Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Into Eternity - The Incurable Tragedy

Tak oto moje kanadyjskie pupilki wróciły z kolejnym krążkiem - tym razem koncept-albumem. W zasadzie od wydania "Buried In Oblivion" z wielkim zaciekawieniem oglądam muzyczny upadek tej formacji. Into Eternity to bowiem doskonały przykład jak należy grać płytką, tandetną muzykę przy wysokich umiejętnościach instrumentalnych. Nie spodziewałem się więc po "The Incurable Tragedy" czegokolwiek innego niż muzycznej chałtury, co też dostałem.
Zacznę od tego, że tematyką albumu jest walka człowieka z nowotworem. Temat bardzo ambitny, świetnie nadający się do ostrego gitarowego podkładu i napierdalania łbem o ścianę. Fakt, że Tim Roth, lider zespołu doświadczył małego spustoszenia wśród bliskich właśnie z powodu chorób nowotworowych raczej nie jest dobrym powodem do tego, aby uznać to za temat pasujący do estetyki melodyjnego, progresywnego death metalu.

Prawdą mówiąc, Kanadyjczycy poziomem żenady przeszli samych siebie, gdyż to nie jest na pewno prog, a warstwa deathmetalowa jest mizerna i cukierkowata. Zostaje więc aspekt melodyjności - rzeczy, która do tej pory była raczej mocnym punktem zespołu. Tutaj harmonie są tak tandetne, że już przy drugim utworze mam wrażenie, jakby zespół grał w kółko jedno i to samo - niestety to wrażenie pozostaje do samego końca. Nawet poziom instrumentalny tym razem nie ujmuje, partie zagrane są bez polotu i świeżości i cała biegłość uchodzi w eter. Warstwa wokalna jest opłakana - fatalny growling, śmieszne skrzeki i kiepskiej jakości czysty wokal tylko bardziej pogrążają ten album. Gdybym miał za coś pochwalić to wydawnictwo, to za przyzwoite brzmienie i za spokojniejsze partie akustyczne, które zawsze były mocnym punktem twórczości tej kapeli. Tutaj to właśnie te akustyczne smaczki ratują płytę przed totalną klęską.

Into Eternity zrobili swoje - jeszcze bardziej zbliżyli się do muzycznego dna. Poczynając od tandetnego tytułu płyty, przez żałosny poziom kompozytorki jak i nietaktowność w doborze tematyki - wszystko przemawia na niekorzyść zespołu. To jest jednak straszne jak formacja, która udowodniła, że potrafi grać na wysokim poziomie, z roku na rok popada w coraz większy banał. Lepiej chyba dla niej będzie rozwiązać się niż nagrywać raz po raz coraz gorszą muzykę.

Wydawca: Century Media (2008)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły