Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Mayhem - De Mysteriis Dom Sathanas

Mayhem, De Mysteriis Dom Sathanas, black metalKażdy z fanów ciężkiej muzyki słyszał zapewne nazwę Mayhem. Już w zerówce wpaja się dzieciom głupsze i mądrzejsze rzeczy na temat satanizmu, religii, sekt, często nawiązując do zespołów metalowych. Nie raz natknąłem się w prasie na artykuły o satanistach, gdzie odwoływano się norweskiej sceny blackmetalowej początku lat 90tych XX wieku, gdzie miało miejsce podpalanie kościółków przez członków takich zespołów jak Burzum, Emperor czy właśnie Mayhem.

Wokół zespołu powstała dzięki temu mistyczna otoczka - wokalista Dead popełnił samobójstwo, podobno miał chorobę psychiczną (przed koncertami wąchał padlinę), a lider Mayhem stał na czele bandy piromanów podpalających kościółki. Co więcej debiutancka EPka "Pure Fucking Armageddon" reprezentowała żałosny poziom muzyczny. A mimo to zespół już wtedy był legendą...

"De Mystyriis Dom Sathanas" jest pierwszym pełnym albumem zespołu, wydanym przez Deathlike Silence - wytwórnię założoną przez lidera zespołu Euronymousa. Mayhem tym albumem udowodnił, że w pełni zasłużył na miano legendy, powstało bowiem dzieło niezwykłe...

Już sama okładka - gotycki kościół w świetle nocy... od razu wyczuwa się mrok. Tym  razem w składzie znaleźli się oprócz gitarzysty Euronymousa, perkusista Hellhammer, basista Varg Vikernes (Burzum) i Attila Csisar, z pochodzenia Węgier. Muzyka zawarta na tym albumie to osiem iście szatańskich, totalnie schizofrenicznych, zimnych jak lód pieśni pieśni. I to nieważne czy mamy do czynienia, z ospałym nieco "Freezing Moon", opętanym do granic możliwości "Funeral Fog" czy prawdziwą mini-czarną mszą w postaci zamykającego płytę utworu tytułowego.

Co do samych umiejętności muzyków - też wykraczają poza granicę typowego dla black metalu łomotu. Hellhammer pomimo utrzymywania ekstremalnych temp nie rezygnyje z ciekawszych przejść, partie "ślizgającego" się basu są wyraźnie słyszalne przez co często odnosi się wrażenie akcentowania pewnych fraz. Euronymous także pokazuje, że potrafi dobrze i czysto wykostkować dźwieki jak i zagrać klimatycznie i wolniej. 

Największą perłą albumu jest jednak wokal Attili (podobno specjalnie sprowadzano go z Węgier), o bardzo szerokiej skali głosu swobodnie przechodzący od szeptów, skomlania, po opętańcze zawodzenie i długie frazowanie. Czasem jego głos brzmi ochryple niczym monolog opętanego kaznodziei.

Zespołowi udało się stworzyć dzieło jedyne w swoim rodzaju - bardzo spójne, szczere a zarazem bardzo oryginalne. Do tej pory żadnemu zespołowi nie udało sie nagrać podobnego albumu nie mówiąc już o zbliżeniu się poziomem. Wraz z zamordowaniem Euronymousa umarł wielki talent i potencjał... pozostała tylko legenda plamiona raz po raz coraz słabszymi albumami wydawanymi pod szyldem Mayhem...

Wydawca: Deathlike Silence  Records (1994)
Komentarze
Krzysiek : kvlt w ch*j! Nie no, teraz trochę mniej, ale kiedyś na prawdę lubiłem. H...
Gorg666 : Pamiętam tę noc kiedy pierwszy raz usłyszałem ten krążek.... n...
Harlequin : Naprawdę wam się ten album podoba ? Stukać, to stukają, ale dla mnie...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły