Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Deicide - Insineratehymn

Deicide, Insineratehymn, death metal, Glen Benton, AC/DC

Każda nowa płyta Deicide była dla mnie wielkim wydarzeniem i nie inaczej było z "Insineratehymn". Każda nowa płyta Deicide była dziełem wywierającym na mnie ogromne wrażenie, aż do "Insineratehymn". Niestety po czterech rewelacyjnych albumach Deicide wyraźnie dostał zadyszki i nie utrzymał formy z poprzednich wydawnictw. Piosenki w większości są do siebie podobne, proste i schematyczne. Nie ma tu tego szaleństwa, nieokiełznanej agresji i jadu. Bardzo słabo prezentują się gitary i to jest największym minusem tej płyty.

Owszem, jest trochę ciekawych motywów i wpadających w ucho riffów ale najczęściej mamy do czynienia po prostu z brzdąkaniem, które jest monotonnym podkładem pod monotonny wokal. Sytuację ratują solówki, których nie jest dużo, ale ich poziom jest wysoki. Co do wokalu to ten również znacznie obniżył loty. Nie ma tu spontaniczności i dzikości do jakiej przyzwyczaił nas Zły. Dokładnie tak jak w przypadku gitar są ciekawsze momenty ale generalnie jest tu nudne wypowiadanie tekstu. 
   
Teksty standardowo są jednym wielkim potokiem nienawiści dla ojca, syna i ducha świętego. Pogardliwym śmiechem nad losem głupich chrześcijan naiwnie wierzących w zmartwychwstanie, odkupienie i zbawienie. Całe szczęście, że nad wszystkim czuwa dobry Szatan, z którym podmiot liryczny pozostaje za pan brat. Niezbyt to oryginalne i odkrywcze ale tak już po prostu musi być i to się już nie zmieni, jak muzyka AC/DC.
   
Żeby było jasne, "Insineratehymn" to nie jest zła płyta. Są tu ciekawe momenty, wpadające w ucho, a taki "Standing In The Flames" naprawdę może się podobać. Gdyby to  była jakaś inna kapela to pewnie napisałbym, że fajne ale kurwa Deicide to Deicide i naprawdę można było się spodziewać więcej. Za mało tu dobrej muzyki, dzikich ryków, szaleńczych solówek. Za mało Szatana w Szatanie. Deicide zawiódł po raz pierwszy i niestety nie ostatni. Ale na pocieszenie zawsze można sięgnąć po pierwszą płytę. 

 Tracklista: 

01. Bible Basher 

02. Forever Hate You 

03. Standing in the Flames 

04. Remnant of a Hopeless Path 

05. Gift That Keeps On Giving 

06. Halls of Worship

07. Suffer Again 08. Worst Enemy 

09. Apocalyptic Fear 

10. Refusal of Penance  

Wydawca: Roadrunner Records (2000) 

Ocena szkolna: 4

Komentarze
rob1708 : wiesz dobre zioło nie jest złe ,ale powinien miec na uwadze fanów poc...
rob1708 : no to miałem szczescie widziec ich w doskonałej formie,niestety Kostrzew...
rob1708 : no to miałem szczescie widziec ich w doskonałej formie,niestety Kostrzew...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły