego krążka - rozpędzony, otwierający płytę "Paradigm Shift" w środku utworu zwalnia i poraża "zimnym" klimatem.

Kolejne mocne punkty to brudno brzmiący "Kindred Spirits", pełen pomysłów "Universal Mind" oraz 30-minutowa improwizacja "Three-Minute Warning", która wbrew pozorom ma podstawy do bycia traktowaną jako przemyślana kompozycja - to jest po prostu geniusz. Znalazło się też miejsce dla krótszych numerów jak "Osmosis" jak i żartobliwych "Chris And Kevin's Excellent Adventure" oraz "The Stretch", które jakoś wybijają słuchacza z rytmu. Można było sobie je darować.

Debiut Liquid Tension Experiment to w zasadzie pierwszy krążek, który zapoczątkował modę na "Supergrupy". Szkoda trochę, ze na nonszalancji muzyków tracą trochę kompozycje, ale to nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobry krążek, a dla fanów skomplikowanych dźwięków rzecz obowiązkowa.

Ocena: 8/10

Wydawca: Magna Carta Records (1998)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły