Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

Eluveitie, Amaranthe,The Charm the Fury / 12.11.17 /Bochum Zeche / Niemcy

Eluveitie, Amaranthe,The Charm the Fury

Magiczny, niezwykły i zjawiskowy był występ szwajcarskiej grupy Eluveitie na deskach klubu Zeche w mieście Bochum (Niemcy). Przede wszystkim dlatego, że zespół wybrał się w trasę koncertową ze znakomitymi supportami, że bilety na ten koncert wykupione były do ostatniego miejsca i że właśnie w Bochum odbył się finałowy koncert Maximum Evocation Tour 2017.


Klub "Zeche" pękał w szwach, nie można było już wcisnąć nawet przysłowiowej szpilki. Zebrali się tutaj bowiem nie tylko fani zespołu Eluveitie, ale również pokaźna grupka wielbicieli formacji Amaranthe. Koncert zaczął się punktualnie o godz. 18:45, kiedy to na scenie pojawił się pierwszy zespół - THE CHARM THE FURY. Jako że Holendrzy mieli do dyspozycji jedynie 30 min. bez zbędnych ceregieli przystąpili do grania. Wokalistka Caroline Westendorp nie tylko skupiała się na śpiewaniu, ale też próbowała rozruszać publiczność. Na efekty jednakże trzeba było trochę poczekać, gdyż na początku publika ograniczała się jedynie do rytmicznego poruszania glową. Lody zostały przełamane dopiero przy trzecim utworze, kiedy to frontmanka została wspomożona głosami Fabienne Erni i Chrigel Glanzmanna ( Eluveitie ), co dodało jeszcze więcej energii temu występowi. A reakcja publiczności? Ta była przewidywalna - euforia. Nikt nie spodziewał się bowiem, że już na początku koncertu zaserwują nam niespodziankę. To miał być jednak dopiero początek atrakcji...The Charm the Fury zagrali sześć żywiołowych kawałków kończąc swój pokaz utworem pt.: "Carte Blanche" i zbierając od zebranych zasłużone owacje.

Następiła przerwa na zatankowanie energii, a na scenie dokonywano ostatnich zmian związanych z występem kolejnego wykonawcy. Koncert AMARANTHE zapowiadał się niezwykle interesująco, czy sprostał jednakże oczekiwaniom fanów? Czy nowy wokalista Nils Molin "dosięgnie" wysoko ustawionej poprzeczki swojego poprzednika i co ze złamaną nogą basisty Johana Andreassena? Jednakże kiedy na scenę wniesiono skrzynkę z piwem i ustawiono ją blisko basisty, który ulokował się na miejscu siedzącym z wysoko uniesioną nogą w gipsie, wiadomo było, zespół nastawił się na znakomitą zabawę. I tak też było, kiedy rozpoczeli koncert pod sceną rozpętało się prawdziwe szaleństwo, jakiego świadkiem rzadko zdarza mi się być. Wniosek? Amaranthe ma w Bochum duże grono fanów i ich żywiołowa reakcja widoczna była przez cały koncert zespołu. Repertuar oparli na przekroju ze swojej twórczości, kładąc nacisk na utwory pochodzące z ostatniego albumu jak np: “Maximize”, “Fury”, “Boomerang". Oczywiście nie zabrakło też takich hitów jak “Dynamite" czy “Amaranthine” - gdzie nie omieszkano wciągnąć do śpiewania fanów. Byłem pod wrażeniem reakcji publiczności, kiedy spostrzegłem jak doskonale ci ludzie znają ich numery, jak je odbierają. Oglądając i słuchając koncertu Amaranthe nie można było spokojnie ustać w miejscu, ciągła akcja, trzech wokalistów na scenie, tam się naprawdę wiele działo. Swój set zagrali z dużym polotem, a każdy z utworów zawierał wiele frapujących momentów. A chociażby kiedy np: w obrębie jednego kawałka przeplatały się różne partie wokalne - ostre, żywiołowe, growlingowe przechodzące nagle w delikatne i melodyjne. A wszystko to dzięki znakomitej współpracy wokalistów - Elize Ryd, Nilsa Molina i Henrika Englunda Wilhemssona. Wiele emocji wywołał utwór “Endlessly”, który to Elize wykonała wspólnie z Fabienne (Eluveitie). I chociaż wydawałoby się, że występ Amaranthe to tylko przystawka przed daniem głównym, musiałbym zaprzeczyć i powiedzieć, że tamtego wieczora składało się z dwóch zarówno smacznych. Amaranthe zakończyli swój pokaz w Bochum trzema bisami, ostatni kawałek “The Nexus” zostanie mi chyba na długo w pamięci, gdyż tak głośnego, chóralnego śpiewania z publicznością jeszcze nie słyszałem. No potem była jeszcze wspólna fotka....

Setlista:

1. Maximize

2. Digital World

3. Dynamite

4. 1000000 Lightyears

5. Electro Heart

6. Invincible

7. Amaranthine

8. Fury

9. True

10. Endlessly

11. Call out my Name

12. Hunger

13. That Song

14. Boomerang

15. Drop Dead Cynical

16. The Nexus

W klubie "Zeche" panowała genialna atmosfera. Toteż kiedy po przerwie zaciemniły się światła i na scenę wyszli muzycy ELUVEITIE, powitał ich radosny ryk widowni. Nie będę owijał w bawełnę - ten zespół potrafi ruszyć człowieka z miejsca i to jak. To prawdziwy wulkan muzycznej energii, tak więc, już od pierwszych rytmów kawałki takie jak np: “Your Gaulish War” czy “King” odbierane były przez publiczność z wielkim entuzjazmem.Eluveitie w czasie swojego występu zaprezentowali zarówno stare, dobrze znane hity, jak i nowsze utwory. Ale bezpośrednim pretekstem trasy koncertowej zespołu był najnowszy album „Evocation II – Pantheon“ z którego też nie omieszkano zagrać parę kawałków, zresztą pozytywnie odebranych przez fanów. Z każdym następnym utworem gęstniało powietrze od przepoconych ciał ostro tańczących pod sceną. A przepływ energii pomiędzy artystami i publiką był doskonały. Oczywiście pierwsze skrzypce w tym zespole gra frontman Chrigel i to się widzi, ale również pozostali muzycy mają swój wkład w ten popis znakomitego rzemiosła. Warto wspomieć tu żywiołową Michalinę Malisz (hurdy gurdy) no i nową wokalistkę Fabienne Erni, która dała niezły popis swojego kunsztu wokalnego - jej głos był pełen ekspresji i żarliwości, a warstwa wokalna została znakomicie wyeksponowana. Oczywiście również w trakcie tego popisu nie zabrakło paru niespodzianek w postaci gościnnych występów wokalistek Elize (Amaranthe) i Caroline (The Charm The Fury). A efektem było wspólne wykonanie utworu “Kingdom Come Undone”. O reakcji publiki już wspominać nie muszę, gdyż ta była wzorcowa. Przez cały wieczór napięcie nie opadało ani na chwilę. Toteż nie było niespodzianką, że po zakończeniu seta, zespół został ponownie wywołanyy na scenę. Były bisy i to jakie wykonanie! Zespół zakończył ten znakomity koncert utworem “Inis Mona” , by potem podziękować za wspólną trasę koncertową i zaprosić muzyków z Amaranthe i The Charm The Fury na scenę. Muzycy ukłonami w stronę publiki dziękowali im za ich niecodzienną aktywność w trakcie koncertu.

Setlista :

1. Your Gaulish War

2. King

3. Nil

4. Omnos

5. Lvgvs

6. Catvrix

7. Artio

8. Epona

9. Thousandfold

10. The Call of the Mountains

11. A Rose for Epona

12. Kingdom Come Undone

13. Tegernakô

14. Havoc

15. Helvetios

16. Inis Mona

Wspaniała atmosfera, zadowolenie na twarzy muzyków i wniebozięta publiczność - takiego zakończenia trasy koncertowej mogą życzyć sobie wszystkie zespoły. Myślę, że właśnie chemia między wszystkimi zespołami uderzała w nas najbardziej i mobilizowała publiczność do tak wielkiej aktywności. Dużo się słyszało, że niemiecka publiczność jest "dość szytwna", mało zaangażowana, ale z tym koncertem, ten mit został właśnie obalony.

Link do galerii:

https://www.darkplanet.pl/galleries/gallery/15764

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Fotorelacja

ELUVEITIE - Fotorelacja

Podobne artykuły