Wysłany: 2006-06-02 16:37
A więc do rzeczy... lepiej skończmy temat Twiggiego bo to straciło jakikolwiek sens jak zauważył KostuCH...a sorry za Ryśka...:P
Wysłany: 2006-06-02 17:15
Pogadjmy na temat tego wiersza. Mi się on bardzo spodował, czytajac go rozumiem go jako groteske pogrzebu. Nie trudno jest się uśmiechnać czytajac go co nie jest na miejscu słyszac albo czytajac o czyimś pogrzebie.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-03 15:40
Ja akurat nie czuje w nim takiego czegoś....ten wiersz jest przynajmniej dla mnie jakąś dziwna przenośnią... no może troche mi się z pogrzebem kojarzy ale bardziej z stanem czysto melancholijnym...
Wysłany: 2006-06-03 23:45
Mnie osobiście swoja formą bawi. Ten sposób przeprosin przyszłego nieboszczyka i sposób w jaki on przeprasza bawi mnie. Możemy się tu nie zgadzać.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-04 11:06
I to jest właśnie najlepsze ponieważ od tego jest to forum, jakbyśmy się ciągle zgadzali to nie było by daleszej dyskusji :]...pozatym jak kilka razy wcześniej pisałem to różni jesteśmy i różnie nasze umysły działają i dlatego nie pojmujemy wszystkiego tak samo... A wracając do samego wiersza to chyba będę musiał poświęcić mu więcej uwagi...
Wysłany: 2006-06-04 14:20
Pomyśl nad nim Dravenie bo jest nad czym, a wiersz wart poświecenia. Nie ma ludzi identycznych. Czasem ludzie zgadzaja się myślowo ale zawsze znajdzie się to "[b:6b7e0b8b5f]ale[/b:6b7e0b8b5f]" i wówczas zaczyna się dyskusja jak powiedziałeś.
"God made me a cannibal to fix problems like you."