Zastanawiają mnie dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest moment od kiedy zaczęły się tworzyć klony Dream Theater - w końcu Vanden Plas i Symphony X sporo od nich czerpały, ale można tam znaleźć też dużo wpływów power metalu, a w przypadku tych drugich także neoklasyki. Druga rzecz, która mnie intryguje to dlaczego holenderskie zespoły grają trochę zachowawczą, aczkolwiek chwytliwą muzykę (Gorefest, Ayreon, Sinister).
Debiutancki krążek zapomnianego Lemur Voice daje odpowiedź na pierwszą rozterkę, ale też potwierdza tą drugą. "Insights" jest w zasadzie pierwszym krążkiem, gdzie jakiś zespół stara się czerpać garściami z twórczości Dream Theater - typowy, połamany progmetal, bez ciągotek w stronę power metalu. Z drugiej strony mamy do czynienia z wydawnictwem, które jest bardzo ograniczone w formie, mało odważne. Szkoda, bo muzycy Lemur Voice mają ogromny potencjał - co słychac w tym co grają. Gregoor Van Der Loo ma piękny, bardzo delikaty i dźwięczny wokal, a gitarzysta Marcel Coenen gra z ogromną lekkością, tu i ówdzie wplatając neoklasyczne harmonie (na szczęście jest ich bardzo niewiele). Tym jednak co jest największą siłą Holendrów to przecudnej urody melodie - na tym albumie może to nie jest jeszcze ten poziom co na następnym, ale da się to wyczuć. Pojawia się też sporo motywów "hawajskich", gdzie te całe karkołomne partie, choć schematyczne, to zagrane są z lekkością i od niechcenia. Z jednej strony jest to urok tego zespołu - z drugiej niestety, odnieść można wrażenie, że brakuje muzykom odwagi, aby pójśc dalej."Insights" to dobry debiut całkiem obiecującego zespołu. Nie jest może to granie oryginalne, ale warto zwrócić na nich uwagę, gdyż do tej pory nie spotkałem klonu Dream Theater, który w tak uroczy sposób pisze utwory. Czasem można odnieść wrażenie, że czegoś brakuje tej muzyce, pewnej siły przebicia, ale chyba właśnie to sprawia, że ten zespół w pewnych kręgach ma miano kultowego.
Wydawca: Magna Carta Records (1996)
