Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Crowbar - Sever The Wicked Hand

Nie potrafię i nie zamierzam ukrywać swojego zdziwienia. Po, delikatnie mówiąc, mocno rozchwianym i miejscami wyraźnie rozwleczonym albumie Lifesblood for the Downtrodden, Crowbar wraca w stylu godnym najwyższych pochwał. Choć lata mijają nieubłaganie, podstarzała sludge metalowa gwardia pod przewodnictwem Kirk'a Windstein'a nie rdzewieje. Panowie pokazują, że nadal mają dobrze naoliwione silniki, a ich najnowszy album - Sever The Wicked Hand to płyta, którą śmiało porównać można do największych osiągnięć zespołu.

Isolation(Desperation) to imponujący początek płyty. Startują z wysokiego C, miażdżąc szybko wszystkie moje powątpiewania, które nagromadziły się w głowach przez sześć długich lat oczekiwania na ten krążek. Pierwszy numer na albumie nosi wszystkie znamiona crowbar'owego stylu. Potężne brzmienie sekcji rytmicznej, precyzyjne, chirurgiczne cięcia gitary Kirk'a, uwalniające hurtowo niespożyte pokłady energii. Wszystko mocno wulgarne, za razem wulgarnie bezpośrednie. Dużo dobrego napisać można o pracy bębniarza. Sporo rytmicznych uwypukleń, przełomów aranżacyjnych i niewiarygodne przyśpieszenia, niemal z miejsca. Tak, z miejsca! Ale bez obaw, tej płycie monotonii zarzucić, nie tyle nie wypada, co wręcz nie można. Wszak zdarza im się czasem postawić na powolny, doom metalowy posuw. Usypiają słuchacza, dusznym klimatem, dawkowanym skrupulatnie, z sadystycznym wyczuciem, by po chwili wyprowadzić serie ciosów i przetrącić szczękę. Taki już ich urok. Na mnie on działa.

Rewolucyjnych haseł wygłaszać nie mam zamiaru, z drugiej strony bywa tak, że komplementy same cisną się na usta, kiedy to udaje się dostrzec diabła tkwiącego, gdzieś tam w oddali. Na drugim, nieco zadymionym planie. Cóż, nie jest to na pewno płyta łatwa w odbiorze. Szczęśliwi ci, którzy wiedzą gdzie szukać lucyfera. Odpowiedz niby oczywista, wpajana od młodzika, nasuwa się sama - w piekle. Ale przecież to wiedza ogólna, która dla zmysłów jest koniecznością, prawdziwa moc jest gdzieś indziej – zakorzeniona w szczegółach i w detalach kompozycyjnych, oraz w bardzo wymownej produkcji. Macie odwagę sprawdzić jak głęboko sięga diabelska nora?

Tracklista:

01. Isolation (Desperation)
02. Sever The Wicked Hand
03. Liquid Sky And Cold Black Earth
04. Let Me Mourn
05. The Cemetery Angels
06. As I Become One
07. A Farewell to Misery
08. Protectors Of The Shrine
09. I Only Deal In Truth
10. Echo An Eternity
11. Cleanse Me, Heal Me
12. Symbiosis


Wydawca: Century Media (2011)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły