„Res, Non Verba” to EPka jednoosobowego portugalskiego Omitir, która pierwotnie została wydana w 2009 roku przez Heerwegen Tod Productions. Ta sama wytwórnia dała jej drugie życie w roku 2016 wznawiając ją na kasecie, a potem płycie, z nową okładką oraz dwoma dodatkowymi kawałkami. I właśnie tą ostatnią wersję opisuję, załączając jej obraz, a także spis utworów.
„Infernale Et Diabolicum Violentiam Barbarum …Duo Decennia Pura Satanism…” to płyta wydana z okazji uczczenia dwudziestolecia Goat Thron i przy okazji upamiętnienia Dagona, który współtworzył zespół na samym początku. W tym celu Funeral postanowił wynurzyć się na chwilę z odmętów śmiercionośnego dark ambientu i przypomnieć nagrania z trzech pierwszych demówek z lat 2000 – 2001, kiedy to parał się black metalem. Udział w tej retrospekcji wzięli też Cenobit Eerie z ambientowego Rust On The Ax na wokalu i gitarzyści Standartenmisanthropicführer Capricornus Mróz i Trizar.
Ciężki temat. Patrząc na przednią i tylną okładkę płyty Goat Thron „I Believie In One Great, Unbroken And Death-Obsessed Chaos” można spodziewać się, że nie będzie łatwo, a i zdjęcie autora tego zjawiska nie przedstawia nic dobrego. Oto bowiem znajdujemy się zamknięci w nieludzkim dark/noise ambientowym obozie, którego zwyrodniałym komendantem i bezlitosnym nadzorcą jest Funeral.
„Complaintes Au Bord D’un Autre Monde” jest efektem współpracy dwóch twórców mrocznych dźwięków, ukrywających się pod nazwami Day Before Us i Antikatechon. Francuz Phillipe Blache i Włoch Davide Del Col wspólnie odpłynęli w zimnie ambientowe ogrody wzniecając wszystkie rodzaje emocji jakie wyczytać można na twarzach dziewcząt z okładki. Wydawcą płyty jest polska wytwórnia Heerwegen Tod Production.
Shadow Warrior to młody zespół heavy metalowy, pochodzący z dalekiego wschodu Polski, czyli, leżącego niedaleko Japonii, Lublina. Zupełnie naturalną koleją rzeczy jest więc fakt, że kultura orientu przeniknęła do ich muzyki, a samurajski cyber kodeks stanowi wzorzec wizerunkowy, który objawia się w szacie graficznej, elementach ubioru, tematyce niektórych piosenek oraz oczywiście walecznej drapieżności muzycznej zawartej w ich debiutanckiej płycie „Cyberblade”.
O rany. Jaki strasznie zły Pan spogląda na nas z okładki albumu Okrütnik „Legion Antychrysta”. W dodatku tytuł zdradza kim on jest i z kim do nas przybywa, a nazwa zespołu mówi o tym, że nie ma dobrych zamiarów. Trochę więc obawiałem się włączenia płyty, a jak tylko się odważyłem to zrobić, natychmiast zgasiłem światło i schowałem się pod kołdrą. Chyba mnie nie zauważył…
CrommCruaich : Właśnie puściłem z youtube. Fajne
Rok 2020 zapisze się w historii świata jako rok pełen dziwności i zmian. Wiele dziedzin życia uzyskało zupełnie niespodziewane oblicze, niektóre zniknęły zupełnie, przynajmniej na jakiś czas, a nowej sytuacji musieli stawić czoło ludzie na całej Ziemi. Ale nie tylko wirus transmutował między kontynentami, bo rozprzestrzeniała się także muzyka. Pewna, drobna jej część spływała do niemieckiej Bawarii, gdzie swoją siedzibę ma Scatterface, czyli solowy projekt Chrisa Techritza – klawiszowca i wokalisty zespołu Fudge. I tak powstała płyta „2020”.
Grimcult to solowy projekt R.Hate z Odour Of Death, który tutaj przyjmuje pseudonim Nobody. Jego istnienie objawiło się całkiem niedawno poprzez EP „Revelations Of Sinister Flame”, które przez autora zostało w całości nagrane samodzielnie. Wyjątkiem jest intro „Welcome To Void”, które spreparował Kolan, również z Odour Of Death, a także Antisemitex. Oprócz tego w programie jest, również klimatyczne zakończenie i pięć black metalowych, leśnych hymnów. Wydawcą płyty jest Putrid Cult.
Achtung! Na początek ostrzeżenie. Jakby komuś przyszło do głowy, żeby nierozważnie wyciągnąć zawleczkę z płyty DeathEpoch „Abysmal Invocation”, odpalając ją w odtwarzaczu, to najpierw niech koniecznie zaopatrzy się w maskę gazową. Wprawdzie nie gwarantuje to przeżycia, ale zawsze zwiększa jego szanse. W przeciwnym razie można udusić się już trującym industrialnym intrem, które nawet jak nie skazi to rozwalcuje i ubije na miał. A przejście tego przedpola to dopiero początek. Niech Bóg będzie Wam miłościw!
Jakby ktoś chciał dosiąść motocykl albo chociaż rower i poczuć wiatr we włosach, to idealnym podkładem muzycznym do tego może być płyta „Forever Free” zespołu Saxon. Jej pierwszy numer tytułowy to prawdziwy hymn poskramiaczy szos, nie tylko powodujący zwiększone przyspieszenie, ale wręcz dodający skrzydeł: „Take me where the eagle fly, let me drive along the open road…”
Trzecia płyta Slavland „Zapomniane Kurhany” została wydana w 2003 roku przez efemeryczną wytwórnię Nimthoron. Nie wiem w jakiej ilości, ale na pewno to dobrze, że w 2009 roku została wypuszczona kasetowa reedycja przez Eastside. Wprawdzie w ściśle limitowanym nakładzie 300 sztuk, ale przynajmniej pozwoliło mi to załapać się na kopię numer 60.
Zgodnie z przewidywaniami, po zajawce w postaci EPki „Into The Dark”, Mysthicon objawił się debiutanckim albumem, uwzględniającym oba publikowane już wcześniej kawałki. Płyta nosi tytuł „Silva – Oculis – Corvi” i została nagrana w sześcioosobowym składzie oficjalnie pragnącym pozostać anonimowym. Tajemnicą poliszynela jednak jest to, że wokalistą jest tu Bartłomiej Krysiuk z Batushka, co jednych dodatkowo zaciekawi, a innych, bez żadnego przesłuchania, utwierdzi w przekonaniu, że jest to straszne gówno.
„Solid Ball Of Rock” to pierwsza płyta Saxon, na której zagrał basista Nibbs Carter i od razu odznaczył się sporym udziałem w komponowaniu materiału. Az pięć utworów wymyślił sam, a w tworzeniu kolejnych trzech brał udział. W ten sposób stał się głównym kreatorem muzyki zespołu, co na pewno mogło mieć wpływ na jej końcowy efekt, który wydaje się być znacznie solidniejszy w stosunku do „Destiny”.
Wewnętrzna grafika w okładce „High” przedstawia paczkę papierosów bez filtra klasy F o nazwie Flotsam And Jetsam. Biorąc pod uwagę front okładki jest to chyba jakaś przestroga, mogąca świadczyć również o niebezpieczeństwie obcowania z samą muzyką. Na szczęście jednak nie ma co się przejmować, bo zawartość jest mało toksyczna, nie zawiera wcale substancji smolistych, a w smaku jest bardzo przyjemna.
Jedynym sposobem, aby stać się tym, kim miałeś być, jest pozwolić umrzeć przeszłości… Edward Visor zawsze był prawdziwym outsiderem. Niesławnym absolwentem Uniwersytetu Miskatonic, który odkrył nienazwane okropności z Drugiej Strony. Opętany mocą starożytnej maski Doktor Visor zostaje panem nieznanego. Obcy w swym stuleciu, obcy wśród tych, co pozostali ludźmi...
„Winds Of Creation” to płyta, która furorą wdarła się na nasz muzyczny rynek, a właściwie to było o niej głośno jeszcze przed wydaniem. A to dlatego, że, zanim to nastąpiło, Metal Mind Records wypuścił kompilację ich demówek, która już pokazała Decapitated z bardzo dobrej strony, a biorąc pod uwagę młody wiek muzyków, z których połowa nie była nawet pełnoletnia, zapowiadało się na nową jakość. W wypalonym podobno death metalu dawało się odczuć powiew świeżości.
leprosy : Po ostatnich glutach które nagrali praktycznie zapomniałem o tej kapelce. Mi...
CrommCruaich : Regularnie wracam do tej płyty
Inhumanity Vortex to bezpośrednia kontynuacja Inhumanity, który był projektem jednoosobowym, prowadzonym przez Toma Dziekońskiego. Rozwiniecie nazwy spowodowane jest rozrośnięciem się składu, w którym znalazł się perkusista Kevin Paradis z Agressor i Benighted. Za syntezatory odpowiada Michał Franczak z Bright Ophidia, a na basie zagrał Jarosław Jefimiuk przez wiele lat występujący w Via Mistica. Na wokalu zadebiutował Lech Fiedorczyk, a sam Tom pozostał przy gitarze. I w ten sposób powstał kolektyw, który popełnił EPkę „Reverse Engineering”.
Ciężko dowiedzieć się czegokolwiek o Natura Morta, gdyż jest to projekt, który pragnie pozostać tajemniczym. Wyrywki informacji jakie uzbierałem z internetu, maila i ubogiej w treści okładki, świadczą o tym, że jest to twór polski, lecz stacjonujący w Anglii, a jego mózgiem jest Igor Blaszko. Na tapecie mam jego trzecią płytę "Schwarze Mauer”, co samo w sobie jest już jakimś wyczynem, gdyż karierę wydawniczą pod tym szyldem rozpoczął ledwo w zeszłym roku. Jak twierdzi autor, jest to album zupełnie inny od poprzednich, co by tłumaczyło dlaczego na Metal Archives styl widnieje jako black/death metal, bo „Schwarze Mauer” black/death metalem z pewnością nie jest.
A gdy do Bruce’a Dickinsona dołączył Adrian Smith wydarzył się wypadek. Tak zwany cud narodzin. „Accident Of Birth” to piękny heavy metalowy wyskok z łona, sięgający aż gwiazd i otwartego kosmosu, po którym podróżujemy w świetlnych arteriach melodyjnych gitar i w towarzystwie jeszcze bardziej dźwięcznego śpiewu. Stąpamy rozważnie i dostojnie, aż docieramy do prawdziwych szczytów apokalipsy i dróg prowadzących wprost do piekła.