Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Cryptopsy - Whisper Supremacy

"Dominacja Szeptu" - po zapoznaniu się z zawartością krążka można śmiało stwierdzić, że tytuł jest przewrotny. Po kultowym "None So Vile" zespół przeszedł spore perturbacje personalne - odszedł charyzmatyczny wokalista Lorm Worm, przyszedł zaś w jego miejsce Mike DiSalvo oraz drugi gitarzysta Miguel Roy, a formacja trafiła pod skrzydełka Century Media. Zespół miał więc zapewne większy budżet na dopieszczanie materiału - czy skorzystał. Trudno powiedzieć.


Cryptopsy już wcześniej czarował zabójczymi tempami i bardzo wysoką technika. Na tym krążku przeszli jednak samych siebie - atomowe uderzenie prosto w twarz, ciężar, brutalność, prędkość światła i technika, technika i jeszcze raz technika. Formacja w 3-4-minutowych utworach zamyka nawałnice dźwięków, granych w najróżniejszym metrum, stosuje mnóstwo różnorodnych technik instrumentalnych, że słuchacz zwyczajnie się gubi, Mounier po raz wtóry udowadnia, że na gruncie deathmetalowym nie ma perkusistów równych sobie. Tylko sie zachwycać ... Szkoda jednak, że trochę mało wynika z tego grania, gdyż najdziwniejsze dźwięki zagrane w takim tempie po prostu zlewają się w całość. Brzmienie wydaje się dobre, ale mocno przesterowane gitary, perkusyjny łomot i rozszalały bas powodują, że zamiast czarować słuchacza zwyczajnie go męczą - trzeba być wielkim fanem brutalnego death metalu, aby przez to przebrnąć. Prawdziwą wtopą jest jednak wokalista - wokal DiSalvo o wiele bardziej przypomina Johana Liive (ex-Arch Enemy, NonExist) niż Lord Worm. Jego głos choć bardziej czytelny niż poprzednika, przy szybszych tempach brzmi jakby jaskiniowiec śpiewał "Ugabugaugaba". Brzmi to trochę komicznie i nieporadnie - tym bardzie, że instrumentalnie zespół jest fenomenalny.

"Whisper Supremacy" powinien być skierowany tylko i wyłącznie do osób lubujących sie w technicznym graniu, a zarazem otwartych na brutalne dźwięki. Zdecydowanie mniej jest tu motywów zapadających w pamięć niż na "None so vile". Niestety te kilka negatywnych czynników powoduje, że słuchaczowi raczej nie chce się zbyt często wracać do tego krążka. Muzyka jest naprawdę wymagająca, ale jednocześnie wyczerpująca i skierowana raczej na wybiórczego słuchacza.

Wydawca: Century Media Records (1998)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły