Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Rage Againts The Machine - The Battle Of Los Angeles

Chyba, nikt nie ma większych wątpliwości, iż to co Rage Against The Machine przedstawiło na swoim debiucie to muzyka oryginalna, pasjonująca, a przede wszystkim niezwykle nowatorska. Dzięki tej płycie formacja zyskała bardzo pokaźne grono odbiorców. Kolejny album "Evil Empire" został przez słuchaczy przyjęty w bardzo chłodny sposób - taki stan rzeczy sprawił iż na trzecim w kolejności długograju tej znakomitej kapeli, powracamy do brzmienia znanego z debiutanckiej płyty.
Obeszło się bez żadnych zmian w składzie, chociaż atmosfera w grupie nigdy nie należała do idealnych. Z drugiej strony by tworzyć tak energiczną nutę, należy mieć w sobie trochę zadziornego charakteru. Najlepszym przykładem niech będzie frontman grupy Zack De La Rocha - postać niezwykle impulsywna.  Jego "muzyczne ADHD" objawia się zarówno w tekstach mocno nasiąkniętych polityką, jak i w opętańczym stylu wokalnym. Ogólnie rzecz ujmując - Zack w najlepszej formie. Nie przeceniając jednak roli wokalisty, zwrócić na pewno należy uwagę na mistrzowską pracę gitarzysty zespołu - Toma Morello. Już otwierający płytę utwór "Testify", nasycony przeróżnymi gitarowymi wstawkami najwyższej jakości, niesie ze sobą niesamowitą dawkę energii. Drugi, a za razem najlepszy na płycie utwór - "Guerrilla Radio" to wszytko za co fani kochają Rage Against The Machine. Nie zabrakło klasycznego groove'u, nie zabrakło także popisowej gry sekcji rytmicznej. Widać zespół w jeszcze większym stopniu zaufał basiście. Często staje się on motorem napędowym dla całego zespołu ("Calm Like A Bomb"). Album właściwie posiada kilka kawałków, które z czystym sumieniem trafić mogły na debiut grupy i poziomu by nie zaniżyły.

Dlaczego więc płyty "The Battle Of Los Angeles" do genialnych nie zaliczę? Z prostej przyczyny - nie wszystkie eksperymenty, o które pokusił się zespół do mnie przemawiają. Przykłady? Ocierający się bardzo mocno o hip hop "Mic Check", czy też nieco mdły z powodu gitarowej masturbacji "Born As Ghosts". Tak czy siak płyty słucha się jej całkiem sympatycznie. Bez wątpienia obok debiutu jest to najlepsze wydawnictwo tej fantastycznej grupy i szkoda, że plotki jakie krążyły o reaktywacji zespołu nie okazały się prawdą.

Tracklista:

01. Testify
02. Guerrilla Radio
03. Calm Like A Bomb
04. Mic Check
05. Sleep Now In The Fire
06. Born Of A Broken Man
07. Born As Ghosts
08. Maria
09. Voice Of The Voiceless
10. New Millennium Homes
11. Ashes In The Fall
12. War Within A Breath

Wydawca: Epic  Records (2000)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły