Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Artrosis - Imago

Artrosis, Imago, Mystic Production, Gothic Rock, MedeahSłowo “Imago” ma dwa znaczenia. Z jednej strony oznacza ono wizerunek, obraz lub wyobrażenie osoby, z drugiej jest to ostateczne stadium rozwoju osobniczego owada przechodzącego przeobrażenie. W tej grze słów zawiera się przesłanie tytułu najnowszej płyty grupy Artrosis.
Na swój nowy album Medeah kazała czekać fanom aż pięć lat, co w dzisiejszych czasach jest już całą epoką. Muszę jednak przyznać, że jestem gotowy zawsze tyle czekać na kolejny album zespołu, jeżeli pójdzie to w parze z taką jakościa, jaką otrzymujemy wraz z "Imago", a trzeba przyznać, że w polskim gothic rock/metalu istnieje Closterkeller, Artrosis, a potem... długo, długo nic. Przez kolejne lata żadnemu polskiemu zespołowi nie udało się nawet zbliżyć jakością czy popularnością do tych dwóch gigantów. Swoje pięć minut miały nieistniejący już Moonlight czy Batalion d'Amour, a kolejna płyta Artrosis umacnia ten rozdział. 
Rok temu ze składu grupy odeszli: klawiszowiec - Łukasz "Migdał" Migdalski, basista Remigiusz "Remo" Mielczarek, gitarzysta - Krystian "MacKozer" Kozerawski oraz perkusista Paweł "Świcol" Świca. Muzycy, którzy od paru lat współpracowali z Medeą, postanowili założyć mało udany, debiutujący klon Nightwish o nazwie Electric Chair. Rozłąka ta doprowadziła do zejścia się starego składu - Medeah, Maciej Niedzielski i Grunthell. O ile pierwsza wiadomość mogła nieco zaniepokoić fanów zespołu, to druga  z pewnością pokrzepiła serca fanów "Melange", "Pośród kwiatów i Cieni" czy "Fetish" . Skład okazał się być w szczytowej formie i w ciągu niecałego roku uwinął się z nagraniem nowego materiału. 
Po pięciu latach Artrosis postanowiło pokazać nam coś zupełnie nowego. Słuchając płyty miałem wrażenie, że zespół przypomina mi Theatre of Tragedy na etapie eksperymentów z nowym brzmieniem w  "Musique" z 2000 roku. Przede wszystkim na “Imago” Artrosis wraca do swych rytmicznych korzeni i odchodzi od rockowego wydźwięku na słabszej nieco płycie “Con Trust”, kierując się bardziej w stronę elektroniki. Gitary stanowią tu raczej tło, zarówno riffy, jak i solówki podporządkowane są wiodącej melodii i wokalowi. Brawo. Nie ma tu szczeniackich popisów gitarowych, wykańczających cierpliwość solówek  czy zagłuszających wszystko bębnów - grzechu głównego młodych kapel tego nurtu. Mamy tu przemyślane i konsekwentne kompozycje.
Płyta zaczyna się monumentalnym intrem, które od razu przykuwa uwagę. Dobrym chwytem jest to, że już na początku dostajemy bardzo dobry i wpadający w ucho “Nie tamta już”. Niezły tekst, chwytliwy refren. Od razu zaczynamy zwracać uwagę na chropowate sample przewijające się przez całą płytę, jak i na jej lekko industrialny charakter. “Za wszystko nic” to lekko depeszowy, nastrojowy kawałek, jak się można domyślać opowiadający o zaniku relacji damsko-męskich. “Już tylko śnij” to kolejna melodyjna kompozycja przypominająca nieco “List do Raju” w wykonaniu “Moonlight” i kolejny udany kawałek.

Następnie mamy znów kołysankę “Moje niebo”. Nieco zawiła linia melodyczna nie daje jednak zasnąć. Pod koniec spokój zostaje nieco zaburzony i następuje przejście do bardziej żywego “Chcę znów tam być”. Utwór lekko darkwave’owy z czymś pomiędzy elektronicznym beatem, a perksusją. Tytułowy utwór “Imago” jest arytmiczny, ma urywany podkład, niepokojące sample wokalne, echa mające przynosić na myśl bolesne przeobrażanie się. Mimo pozornej ciepłej melodyjności jest niepokojący i zimny.  “Doskonała” - tu nastąpiło już przepoczwarzenie. Mamy do czynienia z bardziej ostrą wersją melodii rozpoczętej w “Imago”. Znajdziemy tu trochę więcej ciężkich gitar opowiadających o  upadku poprzez dążenie do doskonałości.

“Tysiąc prawd” to kompozycja bardziej klasyczna i “ugrzeczniona”. Zaczyna się sprawnie poprowadzonym intrem gitarowym, dalej powraca instrumentarium i balladowy klimat. “Fatalne przeznaczenie” to chyba najsłabszy utwór na płycie i spełnia w zasadzie rolę przerywnika przed industrialnym “Panta Rhei”. Trzeba przyznać, że dziecięcy wokal nadaje mu charakter rodem z horroru. Następujące po nim symfoniczne Outro spina płytę w zwartą całość. 
Nowy krążek zespołu na pewno zasługuje na uwagę i wyróżnia się spośród pozostałych albumów grupy. Jest to wydawnictwo zdecydowanie dojrzałe, odważny krok naprzód, zerwanie z powielaniem schematów i za to należy się pochwała. Z drugiej strony zaczynając słuchać płytę miałem nadzieje, że całość zostanie utrzymana w klimacie i na poziomie pierwszych kawałków. Już w połowie albumu robi się “pościelowo”, a jakość spada. Brakuje wpadających w ucho refrenów, co powoduje, że z całej płyty zapamiętuje się intro i “Nie tamta już”. Fani na koncertach nadal będą domagać się starych kawałków i nowy album tego nie zmieni. Zdecydowanie jednak jest to krok w dobrą stronę - zobaczymy w jakiego owada przepoczwarzy się Artrosis. 
Tracklista:
01. Arche 02. Nie Tamta Już 03. Za Wszystko – Nic04. Już Tylko Śnij05. Moje Niebo06. Chcę Znów Tam Być07. Imago08. Doskonała 09. Tysiąc Prawd 10. Fatalne Przeznaczenie 11. Panta Rhei 
Mystic Production (2011)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły