Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Deicide - Once Upon The Cross

"Amon: Feasting The Beast" choć było wydawnictwem, które nie zawierało premierowego materiału, to wieńczyło pewien rozdział w historii grupy. Rozdział, z którego ekipa Glena Bentona jest najbardziej kojarzona za sprawa swojego szatańskiego, agresywnego, ale i bardzo czadowego materiału. Na następcę "Legion" trzeba było czekać trzy lata.
Słuchając "Once Upon The Cross" miałem jednak uczucie, że jest to naturalna kontynuacja i rozwinięcie pomysłów z  poprzednich wydawnictw. Muzycy stwierdzili chyba, że "Legion" był płytą dość skomplikowaną jak na Deicide, pełną zwrotów akcji jednocześnie nie pozbawioną groove'u.

Kwartet zapragnął zapewne powrócić do prostszych, bardziej bezpośrednich rytmów znanych z debiutu, zachowując równocześnie moc "Legion". Zabieg można uznać za niemal kompletnie udany - "Once Upon The Cross" jest bezpośredni, prosty, czadowy, dynamiczny - taki do jakiego Deicide zdążył przyzwyczaić. Jedyna zmianą jaką zauważyłem, to wokale Bentona, które chyba straciły odrobinę na wściekłości. Album jest zwięzły, trwa poniżej 30 minut i nie ma tu mocy o jakiś wypełniaczach.

Choć swoim poziomem "Once Upon The Cross" nie przewyższa bardzo dobrego "Legion", to w dalszym ciągu jest to materiał godny uwagi, mogący się podobać. Może ten album nie wnosi nic do wizerunku zespołu, ale na pewno jest solidną dawką death metalu utrzymanego w charakterystycznym dla zespołu stylu.

Tracklista:

01. Once Upon The Cross
02. Christ Denied
03. When Satan Rules His World
04. Kill The Christian
05. Trick Or Betrayed
06. They Are the Children Of The Underworld
07. Behind The Light Thou Shall Rise
08. To Be Dead
09. Confessional Rape

Wydawca: Roadrunner Records (1995)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły