Elżbieta Batory to postać, która znana jest z opowieści i legend wielu
czytelnikom. Kobieta przeszła do historii, jako okrutna „krwawa grafka”, która żywiła
przekonanie, że wieczną młodość zapewni jej codzienna kąpiel we krwi wytoczonej
z młodych dziewic. Do księgarń trafiło ostatnio wznowienie zbeletryzowanej biografii Elżbiety Batorówny pt. „Pani na Czachticach”
autorstwa Jozo Niznansky’ego. Dzięki wielu zachowanym
zeznaniom oraz licznym dokumentom powstała powieść, która przenosi nas w mroczne czasy przełomu XVI i
XVII wieku.
Wartka, trzymająca w napięciu akcja osadzona w Wielkopolsce schyłku XIX
wieku, zagadki, tajemnice, gala barwnych postaci i świetne dialogi – wszystko to
znajdziecie w nowym kryminale retro pt. „Zbrodnia w błękicie”, który ukazał się
właśnie nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. Powieść to niezwykle udany debiut
literacki Katarzyny Kwiatkowskiej. Autorka poszczyciła się porządnym, solidnym
i niezwykle interesującym stylem i stworzyła kapitalne skonstruowaną intrygę, której
nie powstydziłby się niejeden mistrz gatunku.
„Lista siedmiorga” to kolejna po „Requiem dla mordercy” opisywana na naszych łamach powieść z cyklu „Klub srebrnego klucza” - serii ukazującej się pierwotnie w wydawnictwie Iskry a po latach wznowionej przez Zysk. Książki te obok cykli „Z Jamnikiem” i „Czytelnika” to najbardziej popularne powieści kryminalne. „Lista siedmiorga” nie pojawiłaby się tu jednak gdyby była zwyczajnym kryminałem. Powieść to kryminał łączący w sobie wątki paranormalne z elementami horroru oraz steampunka.
"Requiem Dla Mordercy" to godny uwagi kryminał, powieść przemyślana i napisana z niezwykłą dbałością o szczegóły. Fanom mrocznych historii gustującym, na co dzień w nieco innej literaturze polecam, jako przyjemną odskocznię i urozmaicenie. Nie jest to jak mogłoby się zdawać typowy kryminał. Elizabeth Corley napisała coś, co znacznie bliższe jest powieści grozy i klimatom dreszczowców niż opowieści o Sherlocku Holmesie. Czytając ją, nie sposób nie zauważyć analogii do muzycznego "Requiem" - mistrzowsko rosnące napięcie, prowadzące czytelników do pełnego dramatyzmu finału.
Dużo jest filmów akcji z Van Damme'ami i innymi Seagalami ale filmy z
tymi panami budzą raczej uśmiech politowania niż emocje. Dlaczego o
nich wspomniałem? Dlatego, że grają zazwyczaj dobrych policjantów,
którzy chcą się zemścić na bandytach i oczywiście zawsze im to wychodzi.
Tak wygląda amerykańska sztuka kina. Opisywany tu "Dobermann", nie ma nic
wspólnego z tą żałosną menażerią - nie ma tu przypakowanych koksów
mówiących przygubionymi głosami, nie ma tu pospolitych przestępców i
policjantów.
Czasem, ale naprawdę tylko czasem zapalony czytelnik, spotyka na swojej drodze książkę tak niezwykłą, tak niewyobrażalnie zawikłaną, że do ostatnich stron ciekaw jest rozwiązania historii opowiadanej na jej kartach. Ostatnimi czasy i ja miałem tę niezwykłą przyjemność zagłębienia się w lekturę książki, której historia, chociaż poukładana chronologicznie miała w sobie tak wiele znaków zapytania, że nie sposób było się w niej odnaleźć. Co to za książka i czemu zasługuje na tak pochlebną ocenę?
Jesień 1880 roku: Londynem wstrząsa seria brutalnych morderstw, dokonanych
na prostytutkach. Scenariusze kolejnych zabójstw są do siebie bardzo
podobne – nieznany sprawca atakuje mieszkanki biednej, portowej
dzielnicy - Limehouse. Ciała ofiar, odnalezione przez funkcjonariuszy policji, są bestialsko okaleczone. Morderca tworzy z nich skomplikowane kompozycje, traktuje doczesne szczątki prostytutek jak rzeźbiarz glinę, z której powstaje dzieło sztuki. Tajemniczy zabójca kieruje się prostą zasadą – tworzy "piękno" z ciał, powszechnie uznawanych za nieatrakcyjne, odpychające. Morderca chce być traktowany jako artysta, pragnie podziwu, rozgłosu i sławy niczym początkujący w swym fachu aktor.