Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Alarum - Fluid Motion

Nie wiedzieć czemu za niekwestionowanych królów technicznego death metalu uważa się krąg Cynic, Atheist, Death dołączając czasem do tego grona Pestilence i działający obecnie Martyr. Jak więc widać są to generalnie zespoły początku poprzedniej dekady. To jest chyba dowód na to, że ciężko stworzyć w tej materii coś kreatywnego.
Alarum to australijski zespół, któremu muzycznie najbliżej jest właśnie do dokonań Atheist. Nie chcę się rozpisywać nad techniką muzyków, gdyż ta jest nieskazitelna. Poza tym znajdziemy tutaj mnóstwo motywów jazzowych i "hawajskich" - o wiele więcej niż w utworach Atheist. Nagrania są dosyć długie - w granicach sześciu, a nawet siedmiu minut. Tak jak szybko wpadamy w zachwyt słuchając "Fluid Motion" tak i szybko ten zachwyt opada. Niestety już po kilku utworach możemy czuć się zmęczeni, gdyż pomimo fenomenalnej techniki odnosimy wrażenie, że zespół drepcze w miejscu, z tych utworów nic nie wynika, brakuje pomysłów i momentów przykuwających uwagę. Po raz kolejny potwierdza się geniusz protoplastów dla takich zespołów. W przypadku Alarum na niekorzyść działa także płaskie, pozbawione pogłosu brzmienie jak i okropny głos wokalisty, który growlować zwyczajnie nie potrafi.

Cóż z tego, że dostaliśmy kolejny świetny technicznie krążek, skoro nie ma w sobie krzty oryginalności, a utwory pisane są chyba tylko po to by wyeksponować umiejętności instrumentalne muzyków. Nie dziwi mnie więc fakt, że debiut Alarum przeszedł bez najmniejszego echa. Krążek polecam tylko tym, którzy chcą posłuchać świetnego technicznego łojenia, niekoniecznie z sensem. Ja jednak znam kilku ciekawszych przedstawicieli gatunku i do "Fluid Motion" nie wracam.

Wydawca: płyta wydana przez zespół (1999)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły