Puszka Pandory została otwarta - internet przepełnia się negatywnymi opiniami na temat wspólnego albumu Metalliki i Lou Reeda. Jedni recenzenci biją rekordy w długości słowotoków. Drudzy ograniczają się do paru zdań. W większości są zgodni co do tego, że od słuchania bolą ich zęby. Skłonny byłem uwierzyć w słuszność ich dolegliwości, dopóki nie pomyślałem... Odbiór dźwięków szczęką? Toż to przyznanie się recenzenta do pomieszania zmysłów!Niestety części świata trzeba jedno uzmysłowić. To nie jest album thrashmetalowego zespołu Metallica. Świadczy o tym obecność smyków, elektroniki i, przede wszystkim, Lou Reeda. Efektem jest dzieło awangardowe, o niszowym - poza paroma chwytliwymi motywami - charakterze. Oczywiście muzycy, firmując je swoją nazwą, sami się proszą, żeby wpadało w niepowołane ręce. Cóż, są już dorośli. A jacy są słuchacze?
Ocena: 7/10
Tracklista:
01. Brandenburg Gate02. The View03. Pumping Blood04. Mistress Dread05. Iced Honey06. Cheat On Me07. Frustration08. Little Dog09. Dragon10. Junior Dad
Wydawca: Warner Bros. (2011)
angel999 : moim zdaniem to wydawnictwo nie powinno być łączone z metallica bo...
angel999 : Czymś na pewno się NIE popiszą, jak to mają w zwyczaju od 20 lat....
angel999 : Obserwuję, jak się sytuacja rozwija w internecie, na różnych serwisa...


