Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Bright Ophidia - Red Riot

Bright Ophidia to jeden z nielicznych zespołów na polskim rockowo/metalowym rynku muzycznym, który w ramach ciężkich brzmień nie boi się eksperymentować. Słuchając ich albumu "Red Riot" można nawet odnieść wrażenie, że dążenie do przekraczania muzycznych barier i schematów stanowi główny cel zespołu. Cecha ta jest silnie wyeksponowana na drugim długograju grupy zatytułowanym "Red Riot". Świetnych pomysłów i muzycznej różnorodności zawartej na recenzowanym albumie mogłoby polskiemu kwintetowi pozazdrościć wiele zespołów, których interesami zajmuje się chociażby takie Relapse Records.
Muzyka zawarta na "Red Riot" to miszmasz progresywnego, szeroko pojętego metalu z rockiem oraz elektroniką. Bright Ophidia łączy ciężkie (przesiąknięte thrashem a nawet hardcorem) techniczne łamańce ze spokojniejszymi (równie zróżnicowanymi) fragmentami przywodzącymi na myśl najznamienitszych przedstawicieli "epoki" grunge ("Take You Alive").

Wplatane z rozwagą patenty elektroniczne nadają utworom futurystyczny klimat oraz sprawiają, iż muzyka staje się bardziej psychodeliczna i transowa. Partie te stanowią świetne uzupełnienie muzycznych pomysłów Bright Ophidia. O mnogości pomysłów zastosowania instrumentów klawiszowych przez odpowiedzialnego za partie elektroniki Michała Franczaka świadczą takie kawałki jak "Hovewer" - numer, w którym elektroniczny wstęp nasuwa skojarzenia z Depeche Mode czy przywodzący na myśl dokonania Kanadyjczyków z Alchemist - "Simple Fact". Bright Ophidia z dużym wyczuciem wykorzystuje w swojej muzyce także akustyczne instrumentarium ("Call Me Get Down"). Fakt ten czyni muzykę zespołu jeszcze bardziej zróżnicowaną i atrakcyjną.

Na szczególne wyróżnienie za wkład w jakość i wyjątkowość recenzowanej płyty zasługuje wokalista Adam Bogusłowicz. Facet dysponuje świetnym wokalem o niesamowitej różnorodności barw i skali. Jego partie momentami brzmią niczym najlepsze popisy Mike'a Pattona. Efekt ten, w połączeniu z dość "łamaną" muzyką, sprawia, iż niektóre fragmenty brzmią jak Faith No More z okresu "King For A Day..." ("Call Me Get Down", "I'm Waiting Underground").Całość jest bardzo dobrze wyprodukowana. Bracia Wiesławscy nadali "Red Riot" oryginalny "szlif", dzięki któremu muzyka nie traci na swojej agresywności, a jednocześnie umożliwia dosłyszenie wszystkich (licznych) smaczków zawartych na recenzowanym albumie.

Bright Ophidia na "Red Riot" udanie połączyła muzyczne "puzzle". Mimo mnogości pomysłów muzyka nie stanowi "strawy" wyłącznie dla muzycznych "matematyków". Utwory takie jak drugi na płycie "Downer" czy "Call Me Get Down" dają możliwość wyżycia się wszystkim miłośnikom aktywności fizycznej przy akompaniamencie muzyki - można swobodnie i nie bez przyjemności (no chyba, że ktoś próbuje to robić w ciasnym pomieszczeniu) pomachać banią.

Tracklista:

01. Burn Yourself
02. Downer
03. Condemned Way
04. Take You Alive
05. However
06. Call Me Get Down
07. I'm Waiting Underground
08. Abattoir
09. Simple Fact
10. Slug
Wydawca: Metal Mind Productions (2004)
Komentarze
Harlequin : Yep, świetna recka :)) a zespół też bardzo ciekawy, tworzący inte...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły