Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Wywiady :

Ego: X - wywiad z Adrianem Hatesem z Diary Of Dreams

Diary Of Dreams, Ego: X, Adrian Hates, Castle Party, Castle Party 2011, Darkwave, Torben Wendt, DarkwaveWkrótce ukaże się najnowszy album Diary Of Dreams - Ego: X. Wraz z wydaniem nowego albumu zbiegła się data koncertu zespołu na festiwalu Castle Party 2011 w Bolkowie. Niedługo recenzja nowej płyty, a dziś specjalnie dla polskich fanów Adrian Hates udzielił wywiadu, w którym uchylił rąbka tajemnicy, dotyczący najnowszego materiału, a także koncertu na polskim festiwalu.

DarkPlanet: Witaj Adrian. Bardzo się cieszymy, że poświęciłeś nam swój czas tuż, przed wydaniem nowego albumu. Na jakim etapie są obecnie przygotowania do wydania nowej płyty?
Adrian Hates: Wszystko jest prawie gotowe i zapięte na ostatni guzik. Niestety z powodu, iż tym razem w powstanie nowego albumu zaangażowane jest o wiele więcej ludzi, wymagało to o wiele więcej czasu na samo planowanie, a także na proces produkcji. Wiele razy musiałem decydować czy pozostawić album, by brzmiał tak, jak to jest w danej chwili czy próbować realizować kolejną wizję meteriału, która właśnie trafiła do mojej głowy. Wiele razy też zdecydowałem rozważyć zmianę całego materiału od początku do końca. Czasem oznaczało to, że musiałem zaczynać od zera, nagrywać ponownie wokale, gitary, bębny i basy. Było to bardzo czasochłonne. Jednak dla mnie było to coś, czego potrzebował sam album i co świadczy teraz o jego jakości i charakterze. Największe ego w tym projekcie nie należało do żadnej istoty ludzkiej, lecz do samego albumu. 
DarkPlanet: Jaka była idea “X”. Czy album jest w jakiś sposób powiązany z poprzednimi dokonaniami Diary Of Dreams, czy jest to coś zupełnie nowego. 
Adrian Hates: Nie. Oczywiście jest to zupełnie nowa idea. Płyta jest inna od swych poprzedniczek w sposób, w jaki poprzednie płyty różniły się od siebie nawzajem. Zawsze byliśmy gotowi na nowe pomysły i określanie na nowo samych siebie. Czasem różnicę stanowiło nowe podejście, czasem wyizolowanie się, a czasem tak jak tu, podjęcie nowej współpracy. "Ego: X" potrzebował o wiele więcej wyczerpującej pracy nad detalami i, jak już mówiłem, zaangażowane w niego było o wiele więcej ludzi. Dlatego może "Ego: X" nauczył nas wiecej niż poprzednie płyty. Sam album opowiada historie X’a, który rozpoczyna podróż poprzez zmiany. Powoli żegna się ze swoim starym życiem i zaczyna nowe. Tęsknie spogląda na przeszłość, lecz ma wiele nadziei związanych z przyszłością. Jest rozczarowany i zraniony, bezbronny i zdezorientowany. Jednak przede wszystkim nienawidzi swojej obecnej sytuacji i tęskni za uczuciem mocy. Krok, na który się zdecydował, jest oczywisty, jednocześnie jednak trudny i ciężki. Krok, przy którym potyka się o swoją emocjonalną, pełną lęków głebię. Jest to walka między dwoma tożsamościami wynikająca z walki o zmiany, ostatnie wyzywanie walki tuż przed kapitulacją... 
DarkPlanet: Jest to pierwszy album Diary Of Dreams, na którym pojawiają się goście. Skąd pomysł by zaprosić do współpracy ludzi z zewnątrz. 
Adrian Hates: To nie jest tak, ze siadamy sobie i planujemy, co konkretnie stanie się na nowym albumie. Jest to proces, a pewne rzeczy przychodzą z czasem. Jeżeli chodzi o Martina Kesslera, to nasze drogi zeszły się poprzez dość niezwykły zbieg okoliczności, który chce na razie utrzymać w tajemnicy. Tak czy inaczej jego głos ma dokładnie taki sam tembr i brzmienie, a także różnorodność, która przychodziła nam do głowy kiedy myśleliśmy o X.  Martin zgodził się użyczyć nam swego głosu, choć nie obyło się bez pewnych trudności. Jest bardzo zajętym człowiekiem, wiec problem stanowiło znalezienie dogodnej daty do nagrania. Ostatecznie Martin czyta Intro i Outro na płycie, a także siedem innych kwestii (w zależności od wersji CD). Jeżeli chodzi zaś o Amelię, to poznałem ją przez przyjaciela o wiele wcześniej, wiele lat temu. Spotykaliśmy się okazjonalnie kiedy graliśmy koncerty nawzajem u siebie w miastach i rozmawialiśmy wtedy dużo o muzyce, naszych muzycznych marzeniach i wizjach. Dla mnie „Push me” było  oczywistym wyborem, jako że utwór jest niezwykły i bardzo atmosferyczny, a także pozostawia wiele miejsca, by rozwinął się w nim głos Amelii. Ostatecznie spotkaliśmy się razem z Amelią i Gaun:Ą, by nagrać partie wokalu. Amelia jest bardzo utalentowaną i kreatywną piosenkarką oraz fascynującą osobą
DarkPlanet: Czy myślisz, że zaproszenie innych gości było jednorazowym wydarzeniem czy możemy spodziewać się innych gwiazd na płytach Diary Of Dreams w przyszłości?
Adrian Hates: Nigdy nie mówię nigdy. Jak już wspomniałem wcześniej to nie jest tak, że siadamy i robimy jakieś plany. Jeżeli los znów skieruje jakieś osoby na nasza drogę, może się tak zdarzyć.
DarkPlanet: Czy jest jakaś konkretna osoba, może gwiazda, o której marzyłbyś lub po prostu chciał, żeby pojawiła się w przyszłości na twoim albumie?
Adrian Hates: Z pewnością ktoś by się taki znalazł, jednak nie jestem osobą, która ma jakiś wielkich idoli, przed którymi siada i bije hołdy. Taką osobą, z którą chciałbym się spotkać i nagrać płytę lub materiał jest Kate Bush, którą uwielbiam. Jednak jak już mówiłem, nie jest to koniecznie. Myślę teraz, że czasem dobrze jest mieć jakieś marzenia, które się nie spełnią i może tylko dlatego, że się nie spełnią. Gdyby wszystkie marzenia się spełniały, człowiek umierałby nieszczęśliwy (śmiech)
DarkPlanet: Kto jeszcze był zaangażowany w nowy album? Co z Torbenem Wendtem, czy współpracowaliście razem nad nowym albumem?
AdrianHates: Nie. Torben jest obecnie zajęty swoim własnym projektem, poza tym ma stałą pracę, rodzinę i życie prywatne. Niestety nie brał udziału w przygotowaniu Ego: X. Oprócz Gaun:A nad nowym albumem pracowali Flex i Dejan. Jak zawsze ich trójka jest integralną częścią Diary Of Dreams. Daniel Mayer zajmował się nadawaniem kształtu ostatecznemu brzmieniu. Jego praca jest dla mnie bardzo ważna. Przeszliśmy razem długą drogę i pracowaliśmy razem nad wieloma projektami. Daniel wie dokładnie jak czuje Diary Of Drams i dodaje od siebie wiele fascynujących elementów. Czesem okazuje się, że jego małe poprawki są dokładnie tym czego brakowało do perfekcyjnego brzmienia danego utworu. Guido Fricke także jest bardzo cennym i lojalnym doradcą w sprawach techniczych, nadzorował nagrywanie bębnów oraz niektórych wokali. Ponownie dołączył też do nas Rainer Assmann, który nadawał właściwy kształt miksom, tuż zanim ostatecznie doszlifowywał je Guido. 
DarkPlanet: Podczas przygotowań nowego albumu byliście w trasie koncertowej z Unheilig i Zeromancer. Te kapele różnią się dość znacznie w stylu od waszego. Jacy okazali się muzycznie, a także w kontaktach osobistych?
Adrian Hates: Bardzo podobała nam się ta trasa. Unheilig i jego załoga przywitały nas bardzo gorąco. Całe tournee przebiegło gładko i dostarczyło nam wiele nowych doświadczeń. Z ekipą Zeromancer także staliśmy się bardzo bliskimi przyjaciółmi. Muzycznie oraz osobiście było to bardzo udane przedsięwzięcie. Szczególnie podobało mi się codzienne wychodzenie na scenę nie wiedząc czego można się spodziewać. Wydaje mi się, że udało nam się podbić serca fanów Unheilig i jestem pewien, że będą chcieli ponownie wpaść na nasz koncert w nadchodzącej trasie. 
DarkPlanet: Słuchałem już wiele razy nowej płyty i moją ulubioną piosnką jest "Immerdar", która przypomina mi stary styl Diary Of Dreams. Czy jest na nowej płycie jakiś szczególny utwór, który lubisz bardziej od postałych. 
Adrian Hates: Z pewnością nie uważam, iż jakikolwiek z utworów jest lepszy od pozostałych. Myślę, że “Weh:Mut” jest jednym z tych, który najbardziej dotyka. Jest to bardzo niezwykły utwór z wielu różnych powodów i może to jest to, co mnie w nim fascynuje. Poza tym była to ostatnia piosenka, jaką napisałem pod Ego: X i zarazem jakby pierwszy krok, by zakończyć i uwolnić album.
DarkPlanet: A “Echo in me”? Utwór ten został wydany w singlu online. Dlaczego właśnie ten?
Adrian Hates: Wypowiadałem się już na ten temat wcześniej i chce podkreślić, iż w żadnym wypadku nie jest to piosenka, która reprezentuje cały album albo jest jakaś szczególna. Był to utwór, który był w tym czasie na takim etapie, że nadawał się do tego, by go opublikować i dać jakiś przedsmak nowej płyty. 
DarkPlanet: Kiedy rozmawiam czasem z fanami Diary Of Dreams w Polsce, spotykam się z opinią, iż „If” był trochę słabszym albumem od swoich poprzedników. Czy masz podobne wrażenie? Czy nie jest tak, że zamknięte albumy koncepcyjne wychodzą wam lepiej?
Adrian Hates: Nie. Zdecydowanie tak nie uważam. Nie sądzę, by jakikolwiek nasz  album był słabszy niż pozostałe. Niektore z nich są inne, jednak na pewno nie gorsze. Myślę, że album „If” był trochę bardziej spokojny i stonowany, ale to wszytko. Z moich rozmów z fanami oraz z feedbacku, jaki otrzymaliśmy po opublikowaniu nowego albumu wynika wręcz, że album był przyjęty doskonale. Ilość pracy, jaką poświęciliśmy na ten album, duże nakłady naszego czasu… po prostu nie moglibyśmy wydać albumu, o którym sądzilibyśmy, że jest słabszy lub niekompletny… 
DarkPlanet: Czy myślałeś kiedyś o całkowitej zmianie konwencji w swojej muzyce? Czy przychodzą ci do głowy pomysły całkowicie inne od tego co robicie w Diary Of Dreams, takie, które chciałbyś zrobić osobno, jako projekt poboczny na przykład? Czy myślałeś kiedyś o tym?
Adrian Hates: Miałem już projekt poboczny, jednak teraz w ogóle o tym nie myślę. Nie mam po prostu czasu, by zajmować sie czymś innym. Do tego koncepcja Diary of Dreams jest tak szeroka, że wiele się w niej mieści. Myślę, że nie ma obecnie potrzeby powoływania innych form. Jak mówię, głównie z powody braku czasu. Jestem całkowicie pochłonięty swym Projetem, a obecnie wydawaniem nowej płyty, więc odpowiedz brzmi - nie. 
DarkPalnet: A teraz kiedy nowy album jest skończony, czy myślisz już o kolejnym albumie, czy masz nowe pomysły, czy możemy spodziewać się kolejnego albumu koncepcyjnego?
Adrian Hates: Cały czas mam głowę pełną pomysłów i ciągle tworzę nowe koncepcje – na brak pomysłów nie mogę narzekać. Jednak na chwilę obecną nie ukształtowało się coś, co tworzyłoby jakąś spójną formę. Myślę, że jeszcze jest na to za wcześnie. 
DarkPlanet: Dwa lata temu podczas wywiadu pytałem cię o twoją obecność na Myspace. Teraz mamy erę Facebooka, a w zasadzie się ona kończy. Czy Facebook wydawał się lepszym narzędziem do promocji zespołu?
Adrian Hates: Nie mam zielonego pojęcia jak Myspace czy Facebook wpływają na promocję, bo się tym w ogóle nie interesuję. Nie bywam ani na Myspace ani na Facebooku. W ogóle uważam, że ludzie nie powinni przebywać na serwisach społecznościowych i tracić na nie czasu (śmiech). Nie wiem co w przyszłości zastąpi Myspace czy Facebooka. Czy będzie to Google+ czy cokolwiek innego. Totalnie mnie to nie interesuje (śmiech). 
DarkPlanet: A twoje marzenia? Ostatnio podczas wywiadu mowiłeś, że chciałbyś kiedyś zagrać w Islandii. Czy miałeś szansę spełnić swoje marzenie?
Adrian Hates: (śmiech) To prawda, zawsze chciałem zagrać w Islandii, jednak muszę przyznać, że dotychczas mi się to nie udało. Jak wiesz, populacja Islandii jest tak mała, że musiałby się tam znaleźć jakiś bardzo zdeterminowany fan albo ja musiałbym znaleźć skądś środki, by samemu taki koncert tam zorganizować. Jednak w ciągu tylu lat zagraliśmy w tylu rożnych krajach, że czuję się usatysfakcjonowany. A o marzeniach - to jak mówiłem: nie muszą się wszystkie spełniać. 
DarkPlanet: Ostatnio pytałem cię też o filmy, a totalnie zapomniałem o książkach. Czy czytałeś ostatnio coś ciekawego, co mógłbyś polecić?
Adrian Hates: Dużo czytam, choć nie przychodzi mi w tej chwili nic do głowy… po zastanowieniu, ostatnią książką, którą czytałem i zrobiła na mnie wrażenie, była o życiu człowieka i wilka. Opowiadała o samotności, życiu i relacji ze zwierzętami. Przypominam sobie teraz autora, jest to bodajże Mark Rowlands, a tytuł książki w tłumaczeniu na angielski to chyba “Filozof i wilk”. Była to naprawdę dobra książka. 
DarkPlanet: Przed wydaniem „If” rozmawialiśmy też o zmianach w Ameryce i na świecie. Wydawałeś się być optymistą. Czy nadal pozostajesz optymistą, czy świat kręci się w dobrym kierunku?
Adrian Hates: (śmiech) jestem bardzo niepoprawnym optymistą i myślę, że się to nie zmieniło i mam nadzieję, że nie zmieni. Świat także wydaje się być w całkiem dobrej kondycji. (śmiech)
DarkPlanet: Nowa płyta pojawi się 26 Sierpnia wraz z release party w Lipsku. Te koncerty w Lipsku to już tradycja. Nie myślałeś, by to kiedyś zmienić?
Adrian Hates: Tak jak mówisz - zawsze tam organizowaliśmy release party i tak - jest to tradycja. Bardzo lubię ten klub gdzie gramy, ludzie mogą być bardzo blisko mnie, a ja bardzo blisko ludzi - tworzy sie tam szczególna więź. Ludzie na tę imprezę przyjeżdżają z bardzo daleka. Jest tam świetna atmosfera i nie myślę na razie, by to zmieniać. 
DarkPlanet:  Czego możemy się spodziewać na Castle Party? Czy planujesz grać głównie nowy materiał? Czy starzy fani znajdą coś dla siebie?
Adrian Hates: Nie mam jeszcze gotowej setlisty, choć mam pewne pomysły. Jadnak będzie to oczywiście swojego rodzaju mix nowych i starszych utworów. Zagramy trochę materiału z nowej, ale każdy znajdzie tam coś dla siebie. Nie mogę się już doczekać tego koncertu i panującej na Castle Party atmosfery. Granie w Bolkowie było dla mnie zawsze szczególnym przeżyciem i przynosiło mi wielką radość. 
DarkPlanet: Kto pojawi się w składzie Diary Of Dreams na Castle Party? Krążą plotki o nowym klawiszowcu w zespole – czy są prawdziwe?
Adrian Hates: (smiech)... Cóż.. co powiedzieć... to niespodzianka (śmiech) ... umówmy się, że pozostanie to tajemnicą. Przekonacie się na koncercie.
DarkPlanet: Dzień wcześniej gracie na „Shadowplay” w Belgii. Mamy nadzieję, że będziesz w dobrej kondycji… (śmiech)
Adrian Hates: (śmiech) oczywiście. Jestem zawsze bardzo zorganizowany, prosto po koncercie jedziemy do Bolkowa. Zamierzam porządnie się wyspać i odpocząć w autokarze, a potem dać doskonały koncert w Bolkowie, nie ma obaw. (śmiech)
DarkPlanet: Dziękujemy zatem i do zobaczenia na koncercie. 
Adrian Hates: To ja dziękuję i do zobaczenia gdzieś wśród widowni. 
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły