Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Black Sabbath - Cross Purposes

Black Sabbath, Cross PurposesNie da się ukryć, że w opinii zarówno fanów jaki i krytyki, po nagraniu płyty "Born Again" Black Sabbath popadł w marazm twórczy nie mogąc odświeżyć swojego stylu. Wyjątek stanowiła płyta "Headless Cross" oraz wydany dwa lata przez omawianym tutaj wydawnictwem "Dehumanizer", gdzie wokal ponownie objął Ronnie James Dio. Euforia fanów była więc krótka, gdyż Dio szybko opuścił zespół, a w jego miejsce powrócił ponownie Tony Martin.
Nie wiem jednak jak to się dzieje, ale każdy z wokalistów "czaruje" na swój sposób muzykę. Szkoda tylko, że Tony Martin, pomimo swojego nieprzeciętnego głosu sprawia, że Black Sabbath brzmi melodyjnie, przebojowo i bardziej patetycznie niż mrocznie. Tak też jest i w tym przypadku. Co prawda "Cross Purposes" jest zupełnie inna niż "Tyr" - zdecydowanie mniej patetyczna i bardziej dynamiczna, ale melodie są bardzo chwytliwe i szybko wpadają w ucho.

Płytę rozpoczyna "I Witness" - bardzo dynamiczny, ale bez polotu i ciekawej melodii. Jak na zachętę to mizerny początek. Zdecydowanie lepiej wypada kolejny, bardzo patetyczny i balladowy "Cross Of Thorns", gdzie Martin pokazuje próbkę swoich możliwości. Nieźle wypada także rozpędzony "Psychomorphia". "Virtual Death" oraz "Evil Eye" dla odmiany nawiązują do starego stylu Black Sabbath - są ciężkie, mroczne - takie do jakiego zespół przez lata przyzwyczajał słuchaczy. Jednakże co by tutaj dużo mówić - "Hand That Rocks The Cradle", "Immaculate Deception" oraz ballada "Dying For Love" to przebojowe granie z dobrymi melodiami i popisem wokalnym Martina. Gorzej na tym tle wypadają bezbarwny "Back To Eden” oraz specyficznie brzmiący "Cardinal Sin".

"Cross Purposes" choć prezentuje niezły poziom, nie wnosi niczego nowego do stylu zespołu. Ten krążek jest raczej próbą połączenia przebojowości "Headless cross" oraz patosu "Tyr" i trzeba zaznaczyć, że próbą udaną. Zespół po raz wtóry udowodnił, że potrafi się odnaleźć także w bardziej przebojowych klimatach. Nie jest to wydawnictwo zapierające dech w piersi, ale przyjemnie się tego słucha – a takie krążki są także potrzebne.

Wydawca: IRS Records (1994)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły