Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Deicide - Once Upon The Cross

Legion, Deicide, Amon, Amon: Feasting The Beast, Once Upon The Cross, death metal

Po rewelacyjnym „Legion”, Deicide postanowił przybliżyć swoje dokonania kiedy działał jeszcze pod nazwą Amon. W ten sposób w 1993 roku ukazała się składanka „Amon: Feasting The Beast”, która dla mnie była po prostu niesamowita. Kawałki z pierwszej płyty w garażowej wersji były jeszcze bardziej brudne i straszne. Bardzo lubiłem to wydawnictwo, ale minęły dwa lata i przyszedł czas na nowy materiał. Jako, że Deicide był zawsze jednym z moich ulubionych zespołów, czekałem na niego z niecierpliwością i na szczęście się nie zawiodłem.

„Once Upon The Cross” pokazuje Deicide w nowym świetle. Muzyka stała się bardziej poukładana, a brzmienie wyważone. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że złagodniało. W ogóle mniej tu takiego nieokiełznanego szaleństwa. Można powiedzieć, że Deicide się sprofesjonalizował, ale co najważniejsze, nie stracił przy tym swojej piekielnej mocy. Jad i wściekłość w dalszym ciągu tryskają strumieniami, a wrogiem numer jeden pozostaje postać pod całunem z okładki, która wewnątrz ukazana jest w wersji „disemboweled”, o czym zresztą opowiada piosenka „Behind The Light Thou Shall Rise”.

Wyżej wymieniony utwór jest jednym z najfajniejszych na płycie, ale hiciorów to tu jest akurat sporo. „When Satan Rules His World” albo „They Are The Children Of The Underworld” to klasyki gatunku. Kawałki jednak zajebiste są wszystkie. Jest świetny wokal, który uwypukla refreny i inne rykliwe motywy. To prawdziwe mistrzostwo żeby w tak ciężkim death metalu stworzyć numery tak przejrzyste i łatwe do rozpoznania. Deicide zrobił to po raz kolejny udowadniając swój kompozytorski talent.

Myślę, że „Once Upon The Cross” nie jest aż tak legendarnym arcydziełem jak dwie pierwsze płyty, ale jest to znakomity album, który wniósł nową jakość do tego zespołu i przysporzył mu dodatkowej, zasłużonej sławy. Szkoda tylko, że jest aż tak krótki. Całość zamyka się w ledwo ponad dwudziestu ośmiu minutach i aż się prosi o jeszcze ten dziesiąty kawałek, żeby było równo i żeby przekroczyć pół godziny. Cieszmy się jednak tym co mamy, bo naprawdę jest czym. „Kill the christian.… dead!”

 

Tracklista:

1. Once Upon The Cross
2. Christ Denied
3. When Satan Rules His World
4. Kill The Christian
5. Trick Or Betrayed
6. They Are the Children Of The Underworld
7. Behind The Light Thou Shall Rise
8. To Be Dead
9. Confessional Rape

Wydawca: Roadrunner Records (1995)

Ocena szkolna: 5+

Komentarze
Sumo666 : Zdecydowanie zgadam się z przedmówcą :)
zsamot : Moja ulubiona płyta. Hit za hitem. Takie Reign in blood death metalu. ;)
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły