....heh....
co zrobic, kiedy znajduje sie w sytuacji bez wyjscia?w sytuacji, ktora z biegiem czasu, staje sie coraz powazniejsza, silniejsza... sytuacji, ktora wraz ze wzrostem swej sily, nabiera horendalnych wymiarow... ktora, zaczyna zyc wlasnym zyciem, w mojej wlasniej glowie, odbierajac mi nad nia kontrole. ktora nczym zlosliwy wirus, atakuje kazda czesc mojego umyslu, powoli trujac, kazda mila mysl, ktora zainfekowana, ginie... a ja, ubezwlasnowolniona przez bariere, okrutna bariere, z ktorej nie ma wyjscia, nie jestem w stanie, isc na przod, by pomoc mojej milej mysli przetrwac. i tak, wraz z mila mysla, ginie nadzieja, nadzieja na lepsze jutro... poczatkowo, zwyczajnie zarazona pesymizmem, schnie... pesymizm, niczym ogien, wysusza strumyk optymizmu, bedacy dusza nadzieji... do ostatniej milej kropli... sytuacja bez wyjscia, opancerzona w bariere nie do przejscia, uradowana tragiczna, dla mnie dramatyczna, smiercia nadzieji, staje sie moim panem i wladca.
i co zrobic, kiedy znajduje sie w sytuacji bez wyjscia?
