Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Delight - The Fading Tale

2001 rok przyniósł grupie Delight kolejny powód do dumy, w tym, bowiem roku wydano następny, drugi już ich album noszący tytuł "The Fading Tale". O ile na poprzednim krążku zespół brzmiał bardzo dobrze zaś wokal stał na zaledwie dobrym poziomie, to tutaj Paulina Maślanka wyraźnie się poprawiła dościgając swą barwą głosu brzmienie muzyczne. Jednym słowem za całokształt pracy włożonej w te dziewięć naprawdę gotycko brzmiących kawałków cały skład zespołu powinien dostać ogromne brawa (oczywiście jak na polskie warunki). Łatwo jednak jest coś powiedzieć, trudniej zaś to udowodnić. Czym zatem Delight, z charyzmatyczną Maślanką zasłużyli sobie u mnie na tak pochlebne zdanie?
Po pierwsze klimat. Po raz kolejny utwór sztandarowy, o najciekawszej linii melodycznej, wokalu i brzmieniu oznaczony jest numerem jeden. "The Fading Tale" - bo o nim mowa - naprawdę wspaniale nadaje się do swojej roli. Przykuwa uwagę swą różnorodnością, pięknem klawiszy i tym razem, podkreślę to po raz wtóry prawie nienagannym wokalem Pauliny ("prawie" bo przecież jesteśmy tylko ludźmi). Na uwagę także zasługuje kolejny utwór obdarzony tytułem "Nymphaea". Tutaj ogromnie podobają mi się zagrywki gitarowe. Riffy brzmią tu potężnie, ale nie jednostajnie, pełno bowiem w tym utworze pauz i zmian tempa, co oczywiście jest zaletą. Pod koniec utworu da się zauważyć delikatny patos. Wokal wręcz porywa rozkołysane perkusyjnym kunsztem zmysły i odkrywa przed nimi dawno zapomniane emocje.

Płytowa trójeczka wydaje się być dowodem na to, że Delight bardzo dobrze zdaje sobie sprawę ze słuszności słów: "apetyt rośnie w miarę jedzenia", gdyż to kolejny megahit na płycie. Tajemnicze i wybijające się nawet ponad gitary elektryczne klawisze spełniają tutaj rolę pierwszoplanową. To one kreują muzyczny świat, i tym razem obdarzony nutą tajemniczości, ale i patosu.

Na naszą uwagę zasługuje również "Backwards" witający nas na wstępie bardzo przestrzennymi dźwiękami oraz z wolna rozwijającą się gitarą elektryczną, która w dalszej części kawałka brzmi niesamowicie, stanowiąc uzupełnienie wręcz monumentalnej perkusji i bardzo ekspresyjnych klawiszy. Oczywiście wszystkiemu towarzyszy nieodłączny i dojrzały głos wokalistki. Nie sposób nie wspomnieć również o rockowym, coverze piosenki zespołu Wham! "Careless Whispers", która obdarzona rockowym pazurem idealnie brzmi na tym krążku, choć tutaj wokalne popisy Pauliny nie są tak satysfakcjonujące jak we wspomnianym wyżej numerze jeden płyty.

Na zakończenie wspomnę o ostatnim kawałku, a więc najdziwniejszej ze wszystkich kompozycji - "Sombre Wine". Wokal mi tu prawie w ogóle nie przypadł do gustu, zaś szarpane zwrotki w niczym nie przypominają początkowych utworów. Jedyne, co według mnie może się tu podobać to przewijająca się przez cały utwór, raz bardziej, raz mniej słyszalna gitara elektryczna, która niejako stanowi duszę kawałka. Ta brzmi wyrafinowanie i bardzo świeżo, reszta, nawet klawisze nie jest w stanie mnie przekonać. Ale to nie szkodzi gdyż i tak resztą utworów płyta, ta zasłużyła na moje uznanie i już teraz wiem, że nasze spotkanie nie będzie jedynym.

Tracklista:

01. The Fading Tale
02. Nymphaea
03. Carving The Way
04. The Gates Of The Green
05. Backwards
06. Carless Whisper
07. Orchard
08. Great Words On The Altars
09. Sombre Wine

Wydawca: Metal Mind Productions (2001)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły