Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Front 242 - Angels Versus Animals (EP)

Najwidoczniej po dwóch albumach wydanych w tym samym roku, niezwykle płodna ekipa Front 242 wciąż nie była w pełni usatysfakcjonowana. Podsumowując rok 1993, zaledwie w kilka dni po edycji swego ostatniego długograja, wydają oni jeszcze jeden krążek. Tym razem mamy do czynienia z 8-ścieżkowym EP zatytułowanym "Angels Versus Animals", które co by nie skłamać, wreszcie okazuje się w pełni udanym wydawnictwem wciąż utrzymanym w konwencji electro-industrialu.
Więc w końcu się udało! Po próbach i błędach, Fronci odnajdują w sobie wreszcie zatracony gdzieś po drodze zmysł równowagi i są gotowi by znów zachwycić odbiorców własnej muzyki nadal realizując się w nowoczesnym stylu. Praktycznie cały materiał tutaj zawarty sprawia wrażenie przemyślanego i uporządkowanego, nie ma tu miejsca na niedomówienia. Gdyby tego jeszcze było mało, na płycie udziela się inna legenda sceny elektronicznej - KMFDM. Swoje trzy grosze, Niemcy dorzucili remiksując "Modern Angel", co tylko dodatkowo przydaje pozytywnego wrażenia wobec całej płyty.

Wracając jednak do twórczości gospodarzy krążka, obok znanego już "Animal" przedstawionego tutaj aż w dwóch wersjach, panowie proponują nam 5 świeżych, zupełnie nowych numerów, przy czym każdy z nich jest urokliwy na swój sposób, bowiem EPka jest prawdziwym tyglem, w którym mieszają się różne wpływy. I tak chociażby dla przykładu warto wspomnieć o praktycznie krańcowo różnych "L'ange Moderne" (zapewne chodzi tutaj o "Modern Angel", jednak w nowej aranżacji) oraz "Sirens".

W pierwszym przypadku zamiast beatów, i masywnej elektroniki wita nas… klasyka. Delikatna nuta fortepianu wiedzie nas wprost do prawdziwie symfonicznego przeżycia, w towarzystwie operowego głosu. O ile na poprzednim krążku pomysł z operowymi zaśpiewami w rytm syntetycznych melodii okazał się wysoce nietrafiony, to tutaj wręcz idealnie pasuje do całej oprawy muzycznej.

Jeśli chodzi o "Sirens", sprawa już nie wygląda tak pięknie. Zamiast fortepianu i skrzypiec dostajemy po twarzy ostrym industrialnym jazgotem. Choć kawałek brzmi dość jednostajnie, to jest w nim jakaś magia, która pozwala przetrwać te 13 minut, a nawet po chwili powrócić do ich ponownego odsłuchu.

Poza dwoma wspomnianymi utworami, oczywiście mamy kolejne, które z osobna również stanowią pewną odrębność stylistyczną od reszty materiału, jednak wymienianie ich nie miałoby tutaj żadnego sensu. Dość by powiedzieć, że Front 242 wreszcie udowodniło, że chwytanie się nowej formy muzycznej nie było totalnym strzałem w płot. Fakt, troszkę szkoda, że to tylko 8 utworów, a co za tym idzie jedna, EPka ale za to, jaka!

Tracklista:

01. Animal (Radio Edit)
02. Angel (Wipe Out)
03. Serial Killers Don't Kill Their Dog Either
04. Modern Angel (KMFDM Remix)
05. Animal (Extended)
06. Break Me (Female)
07. Verfluchte Engels
08. Ange Moderne
09. Born to Breathe

Wydawca: Red Ruino (1993)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły