Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Antigama - Resonance

Doprawdy cienka jest granica pomiędzy bezmózgą łupaniną, a tym co można nazwać muzyką ekstremalną. Antigama już od dobrych ośmiu lat stąpa po tym kruchym lodzie i doprawdy nic nie zapowiada, aby ta mocno zamarznięta warstwa lodu miała się ukruszyć.
W 2006 roku zespół podpisał kontrakt z amerykańską wytwórnią płytową Relapse Records. Był to niesłychany sukces tej młodej warszawskiej kapeli, w końcu znaleźli się w jednej stajni z The Dillinger Escape Plan, Burnt By The Sun czy też Mastodon. W nowej już wytwórni zespół jak do tej pory wydał jeden album. Mianowicie krążek "Resonance", który ewidentnie podzielić można na dwa akty:

Akt 1: czyli Antigama jaką znamy z poprzednich płyt. Zespół funduje nam przegląd, odjazdowy grindcore z dużą ilością składników znanych z death metalowej krainy. Sebastian Rokicki, gitarzysta formacji, w niemiłosierny sposób atakuje nas old'schoolowymi riffami (tak jak ma to na przykład miejsce w "Order"). Jeszcze gorszy w swych poczynaniach jest perkusista Krzysztof Bentkowski. Formalności dopełnia wokalista Łukasz Myszkowski i jego jakże wrzaskliwy growl.

Akt 2: rozpoczyna się w okolicy "Psychonaut" - numeru, który powstał jak się okazuje dla żartu. Powolna kompozycja, o wręcz balladowym zarysie to taka chwilowa przystań dla zagubionych w świecie generowanym przez czterech muzycznych świrusów. Jak  łatwo się domyśleć, choć zespół stawia na większą ilość eksperymentów muzycznych, nie ma mowy o tym by spowalniać rozpędzoną machinę. Wszystkie wymienione składniki, znamionujące styl grupy, nadal są jak najbardziej widoczne, z drugiej strony ewidentnie słychać chęć muzycznych poszukiwań, chęć wypracowania nowego muzycznego kapitału. Głównym bohaterem tego aktu jest perkusista, jego maniakalny styl gry przyprawia o szybsze bicie serducha. W "No" na przykład w smakowity sposób raczy nas nieszablonowymi susami po całym zestawie perkusyjnym. Antigama, jak wyrafinowany bokser, najlepsze zostawiła na ostatek, a to za sprawą prawie czterominutowej kompozycji "Stars". Bezbłędnie atakują nasz i tak już mocno nadszarpnięty aparat słuchowy .

Aj, aj, aj, jak ja lubię czasem pokatować się dobrą ekstremą muzyczną. Cieszę się, że w końcu ktoś dostrzegł potencjał zespołu. Przestrzenna, zwarta, mocna produkcja. Oby tak dalej.

Tracklista:

01. Pursuit
02. Seismic Report
03. Ecstasy
04. Neutral Balance
05. Order
06. Pending
07. Remembering Nothing
08. Barbapapex
09. Psychonaut
10. No
11. After
12. By And By
13. Shymrok
14. Types Of Waste
15. Asylum
16. Unreachable
17. Stars

Wydawca: Relapse Records (2007)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły