Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Killing Joke - Night Time

Recenzja tej płyty będzie bardzo subiektywna. Po pierwsze Killing Joke jest zespołem, którego muzyka na przestrzeni lat mocno się zmieniła, a po drugie jest to formacja, która swoją muzyką inspirowała mnóstwo zespołów wykraczających daleko poza ramy post-punka, zarówno w tą bardziej ekstremalną stronę jak i tą bardziej komercyjną. Jak więc już wspomniałem - aby obiektywnie ocenic tę płytę, należałoby prześledzić dyskografię zespołu krok po kroku. Tymczasem "Night Time" jest pierwszym krążkiem zespołu jaki usłyszałem, a zarazem tym, do którego wracam najczęściej.
Z jednej strony płyta przynosi kontynuację tego, co formacja tworzyła wcześniej - niesamowicie energetyczny i żywiołowy post-punk, ale jakże wyrafinowany! Oczywiście większość osób pobieżnie znająca twórczość zespołu kojarzyć będzie ich z dwóch genialnych hitów "Love Like Blood" oraz "Eighties", do którego wstęp, notabene kilka lat potem zapożyczyła Nirvana w utworze "Come As You Are". Rzeczywiście są to dwa najlepsze utwory na płycie, ale nie należy zapominać o pozostałych sześciu kawałkach. W końcu takie "Night Time" czy "Kings And Queens" także prezentują bardzo wysoki poziom i wpadają w ucho.

To co jednak zwraca uwagę w zespołe, który z założenia gra muzykę prostą rytmicznie i bardzo bezpośrednią jest fakt, ze każdy z tych muzyków ma swój styl i gdyby się dobrze wsłuchać, to poszczególne parite instrumentalne dalekie są od banału. Zacznę chyba od samego lidera - jaza Colemana, który barwe swoją - jak zauważyła moja koleżanka - przypomina tu nieco ... Bono z U2. W tym wypadku to może być tylko komplement. Poza tym, jego oszczędne, ale jakże wysmakowane muskanie syntezatora nadaje muzyce dodatkowego uroku. Kevin "Geordie" Walker, choć gra oszczęgnie, to ma niesamowite wyczucie rytmu. Perkusista Paul ferguson zaskakuje tym, ze wiele jego partii przypomina dyskotekowe beaty - facet gra niesłychanie równo, a zarazem specyficzne brzmienie bębnów dodaje muzyce nutki żartu. Na zakończenie osoba Paula Ravena, która zwróciła u mnie najwięksża uwagę. Koleś gra zupełnie inaczej niż poprzedni basista Martin "Youth" Glover - mniej prostolinijnie, więcej synkopami, przez co muzyka zyskała znaczaco na dynamice. Oprócz tego oczywiście mamy kilka basowych smaczków w tle.

Tak funkcjonująca maszyna nagrała 8 z pozoru prostych kawałków, w których można odnaleźć całą gamę niuansów suregujących fascynację muzyków innymi gatunkami i chęć eksperymentowania. Nie chce mówić, czy "Night Time" to najlepsza płyta zespołu, ale na pewno jedna z najlepszych i najważniejszych. Myślę, że warto poszperać po sklepowych półkach i zaopatrzyć się w nią.

Tracklista:

01. Night Time
02. Darkness Before Dawn
03. Love Like Blood
04. Kings And Queens
05. Tabazan
06. Multitudes
07. Europe
08. Eighties

Wydawca: Virgin Records (1985)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły