Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Moja własne cichę ja

Dziś stanąłem twarzą w twarz z swoją naiwnością i lekiem przed samotnością. Panicznym lękiem przed byciem samotnym. Staram się o tym nie myśleć i cieszyć się  

Dziś stanąłem twarzą w twarz z swoją naiwnością i lekiem przed samotnością. Panicznym lękiem przed byciem samotnym. Staram się o tym nie myśleć i cieszyć się życiem na tyle na ile to możliwe. Lecz ta myśl powraca jak bumerang rzucony w pustą przestrzeń. Jak to mówią człowiek dostrzega i zaczyna to doceniać? Dopiero, gdy straci coś cennego bliskiemu mu bardziej niż myśli.  


Mój świat jest hermetyczny i nie dostępny. Wszystko, co dzieje się w nim i co czuje nigdy nie wychodzi po za bramę mych ust. Mam wiele osobowości, na co dzień jestem cichym i chłodnym facetem. Nieokazującym gniewu ni uczuć zamknięty w szablonie logiki.
Jednak w środku pomiędzy wieloma płaszczyznami mojego chaotycznego ja. Jestem wrażliwą i romantyczną osobą pogrążoną w morzu myśli. Bez granicznie spokojnych i przestrzennych.

 Sen bez snu 

Stałem gdzieś daleko w śnie

Którego nie było a który trwa dzień po dniu

Widziałem w nim obraz szkarłatny Pozbawione życia marzenie  


Zamknięte w przezroczystym słoju

Usłyszałem cichy szelest

Wiatru delikatnie otulającego pobliskie drzewa

Stałem pod ni mi wpatrzony  


W bezpowrotną otchłań granatowego nieba

Usianego tysiącami obcych światów

Obudziłem się a wraz z rankiem  

Pojawił się dziwnie pozytywny nastrój

Błogość współ istnienia z wszelkim stworzeniem  



Czasami nie rozumnie innych ludzi tą ich ciągłą chęć posiadania. A przecież świat tylko w pewnym stopniu składa się z materii. Nie jestem zbytnio wierzącą osobą, lecz dostrzegam ten maleńki pierwiastek, który umyka innym. Podmuch wiatru, cichy śpiew spadającej kropli deszczu. Wystarczy wsłuchać się w takie drobiazgi by poczuć życie. I dostrzec ulotne piękno życia, które z wszechwsiądy nas otacza.

Mimo to nadal czegoś brak tak nieustanie brak. Spacerując okryty płaszczem nocy smakuje ciszy, która mnie otacza. Którą tak lubię zgłębić i poznawać wciąż od nowa? I tylko dalekie dźwięki ptaków przerywają ją. Widzę znów czyste zmrożone niebo pozbawione chmury. Tak hipnotyzująco piękne a zarazem obce. Jedna gwiazda na każdy dzień życia.
Życia w samotnym świece królestwa myśli. Ukrytych tam gdzie nie istnieje dzień ni noc. A czas staje się ociężały i po wolny.


Letni dzień 

Skąpany w ciepły blasku

Promieni słońca czuje nieznośny chłód

Bijący z mego wnętrza

Zimnego serca oplecionym cierniem róży 


Kwiatu wyrastającego z nicości

Pośród jałowej gleby mej dusz

O płatkach jasno purpurowych pachnących tobą

Słonce powoli zachodzi a wraz z mim 


Budzi się lek

Przed smutkiem poranka

Wyrywającego mnie z snu w którym istniejesz

Tak namacalnie prawdziwa i żywa  


Niczym delikatna mgła nad łąką

Mych marzeń ulotnych jak skrzydła rusałki

Zaplatanej w pajęczynę życia 



Praca jest moją obecną i jedyną miłością pozwalającą mi wytrwać. Dzień po dniu to, co nie się codzienność.Znajduje w niej wytchnienie i spokój, który tak lubię. Pośród rozsypanych oporników i kondensatorów tworze i naprawiam. Dają życie temu, co robię.

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły