Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Sear Bliss - Arcane Odyssey

„Polak, Węgier dwa bratanki” - słuchając „Arcane Odyssey” Sear Bliss mam ochotę wyryć sobie ten dość wyświechtany slogan na ścianie w pokoju lub przynajmniej drobnymi literkami na schodowej klatce. Wprawdzie muzyka zawarta na „Arcane Odyssey” nie powala mnie na łopatki (po prostu nie do końca jest zgodna z moimi preferencjami), ale jest na tyle fajna, że warto poświęcić jej kilka chwil i trochę miejsca w wirtualnej rzeczywistości.
Muzyka wykonywana przez ten kwintet to rockandrollowy black metal charakteryzujący się: melodyjnością, dużą ilością dęciaków, szczyptą (na szczęście) klawiszy i śladowym udziałem przeszkadzajek typu tarka, flet, kobza itp. Jest to muzyka przy której można się zarówno zadumać nad losami tego świata jak i euforycznie potupać nogą lub pokręcić dyńką. Są na „Arcane Odyssey” fragmenty pełne mocy i bojowej energii, ale są także chwile, które przepełnia melancholia i akustyczne partie instrumentalne. Słychać, że muzycy mają progresywne ciągoty. 
Oprócz partii instrumentów, których wykorzystywanie na metalowym poletku nie jest jeszcze przesadnie wyeksploatowane, Sear Bliss wplata od czasu do czasu kilka gitarowych solówek („Lost & Not Found”, „Somewhere”). Są na tym albumie dwa kawałki, które szczególnie wyróżniają się na tle pozostałych. Są to „Omen Of Doom” – najbardziej nośny kawałek, w którym partie instrumentów dętych udają się w melodyjną pogoń z gitarami oraz najbardziej progresywny „Somewhere” z bardzo fajną gitarową solówką. Opisując zawartość muzyczną niniejszego wydawnictwa nie można pominąć bardzo istotnej kwestii, a mianowicie niesamowicie przestrzennego brzmienia „Arcane Odyssey”. 
Jest to jeden z najistotniejszych czynników (nie zarzucając oczywiście nic samym kompozycjom – no może poza ostatnim kawałkiem, ale o tym później) sprawiających, że słuchanie tego materiału jest bardzo, bardzo przyjemne. Całość brzmi na tyle sterylnie, że wszystkie partie instrumentalne są dobrze słyszalne, a partie dęciaków są dodatkowo uwypuklone. „Arcane Odyssey” Sear Bliss to z pewnością płyta, która znakomicie sprawdzi się jako soundtrack do piwnych degustacji lub różnego rodzaju innych (niekoniecznie rycerskich) imprez towarzyskich. Poniższa ocena byłaby 0,5 pkt. wyższa, gdyby nie „Path To The Motherland”. Kawałek odgrywany jest przy wykorzystaniu najszerszego spektrum instrumentów, ale niestety jedzie na kilometr folk metalem, który u mnie ewidentnie budzi odruch wymiotny. Na szczęście przerwa miedzy regulaminowymi kawałkami, a tym ostatnim „hitem leśnych zakapiorów” wskazuje, że jest to tylko jakiś bonus. 
Ocena: 7,5/10 
01. Blood On The Milky Way 02. A Deathly Illusion 03. Lost & Not Found 04. Thorns Of Deception 05. The Venomous Grace 06. Omen Of Doom 07. Somewhere 08. Path To The Motherland 
Wydawca: Candlelight (2007)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły