Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Cannibal Corpse - The Wretched Spawn

Choć zawsze z góry wiadomo jak kolejny album Cannibal Corpse będzie wyglądać, to zawsze jego ukazanie się jest sporym wydarzeniem. W przypadku dziewiątego w karierze długograja Kanibali, głośno było dlatego, że za konsoletą w studio zasiadł Neil Kernon znany choćby ze współpracy z Nile. Brzmienie zespołu wydawałoby się być niereformowalne, ale krążek "Bloodthirst" udowodnił, że można sprawić , aby muzyka kwintetu była strawniejsza dla słuchacza.
Gdy światło dzienne ujrzał "The Wretched Spawn" opinie na temat brzmienia i zawartości były skrajne. Zarzucano zespołowi wygładzenie brzmienia, zbytnie przekombinowanie, brak pomysłów. Patrząc na brzmienie poprzedniczki "Gore Obsessed" śmiem stwierdzić, że gorzej już się chyba nie dało wyprodukować krążka, więc nieważne jakby "The Wretched Spawn" brzmiał, to byłby to krok do przodu. A prawda jest taka, że album brzmi wyśmienicie - brzmienie przypomina to znane z "Bloodthirst" tyle, że gary są trochę  bardziej z tyłu, dzięki czemu nie zagłuszają gitar, które brzmią po prostu wybornie - soczyste, ciężkie, cięte riffy, pełne energii, karkołomne solówki, a pośród tego wszystkiego świetnie wkomponowany bas Webstera. Pomimo tego, że Cannibal Corpse dalej gra typową łupaniną, to "The Wretched Spawn" jest zdecydowanie najlepszym technicznie albumem Amerykanów - pełno tutaj ozdobników, szarpane zmiany tempa, kapitalne, jedyne w swoim rodzaju zwolnienia, potężny, wyraźny growling Corpsegrindera.

Aż dziw mnie bierze, że ze zwykłego zespołu grającego bezpośrednią łupaninkę wyrósł świetny technicznie zespół, który jak się okazuje umie komponować dobre, deathmetalowe kawałki. Oczywiście, Kanibale nie byliby sobą, gdyby nie było tutaj typowej dla nich sieczki, ale tym razem jest ona dużo strawniejsza. "The Wretched Spawn" okazał się być dla mnie miłym zaskoczeniem i obok "Bloodthirst" uważam go za najlepsze wydawnictwo grupy i - co zabrzmi dziwnie - wartościowe wydawnictwo! Może są zespoły grające szybciej, bardziej technicznie, ale brakuje im tej gracji, dzikości i wypośrodkowania, które przez lata wypracował sobie ten kwintet.

Wydawca: Metal Blade Records (2004)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły