Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Psyopus - Our Puzzling Encounters Considered

Wraz z wydanym w 2003 roku "Ideas Of Reference" zastanawiano się czy Psyopus nie jest zwykłym projektem, wybrykiem Christophera Arp’a, którego talent odkryto w kuriozalny sposób (wygrał konkurs gitarzystów podczas koncertu Limp Bizkit!). Zespół pokazał wówczas do jakich granic ekstremy można doprowadzić techniczne granie. Niestety pewne oczywiste skojarzenia z The Dillinger Escape Plan spowodowały, że zespołowi zarzucano wtórność, bezsensowność muzyki, nastawienie jedynie na danie upustu swoim technicznym umiejętnościom, które są ogromne.
Jakąż więc niespodzianką było dla mnie "Our Puzzling Encounters Considered" - album pojawił się ni stąd ni zowąd. Nie sądziłem jednak, że w takim stopniu przekroczy najśmielsze moje oczekiwania. Jeszcze nie mogę ochłonąć po ubiegłorocznym ataku nuklearnym w postaci Unexpect, w dalszym ciągu delektuje się nowym Martyrem, a tutaj ledwo początek lutego i mam poważnego kandydata na album roku!

Tym co mnie najbardziej zaskoczyło na "Our Puzzling Encounters Considered" jest fakt, że Psyopus jawi się jako zwarty zespół, umiejący pisać spójne zapadające w pamięć utwory. Dalej jest to co prawda mathcore w najbardziej ekstremalne postaci, dalej jest to instrumentalne natarcie, wyginanie wygiętego już rytmu, ale w żadnym wypadku nie można mówić o chaosie. Muzycy potrafili w swoich utworach stworzyć więcej przestrzeni dla siebie, przez co każdy z instrumentalistów ma możliwość wykazania się, a jednocześnie kawałki są na tyle gęsto zagrane, że wymusza to na muzykach precyzję najdokładniejszego czasomierza - a Psyopus daje radę temu bez problemu. Pojawiło się także na tym wydawnictwie więcej spokojnych momentów, dających słuchaczowi chwilę wytchnienia - utrzymane są one bądź to w jazzowym klimacie, bądź też jako instrumentalne tech-awangardowe klimaty. Brzmienie krążka jest świetne, instrumenty nie zlewają się w jedną całość i pomimo tego natłoku łatwo je wyselekcjonować. Wszystko brzmi mięsiście, soczyście i czysto.

Płytę otwiera "The Pig Keeper Daughter" - od samego początku wykręcony rytm, ale od razu jakoś "wchodzi". Wokal Frapoliego, choć typowy dla gatunku, to już nie stanowi bariery dla słuchacza - jest on raczej dodatkiem do muzyki. Zwraca uwagę praca sekcji - równiutka, wykręcona, gitary raz po raz wygrywają niespotykanie nigdzie indziej dźwięki, w innym miejscu brzmią zupełnie bezpośrednio, a w jeszcze innym swobodnie przechodzą do jazzu. Jest to utwór bardzo urozmaicony, płynnie zagrany, gdzie czadowe elementy idealnie współgrają z techniczną biegłością muzyków - wszystko "płynie". Na zakończenie jeszcze kwiczenie świń, aby po chwili usłyszeć pierwsze dźwięki "2". Orientalny, lekkoawangardowy, mroczny wstęp i już po chwili ciąg dalszy wygibasów. Tym razem Arp i jego zdysonansowana gra są dodatkiem do popisu sekcji. Perkusista pokazuje tutaj, że ten instrument nie kryje dla niego tajemnic, a rytm jest pojęciem względnym. "Scissor Fuck Paper Doll" - taki mój cichy faworyt. Jest to bardzo dynamiczny, szalenie czadowy i dziki numer, z bardzo deathmetalową partią sekcji i riffem przypominającym odrobinę "Mirrorrim" z poprzedniej płyty. W tele rozbrzmiewa cykanie talerzy, które w takim tempie brzmi jak dzwoneczki. Tempo tego utworu zmienia się co 3 sekundy, a muzycy swobodnie przechodzą pomiędzy motywami, grając cały czas równo. "Whore Meets Liar" to prawie dwuminutowy kawałek - bardzo głośny, z damskim wokalem, a raczek krzykiem w akompaniamencie. Muzycznie - typowy Psyopus, czyli wygibasy, wygibasy i jeszcze raz wygibasy. Odnoszę wrażenie, że i tak jest ich tutaj trochę mniej niż w innych utworach. Przypomina mi ten utwór bardziej wściekłą wersję "Sleep Is Wrong" Sleepytime Gorilla Museum. "Insects" to dla odmiany popis Arpa - myślę że tak właśnie brzmiałby Spastic Ink, gdyby miał grać mathcore. Pojęcie riffu w tym utworze absttrakcją. Otrzymujemy bądź jedno długaśne solo, bądź bardzo nowoczesny, zdysonansowany i pomysłowy riff. Liczba nutek, któr wydobywają się z gitary w tym utworze przyprawia mnie o ból głowy, ciężko jest to wszystko ogarnąć, a to dopiero półmetek. Znalazło się także miejsce dla jazzowych fragmentów, dla chwili wytchnienia. "Imogenis Puzzle Pt. 2" to prawdziwe arcydzieło - instrumentalny popis, pseudo-jazzowy, odrobinę awangardowy z pięknie rozbrzmiewającymi cymbałami w tle. Byłby to piękny soundtrack to tańca kropelek deszczu. Sekcja swoją grą zapiera dech w piersiach - dla mnie jest ona jedną z najbardziej fenomenalnych partii jakie słyszałem. "Play Some Skynyrd" to półminutowy kawałek utrzymany bardziej w stylu noisecore, gdzie w tle rozbrzmiewa coś w rodzaju sampla. "Kill Us" to kolejny techniczny wyziew, gdzie Arp pokazuje, że nie ma co zrobić z gryfem, stopa daję po żebrach, że aż miło, a rytm wyżyma ostatnie krople świadomości mojego mózgu. Mimo wszystko formacja odnajduje miejsce na melodię, momentami wyczuwa się nutkę neoklasyki. "Siobhanis Song" to kolejny instrumentalny kawałek, bardzo spokojny, z piękną melodią, jakże inny od reszty kompozycji. Akustyczna gitara i solówka Arpa rozbrzmiewająca w tle - całość polana przepięknym jazzowym sosem. Odpowiedni moment na chwilę wytchnienia. "Happy Valentines Day" to już powrót do "normy", słychać tutaj w pracy sekcji nieco więcej nawiązań do DEP, tempo jest chyba odrobinę wolniejsze, a wystarczająco wykręcona całość nie powoduje, że czujemy chwilę wytchnienia. Nawet zamykający płytę dwuminutowy utwór tytułowy to rzeź niewiniątek, zawrotne tempo i podważenie wszelkich muzycznych standardów.

Psyopus objawił się więc jako zespół dojrzały nie tylko pod względem technicznym jak i kompozycyjnym. Zespół choć uprawia podobny gatunek co DEP to ma zgoła odmienny styl, który na tym albumie znajduje swoje potwierdzenie. Nie mam wątpliwości, że kapela dowodzona przez Arp’a jest obecnie najlepszym technicznie zespołem na rynku, co więcej - jest zespołem, który przesuwa granice, ustanawia nowe standardy technicznego grania jak i ekstremy. Choć to co zaprezentowali jest nieosiągalne zarówno dla ogromnej większości zespołów, jak i niestrawne dla większości słuchaczy, nie zmienia faktu, że "Our Puzzling Encounters Considered" jest swojego rodzaju muzycznym wizjonerstwem.

Wydawca: Metal Blade Records (2007)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły