Taka płyta jaką była "House Of God" była Kingowi potrzebna. Co prawda już "Voodoo" można nazwać dobrą płytą, ale ten krążek podniósł poziom i udowodnił, że King potrafi stworzyć jeszcze ciekawsze dzieło. Chcąc pójść za ciosem postanowił nagrać drugą część "Abigail", która zarówno przez krytykę jak i przez muzyków uważana jest za szczytowe osiągnięcie zespołu. O płycie było bardzo głośno przed wydaniem, spekulowano nad tym czy dorówna pierwszej części ... Prawda jest jednak taka, że w sztuce sequele wychodzą gorzej niż pierwsza część, toteż nie spodziewałem się po tym wydawnictwie czegoś olśniewającego.Nie jest to jednak album zły - jest dużo lepszy od choćby takiego "The Graveyard", zawiera przemyślane kompozycje, melodie nie irytują, historia też jest przyzwoita. Od strony instrumentalnej zespół prezentuje się bardzo dobrze, mamy dużo dobrych solówek, dobre riffy, sekcja gra bez zarzutu, muzycy nie starają się zamykać w sztywnych ramach.
Ogromna szkoda, że "Abigail II - The Revenge" jest albumem zaledwie przeciętnym, gdyż ta płytka naprawdę mogłaby być lepsza, a muzycy zepsuli ją na własne życzenie. Brakuje ognia, brakuje werwy, zdecydowania, świeżości - jest za to dobre rzemieślnictwo. Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to jeden ze słabszych krążków zespołu, a zaznajomienie się z nim nie jest rzeczą obowiązkową.
Wydawca: Metal Blade Records (2001)
zsamot : Od Graveyard na pewno nie jest lepszy, niemniej niestety jet to płyta zastras...


