Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Iron Maiden - Killers

Killers, Iron Maiden, Adrian Smith, Dennis Stratton, Paul Di’Anno, heavy metal, Steve Harris

Nagranie pierwszej płyty zajęło Iron Maiden pięć lat, a już rok później gotowy był drugi album „Killers”. Okazało się jednak, że większość zawartych na nim piosenek to stare nagrania, powstałe jeszcze przed debiutem. Czy to znaczy, że gorsze? Może z punktu ówczesnej hierarchii wartości twórców tak, ale z perspektywy czasu zupełnie tego nie widać. Wzbogacona o takie szlagiery jak „Murders In The Rue Morgue” i „Killers” płyta z miejsca stała się hitem i otworzyła zespołowi drzwi do światowej kariery.

Bo to właśnie po „Killers” Iron Maiden stał się gwiazdą o zasięgu globalnym, a także headlinerem wielkich tras i festiwali. Wszystko to już z udziałem Adriana Smitha, który zajął miejsce Dennisa Strattona i szybko wpasował się w koncepcję zespołu. A ten stał się bardziej drapieżny i groźny, w czym duży udział miał bezwzględnie szczerzący się z okładki Eddie z, ociekającym świeżą krwią, toporkiem oraz teksty wspomnianych nowych utworów. Ale największe znaczenie miała oczywiście muzyka. Ostra, dynamiczna, z dużą ilością wyśrubowanego gitarowego grania, a jednocześnie melodyjna i ubarwiona finezyjnym śpiewem Paula Di’Anno. Iron Maiden potrafili połączyć chwytliwość kompozycji z rozległym i złożonym instrumentalizmem, a czego nie docenili tak zwani krytycy, z nawiązką odrobili fani, których coraz większe rzesze objawiały się na całym świecie.

I choć może się wydawać, że na „Killers” nie ma żadnych z największych przebojów Ironów, to ciężko nie dostrzec potencjału muzycznego tej płyty, zwłaszcza oczami wyobraźni przenosząc się do roku 1981. I nie chodzi tu tylko o „Wrathchild”, „Murders In The Morgue” czy „Killers”, które stanowią tu taką główną trójcę, bo do odkrycia jest tu znacznie więcej. Wystarczy sprawdzić jaką rockową energię niosą ze sobą „Purgatory”, „Twilight Zone” i „Drifter”. Jakie to są super kawałki jeden po drugim na sam koniec. Ileż rozłożystego i skomplikowanego grania oferuje „Another Life” i oczywiście instrumentalny „Genghis Khan”, a „Prodigal Son” jak potrafi przekazać więcej subtelności i uczucia. Iron Maiden ma swój klimat, który z napięciem dawkuje od początkowego intra „The Ides Of March”, które stopniowo narasta i buduje atmosferę, ale ma go też w samych piosenkach śpiewanych z doskonałym wyczuciem przez Paula Di’Anno. Kiedy trzeba potrafi zachrypieć i krzyknąć, ale w większości buduje plastyczną osnowę utworów, które w jego wykonaniu nabierają takiej przystępnej ogłady i łatwości w odbiorze.

Ponadto Iron Maiden ugruntował się jako zespół dbający o złożoność i precyzyjność swoich kompozycji. Prowadzący tą maszynę Steve Harris znany był ze skrupulatności i dbałości o szczegóły, co po prostu słychać tu na każdym kroku, a pod każdym tytułem, oprócz śpiewu i melodii, kryją się pokłady pracującego na pełnych obrotach heavy metalu, zawsze z dużym udziałem gitary basowej.

Tracklista:

01. The Ides Of March
02. Wrathchild
03. Murders In The Rue Morgue
04. Another Life
05. Genghis Khan
06. Innocent Exile
07. Killers
08. Prodigal Son
09. Purgatory
10. Twilight Zone
11. Drifter

Wydawca: EMI (1980)

Ocena szkolna: 5+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły