Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Throneum - Death Throne Entities

Ależ mnie głód dopadł. Nijak nie mogę opanować spływu śliny do jamy gardłowej i dalej w głąb trzewi. Czyżby to już czas na obiadek? Nie, to tylko nowy Throneum leci sobie z głośników. Tak, Throneum. Pewnie dla większości z Was już wszystko jasne.  Jednak z uwagi na możliwość zwrócenia uwagi na czarne strony tego portalu przypadkowych internautów spróbuję trochę przybliżyć samo dzieło w postaci “Death Throne Entities", jak i historię jego powstania.
“Death Throne Entities" jest kolejnym kulinarnym majstersztykiem tych mistrzów belzebubiej patelni. Trzech wielkich smakoszy w osobach: The Great Executor – szef kuchni, Armagog – pomoc kucharza oraz Thermonuclear Philosopher – odpowiadający za gary i zaopatrzenie (głównie w mięso i kartofle), po raz kolejny o całą długość przebili niejaką Magdę G. (znaną chociażby z TVN), Makłowicza oraz Okrasę. Dodatkowo należy podkreślić, że przygotowanie tego specjału nie kosztowało naszych pupili ani złotówki.

Jak zwykle po nocy przepełnionej znakomitymi trunkami z francuskich i włoskich piwniczek (w ostateczności po konsumpcji mocnych Żubrów) zaspali do pracy na drugą zmianę w hucie. Lekko już spóźnieni i wczorajsi (nieobeznanych z fachową terminologią zapraszam na strony wikipedii) wsiedli do najbliższej umiejscowionego pojazdu. Chińczycy się już lekko wycofali pozostawiając tony sprzętu, w tym także kilka walców drogowych, z okrzykiem precz z tyranią nasi bohaterowie i bojownicy o prawa uciśnionych wsiedli za stery tej niezwykłej maszyny. Droga do roboty była dość długa, prędkość rozwijana przez ich pojazd  to zawrotne 15 km/h, umęczeni skorzystali z chwili względnego spokoju i postanowili zmrużyć oko by jeszcze świeższym przystąpić do realizacji obowiązków służbowych. Kiedy właśnie mijali rzeźnię przy ulicy Zgnilizny 666 obudził ich świński kwik. Niestety był to ostatni kwik nieszczęsnego uciekiniera z pobliskiego zakładu. Panowie mieli już swoje za uszami dlatego nie chcąc pozostawić śladów swojej zbrodni oraz nie chcąc prowokować wściekłych obrońców zwierząt spakowali nieboszczyka do walca i już w czwórkę ruszyli w dalszą drogę. Po krótkiej wymianie uprzejmości z szefem przebrali się w robocze skóry z ćwiekami, pasy z nabojami i glany ze sznurowadłami. Po kilku wyczerpujących minutach pracy poczuli, że zjedli by coś bo wczorajszy napitek (i być może tasiemiec) prosi o papu. No byli Panowie geniuszami, a jak wiadomo u większości geniuszy najlepsze pomysły i idee są owocem drzemiącego lenistwa, postanowili więc przygotować coś na szybko, wykorzystując to co było pod ręką. Ociekające jeszcze krwią mięsko (pochodzenia zwierzęcego) drobno poszatkowali, nie zapominając o szatkowaniu w poprzek włókien mięśniowych, by lepiej wydobyć aromat dania. No i już główne danie mieli gotowe. Do smaku dołożyli do kotła trochę surówki wszak w hutach, w tym także w tej hucie, tego dobra nie brakowało i tak powstało “Death Throne Entities". Życzę smacznego.

Ale że co, że niby nic o muzyce nie było? No jak przecież w tym tekście aż roi się od słów kluczy (także muzycznych): walec, zgnilizna, świński kwik, śmierć (to taki bohater domyślny wszak ją spotkał nasz nieboszczyk uciekinier), surówka, rzeźnia itd.

P.S. Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń nieprzypadkowe.

Ocena: 8/10

Tracklista:
1.Deathlust
2. Return of The Tyrants
3. Cult From Ekron
4. Bottomless Grace
5. Baphomet
6. Pestilent Winds of Namtaru
7. Scripts of Dead God
8. In Blasphemy
9. He Has Lain Down and is Never To Rise Again

Wydawca: Pagan Records (2011)


Komentarze
lord_setherial : No niestety nie było mi to dane...
oki : dziękuję, dziękuję:)
lord_setherial : Dobra recenzja,pierwszy raz spotykam się z takim opisem:)
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły