Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Alchemist - Embryonics

W poszukiwaniach techniczno/progresywnych projektów natrafiłem na australijską "perełkę" zwaną Alchemist. Grupa ta powstała w 1987 roku istnieje na scenie ponad 15 lat, ba, panowie z Alchemist patronują nieprzerwalnie swojemu dziecku, największej imprezie metalowej "Metal For The Brain", odbywającej się w stolicy Australii. Czyż nie brzmi to zachęcająco? Na dodatek mamy tu do czynienia z wydawnictwem dwupłytowym, zawierającym aż 28 kompozycji!
Embryonics stanowi przekrój działalności zespołu z lat 1990/1998 w skład którego weszły także nagrania live, oraz demówki. Właściwie cały materiał pozbawiony został chronologii, przez co skazani jesteśmy na brak możliwości "obserwacji" rozwoju zespołu. Tak więc, rozpoczynamy daleką podróż w krainę prog/technicznego metalu, a nie będzie to łatwe …

Pierwszy krążek zaczyna "Chinese Whispers", a więc rok 1997 płyta "Spiritech", bardzo psychodeliczny utwór, w którym kontrastują gitary, "brudne" brzmienie, z czystym, powiedziałbym "Pink Floydowskim". Ponad 9 minutową kompozycję cechuje niespotykana innowacja, genialność muzyki wykraczającej poza konwencjonalne ramy gatunku. Po tym niesamowitym doświadczeniu bije w nas porażająca "Abstraction" (1993 roku "Jar Of Kingdom") kompozycja "ery kamienia" jeśli można tak to ując. Efekt jaki pozostawia mówi sam za siebie. Jak wspomniałem brak tu chronologii, więc i jakość koleinych utworów będzie na przemian dawać ponieść się zmysłom, to znów wgniatać w ziemię swą surowością. Jeśli jednak uda się nam przełamać, Embryonics pochłonie z pewnością sporą część dnia.

"Paisley Bieurr" to nagranie demo, i jeśli wydawać by się mogło, że będzie to poziom gorszy od debiutanckiego "Jar Of Kingdom" wcale tak nie jest. W ogóle uważam, że jest to niebanalny utwór, oscylujący gdzieś w klimacie wczesnych Death/Atheist. Wieńczące pierwszą płytę 2 "koncertówki" "Yoni Kunda" oraz "Closed Chapter" pochodzą z albumu "Lunasphere" (1995) i w tym momencie nie opuszcza nas przeciwstawność kompozycji albumu. "Yoni Kunda" to dość jednostajne tempo, zdecydowanie spokojniejszy charakter, jak i wokal, natomiast "Closed Chapter" ma w sobie dzikość debiutanckiego krążka, którą wieńczą złowieszcze okrzyki, rodem z wiecu czarownic.

Dysk numer 2

Tym razem rozpoczyna "Eve Of The War" instrumentalny, o podniosłym charakterze, i bardzo futurystyczny kawałek, o czym świadczyć może już sama okładka płyty,("Eve Of The War" 1998 rok) przedstawiająca inwazję spodków latających … Właściwie jest to jedyna "nowość" tego longplay'a, gdyż resztę stanowią koncertówki, oraz 2 utwory z "Jar Of …" ale wracając do Embryonics … spośród 14 utworów zawartych na dysku 2, trzy kawałki znamy już z "sidi" nr 1. "Yoni Kunda" i "Closed Chapter" zamieszczone zostały tutaj w wersji studyjnej, natomiast "Chinese Whisper" zaprezentowany jest w wersji live. Ot takie małe urozmaicenie. Czy potrzebne? Myslę że mogło by się obyć bez takich pomysłów - zapchaj krążka.

"Purple" - i znów cofamy się do roku 1993, by poobcować z zdecydowanie deathowym brzmieniem, okrytym płaszczem psychodelicznych dźwięków wyziewanych przez keyboard.
"Imagination Flower" to kolejne demo, które, no właśnie … przypomina bardziej awangardowy styl, wręcz improwizatorski, brzmieniowo bez najmniejszego zarzutu.

Analizując materiał zawarty na "Embryonics" nie ulega wątpliwości, że australijski Alchemist wyznaczył granice do których nikt przed nimi nie dotarł. Zdecydowanie pionierskie rozwiązania czynią z ich muzyki niezapomniane doświadczenia, choć nie koniecznie dostępne dla każdego ucha. Jeśli nie jesteś osoba otwartą na wszelkiego rodzaju ekstremę, Alchemist stanie się ciężko strawnym wyzwaniem.

Wydawca: Relapse Records (2005)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły