Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Hermh - Eden's Fire

Hermh zapewne ma wielu sympatyków w Polsce, ale do mnie średnio przemawia ich twórczość. Jest tak pewnie dlatego, że wolę słuchać metalu bez wszystkich urozmaiceń a'la Dimmu Borgir. "Eden's Fire" miałem okazję zakupić na koncercie Behemotha za bagatela - 5zł. Interes życia? Nie, to tylko wytwórnia Empire Records, której krążki były niegdyś dodawane do czasopisma Thrash'em All, więc myśląc racjonalnie taka cena po kilku latach od premiery była czymś zupełnie naturalnym.

Może zacznę od warstwy estetycznej Eden' s Fire. Okładka najpierw wygląda bardzo klasycznie, tzn. czarne tło, logo zespołu i nazwa wydawnictwa. Kiedy przewróci się stronę widać jej prawdziwe oblicze. Prawie padłem na ziemię ze śmiechu widząc nagie ukrzyżowane "coś" co ma nogi wrośnięte w krzyż i trzyma dwie głowy w dłoniach. Wyraz twarzy owej kobiety zapewne miał być przerażający, ale wyszło jak wyszło. W każdym bądź razie może to tylko moje osobiste poczucie humoru, ale według mnie jest bardzo wesoło. Tył dla odmiany prezentuje się jak najbardziej przyzwoicie. Ciemny las, ścieżka i ogień tworzą miły dla oczu krajobraz. Ale tyle o okładce, która przecież jest najmniej istotna w tym wszystkim. 

"Prepare to Revolt" - Jest pierwszym numerem na płycie i właściwie przedstawia zawartość całości, bo jeżeli chodzi o klimat to na próżno szukać jakoś wybitnie zróżnicowanych nagrań. Kawałek rozpoczyna proste intro po którym następują wampiryczne krzyki, ale moim zdaniem nie z piekła rodem. Tragedii nie ma, ale słowa: "Jam milion razy i raz jeszcze polował" okazały się śmieszne na tle całości warstwy tekstowej. "Back From Divine" - Nic nowego nie wnosi. W sumie to chyba drug. zaraz po "Immortal Stars" najsłabszy utwór z całego "Eden's Fire". "Septu Annu - Theory of Nature" - Tutaj już jest lepiej, bo moje ucho wyczuło lekkie podobieństwo do Azarath (nie licząc tej całej symfonii i czystego śpiewu). Cholernie dobre nagranie ! Immortal Stars" - Ani trochę mnie nie ruszył,  "Fear of Blood" - Jeden z najlepszych utworów na płycie, chociaż wokal pojawiający się w drugiej połowie nie podoba mi się. Rozumiem, że są różne gatunki Black Metalu, ale osobiście chyba wolę brudny wokal w tym nurcie.

"Eternalization" - Miła oprawa instrumentalna, ale wokal powoli zaczyna być męczący. "Vampyronium" - Kawał dobrej roboty. W porównaniu do poprzedniego utworu jest dużo lepiej. Podoba mi się. Nie rozumiem tylko dlaczego praktycznie  w każdym nagraniu Bart używa słowa "Jam". Jam to jam tamto.. Ile można? "Fury" - Końcowy utwór, którego słucha się całkiem przyjemnie. Po przesłuchaniu odpaliłem jeszcze dwa razy, bo oczuwałem swoisty niedosyt. 

Na koniec słowa zaczerpnięte z "Vampyronium" - "Chodźcie me dzieci, podążajcie za głosem mym". Teraz już tylko możecie posłuchać rady Barta, albo jego twórczość odstawić gdzieś daleko na półkę. Mimo wszelkich niedogodzeń polecam chociaż jednorazowe zapoznanie się z "Eden's Fire", bo może akurat ktoś się w tym odnajdzie. No cóż, dla mnie ta płyta nie jest zła, ale nie jest też dobra - przeciętna.

Ocena: 6.5/10

Tracklista:

01. Prepare to Revolt
02. Back from Divine
03. Septu Annu (Theory of Nature) 
04. Immortal Stars" 
05. Fear of Blood
06. Eternalization
07. Vampyronium
08. Fury

Wydawca: Empire Records (2006)

Komentarze
Szmytu : A ja lubię, na silę napisana złośliwa recka, bez polotu. Odradzam recen...
zsamot : A ja lubię, na silę napisana złośliwa recka, bez polotu. Odradzam recen...
Vammp : W pełni popieram
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły