Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Annihilator - For The Demented

Annihilator, For The Demented, thrash metal, Megadeth, punk rock, Dave Mustaine, rock, Aaron Homma

Drogie metale. Jakbyście poszli kiedyś do lekarza w celu poradzenia się co do swoich stosunków rodzinnych i współżycia społecznego i dowiedzieli się, że przyczyną Waszych problemów są dziwne koszulki w jakich chodzicie i hałaśliwa muzyka jakiej słuchacie, to nie przejmujcie się. W życiu trzeba być trochę zwariowanym i nie oznacza to od razu, że jest się nienormalnym. Jeżeli kiedykolwiek poczuliście się z tego powodu wyobcowani to szesnasta płyta Annihilator jest właśnie dla Was – „For The Demented”

A taka historia przydarzyła się właśnie Jeffowi Watersowi, gdy poszedł poradzić się jak lepiej ułożyć swoje relacje z synem. Dowiedział się, że byłby lepszym ojcem gdyby nie to całe szarpidructwo. Nie dziwne więc, że się zdenerwował i ułożył o tym piosenkę, która stała się motywem przewodnim całej płyty. Także pozostałe teksty dotyczą stanów psychicznych i przemyśleń autora związanych z jego doświadczeniami związanymi między innymi z wyzwoleniem z alkoholowego nałogu, legalizacji marihuany, czy zbrodni, o których dowiedział się z telewizji. Można więc powiedzieć, że jest to dla niego płyta osobista, co potwierdza słowami: „I think this one is very special”.

Czy będzie tak samo wyjątkowa dla starego fana Annihilator? Raczej wątpię, bo wiadomo, że stare miłości zawsze traktuje się szczególnie. „For The Demented” jest raczej kolejną porcją thrashu, choć z pewnymi niespodziankami. Na pewno największą z nich jest bardzo rockowy „The Way”, w którym sam Jeff odkrywa punkowe inspiracje. Przez chwilę możemy się więc poczuć jak w zupełnie innym muzycznym świecie. Z kolei „The Demon You Know” bardzo przypomina mi Megadeth. Zachrypnięte wokale, momentami wręcz deklamowane, wprost nasuwają na myśl Mustaine’a, zupełnie inaczej niż w spokojnym i delikatnie zaśpiewanym „Pieces Of You”. Nie jest to wprawdzie ballada, ale… prawie. No, bo kto by nagrywał balladę o poćwiartowaniu i zjadaniu człowieka?

Oprócz tego jeden krótki przerywnik instrumentalny, a tak to sporo gitarowego grania. Najciężej jest w „Phantom Asylum”, który twórca przyrównuje do starych dokonań zespołu, choć obok mocniejszych riffów, są tu i bardziej nostalgiczne fragmenty. Najbardziej wpadające w ucho pod względem wokalu są „Altering The Altar” i bardziej śpiewny, a zarazem ostry "Not All There" znów przypominający Megadeth. To chyba Aaron Homma ma taki głos podobny do Rudego. Jednak jeżeli chodzi o wokalizy, to płyta ogólnie niezbyt imponuje. Lepiej wypada instrumentalnie i w tym temacie daje sobie radę. Album na pewno dobry, wpasowujący się w repertuar tej zacnej kapeli, ale czy taki wyjątkowy? No nie wiem.

Tracklista:

01. Twisted Lobotomy
02. One To Kill
03. For The Demented
04. Pieces Of You
05. The Demon You Know
06. Phantom Asylum
07. Altering The Alter
08. The Way
09. Dark
10. Not All There

Wydawca: Silver Lining Music (2017)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły