Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

.... Strona: last

Artykuł: ...

... Wysłany: 2011-07-09 22:23

Trzeba jakoś umiejętnie się w tym odnaleźć - nie da się zmienić wysokiego tempa życia w wymiarze ekonomicznym, tj. dla poszczególnych jednostek - zarobkowym; a sprostanie wszelkim jego wymaganiom jest potrzebne, by zapewnić sobie materialną "bazę", by potem móc spokojnie troskać się o "nadbudowę", tj. o wszelkie uciechy tzw. "duchowe" (nie cierpię tego określenia, ale cóż zrobić). Zharmonizowana szybkość (związana z zawodem) ze spokojem aktywności "instrumentalnie niewydajnych" mogłoby być zadaniem dla osób, które są jakoś rozdarte między pracą a swoimi pasjami. Utyskiwanie na rosnące tempo życia wydaje mi się jednak nieco "poetyckie" i "sentymentalno-nostalgiczne" - przy nadaniu prymatu zdolności racjonalnego gospodarowania własnym czasem (także, a może przede wszystkim, czasem wolnym), można jakąś solucję znaleźć.


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2011-07-09 22:53

Wygórowane ambicje zwyciężają nad zdrowym rozsądkiem. Co stanowi te ambicje? To, czego brak nas najbardziej "bolał". Często zbytnio idealizujemy, często również widzimy tylko wady danej rzeczy, a pozytywów zaś wcale. Zaślepienie.


Nie da się określić swojego życia jednym mottem.


Wysłany: 2011-07-09 23:25 Zmieniony: 2011-07-09 23:37

Napiszę tak.Jeśli realizacja marzeń nie krzywdzi innych,to jest w porządku.Wiem chyba,o co Ci chodzi pisząc to.Taki człowiek ma dwa wyjścia-albo dać z tym wszystkim spokój,zatrzymać się i przemyśleć czy biegnąc bezmyślnie taką ścieżką nie traci najważniejszych wartości,nawet samego siebie.Czy też biec dalej w zaślepieniu,że tą drogą osiągnie się najszybciej i najefektowniej sukces,a tymczasem tadam! To najprostsza ścieżka do samozagłady.
Podejmując jakąkolwiek decyzję trzeba się zawsze liczyć z konsekwencjami.Nie ma nigdy skrótów-jak ktoś inaczej myśli to albo jest debilem albo naiwniakiem albo desperatem.Jedno z tych.


Be hard and fucking heavy-ludzie nie lubią,gdy odnosisz sukces.


Wysłany: 2011-07-09 23:51 Zmieniony: 2011-07-09 23:52

Temat trochę podobny do założonego przez Alpha-Sco.

Niestety żyjemy w takim świecie, w którym nie chcąc uczestniczyć w wyścigu szczurów skazujemy się na lekki ostracyzm. Wszystko przez złe wartości wyznawane przez ludzi, przez złe rozumienie słowa ambicja.

Spotkałem w życiu już niejednego jupiszona. Ludzie, którzy nawet czytając poezję, czytają bo im się erudycja przyda w przyszłej karierze! No rozpacz! Gdy słyszę, że takie coś to wyznacznik ambicji życiowej...

Ambicje mieszczaństwu kojarzą się chyba tylko z zajęciem (relatywnie) wysokiej pozycji społecznej. I niczym więcej.
Cóż, w takim świecie żyjemy…

Na szczęście. Bo to najlepszy z możliwych światów :).
Mamy wolną wolę


“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”


... Wysłany: 2011-07-10 00:06

Osobiście za niczym nie gonię, ba! Wiodę zupełnie beztroskie życie... Co wielu w mojej rodzinie denerwuje i uważa za dalece nie poważne i nie odpowiedzialne podejście. Jest w tym sporo racji bo jakoś to życie trzeba/należy sobie ułożyć, z czegoś żyć i żyć na jakimś poziomie (niskim, średnim, wysokim, jak się komu uda).
Z drugiej strony aby coś osiągnąć, czasem trzeba się trochę przebiec z innymi szczurami. Bywa, że trzeba komuś podstawić haka, trzeba być bezwzględnym momentami niestety. Nie zawsze oczywiście ale jednak.
Na pewno cały ten "wyścig" nie jest wesoły i nie przysparza zbyt wielu przyjaciół (acz tych ponoć poznaje się w biedzie). Nie można tego też wartościować w kategoriach dobre lub złe. Jednych to irytuje, denerwuje i martwi ale są tacy, którzy potrzebują zdobywać, zwyciężać i w tym widzą sens swojego życia więc muszą czerpać z tego jakąś satysfakcje.
Osobiście nie biorę w tym udziału, z nikim nie rywalizuję. Dobra materialne są bardzo kruche, niestabilne. Dziś pieniądz ma wartość, jutro może go nie mieć. To niczym oszalały bieg w stadzie z klapkami na oczach nie widząc co jest za horyzontem. I najgorsza była ta niespodziewana przepaść za horyzontem. Niby się szacuje, przewiduje, planuje... "Jesteśmy częścią systemu", "zerwać z systemem". Ale co to właściwie znaczy? Zerwać z czym? Przestać kupować jedzenie bo jest genetycznie modyfikowane? Nie kupować paliwa? Nie kupować płyt? Przestać pracować? Nie odkładać na emeryturę?

Świetnie ten stan rzeczy w jakimś stopniu oddaje piosenka Fear Factory - Linchpin



Tekst piosenki:

[i:a0de6731da]Can't take me apart!

See the light, a new day has arrived for us
Genesis of our evolution
A linchpin holds within a means to an end
Can't you see that we are one?

Can't take me apart!
No you can't!

We see no end to the dream

We will never see the end
We will never be the end
All my life I've felt discarded
Never feeling a part of it

No you can't!

Without me you will fade, you will not remain
We are one, and of the same future machine!
A linchpin holds within a means to an end
Can't you see that we are one?

Can't take me apart!
No you can't!

We see no end to the dream!

We will never see the end
We will never be the end
All my life i've felt discarded
Never feeling a part of it

No you can't take me apart

You can't change me now![/i:a0de6731da]


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2011-07-10 00:15 Zmieniony: 2011-07-10 00:17

@Szarl - ja wiem, że masz gorące sympatie modernistyczne, ale naprawdę - mieszczaństwa już nie ma, żyjemy w innej epoce. :P Więc nawet jeśli ktoś czyta poezję, by po prostu wzbogacić swój wokabularzyk czy erudycję - na cóż to piętnować, skoro istnieje szansa, że w końcu zacznie myśleć podług tego, co wyczytał (powiedzmy, że to ta sofistyczna nadzieja na to, że mówienie w określony sposób implikuje myślenie w ten sposób).

I znowu - niestosownie jest mówić o "źle pojętej ambicji", a jedynie o odmiennym jej rozumieniu, czyli - mają nieco inne zawartości semantyczne: w jednym wypadku będzie to realizowanie się zawodowe i gromadzenie majątku (też wartość, choć mało spektakularna poetycko , w innym: ambicja jako polot w stawianiu sobie zadań w oparciu o wartości niezwiązane z dyskursem ekonomicznym.

Zresztą - "mieszczanin" chce zająć wysoką pozycję w społeczeństwie; lecz nie ma chyba artysty, który nie chciałby mieć uznania; ostatecznie każdy chyba pozwoli sobie na cichą, niewymówioną nadzieję na ewentualną pośmiertną sławę (zakładając, że nie jest nastolatkiem przeświadczonym o tym, że tworzy znakomite np. poezyje, tylko ci współcześni "kołtuni" tego nie rozumieją" :D).

I zżymanie się na wyścig szczurów to walka z wiatrakami. Lepiej go oswoić - w swoim własnym myśleniu o świecie uwzględnić jego reguły i musząc uczestniczyć w nim: zrobić, co najlepiej się potrafi, bądź godnie się zeń wycofać.

Ile nieuczciwości może kryć się w tym, że społeczeństwo nie kieruje się "najwyższymi wartościami" - może to złość, że nie kieruje się MOIMI wartościami? Że te przeżycia, które interpretuję jako głębokie nie znajdą posłuchu, czy uznania? Ze współczesnym społeczeństwem można iść tylko na kompromis, trwając w jakiejś walce o niezawłaszczenie siebie przez nie. Dość ekscytujące to szranki, mimo wszystko. :) Ot - jestem przeciwny nostalgiom modernistyczny, czy poetyckiemu sentymentalizmowi, choć oczywiście wszystko to bardzo ładne rzeczy są.

Tezy metafizyczne na końcu - fuuuuuuu! ;P

@DoomAndGloom - to pewno bardzo mało, ale serdecznie Ci gratuluję uczciwości. :)


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2011-07-10 01:58

[quote:17aaa03f95="Durante"] @Szarl - ja wiem, że masz gorące sympatie modernistyczne, ale naprawdę - mieszczaństwa już nie ma, żyjemy w innej epoce. :P [/quote:17aaa03f95]
:> Durante ja wiem, że Ty wiesz o moich modernistycznych naleciałościach ( które są zresztą raczej nostalgią i stylizacją, zdecydowanie nie epigonizmem [ swoją drogą zawsze postuluję podział sztuki w kategoriach aksjologicznych, nie czasowych ] ), i wiem też, że Ty wiesz, że ja wiem, że mieszczaństwo nie istnieje . Ale pewne cechy(a nawet zbiór cech), które reprezentuje użyty przeze mnie epitet, są bez wątpienia dalej żywe wśród filistereczków .

[quote:17aaa03f95="Durante"]Więc nawet jeśli ktoś czyta poezję, by po prostu wzbogacić swój wokabularzyk czy erudycję - na cóż to piętnować,[/quote:17aaa03f95]
Na cóż?
Nie wiem.
Ale to dobra zabawa
[quote:17aaa03f95="Durante"]skoro istnieje szansa, że w końcu zacznie myśleć podług tego, co wyczytał (powiedzmy, że to ta sofistyczna nadzieja na to, że mówienie w określony sposób implikuje myślenie w ten sposób). [/quote:17aaa03f95]
Płocha to nadzieja.
[quote:17aaa03f95="Durante"]I znowu - niestosownie jest mówić o "źle pojętej ambicji", a jedynie o odmiennym jej rozumieniu, czyli - mają nieco inne zawartości semantyczne: w jednym wypadku będzie to realizowanie się zawodowe i gromadzenie majątku (też wartość, choć mało spektakularna poetycko , w innym: ambicja jako polot w stawianiu sobie zadań w oparciu o wartości niezwiązane z dyskursem ekonomicznym.[/quote:17aaa03f95]
I znowu - eskapizm.
Nie znajdziesz obiektywnego punktu, z którego mógłbyś wydać kategoryczny sąd z niezachwianą pewnością, bez możliwości pomyłki, co nie oznacza, że masz ten sąd zawieszać. Taka postawa jaką prezentujesz prowadzi do relatywizmu. Jak mawiał Baudelaire ( modernista, a jak ) podstawowym prawem człowieka jest prawo do popełniania błędów. Przy czym taki aksjologizujący sąd, nie będzie u mnie implikował pogardy dla jednostek ( i tu się proszę pana różnię od wczesnych modernistów! )

[quote:17aaa03f95="Durante"]Zresztą - "mieszczanin" chce zająć wysoką pozycję w społeczeństwie; lecz nie ma chyba artysty, który nie chciałby mieć uznania; ostatecznie każdy chyba pozwoli sobie na cichą, niewymówioną nadzieję na ewentualną pośmiertną sławę (zakładając, że nie jest nastolatkiem przeświadczonym o tym, że tworzy znakomite np. poezyje, tylko ci współcześni "kołtuni" tego nie rozumieją" :D).[/quote:17aaa03f95]
Jeśli miało być pod moim adresem - pudło :> !

Poza tym musisz rozróżnić pozycję społeczną, od pozycji artystycznej. Wraz ze spadkiem znaczenia sztuki w świadomości społecznej, ta druga może już nie wystarczać do zdobycia pierwszego.

[quote:17aaa03f95="Durante"]Ile nieuczciwości może kryć się w tym, że społeczeństwo nie kieruje się "najwyższymi wartościami" - może to złość, że nie kieruje się MOIMI wartościami? Że te przeżycia, które interpretuję jako głębokie nie znajdą posłuchu, czy uznania? [/quote:17aaa03f95]
Nie leć mi Zaratustrą .
A teraz zagadka: czy poeta woli, by wszyscy ludzie na świecie byli poetami, czy woli być tym jedynym? Dla ułatwienia: zazdrosny poeta.

[quote:17aaa03f95="Durante"]Ze współczesnym społeczeństwem można iść tylko na kompromis, trwając w jakiejś walce o niezawłaszczenie siebie przez nie. Dość ekscytujące to szranki, mimo wszystko. :) [/quote:17aaa03f95]
W pełni się zgadzam.
[quote:17aaa03f95="Durante"]I zżymanie się na wyścig szczurów to walka z wiatrakami. Lepiej go oswoić - w swoim własnym myśleniu o świecie uwzględnić jego reguły i musząc uczestniczyć w nim: zrobić, co najlepiej się potrafi, bądź godnie się zeń wycofać. [/quote:17aaa03f95]
Temu stwierdzeniu miało służyć moje optymistyczne zakończenie, które raczyłeś ładnie nazwać:
[quote:17aaa03f95="Durante"]fuuuuuuu! ;P [/quote:17aaa03f95]


“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”


Wysłany: 2011-07-10 02:56

[quote:2141353c16="szarl"] Durante ja wiem, że Ty wiesz o moich modernistycznych naleciałościach ( które są zresztą raczej nostalgią i stylizacją, zdecydowanie nie epigonizmem [ swoją drogą zawsze postuluję podział sztuki w kategoriach aksjologicznych, nie czasowych ] ), i wiem też, że Ty wiesz, że ja wiem, że mieszczaństwo nie istnieje . Ale pewne cechy(a nawet zbiór cech), które reprezentuje użyty przeze mnie epitet, są bez wątpienia dalej żywe wśród filistereczków .[/quote:2141353c16]

Przy czym przyjęcie, że sytuacja współczesnego poety jest aksjologicznie podobna do sytuacji poety z doby modernizmu jest nadużyciem; nadto ja nie ujmuję mieszczaństwa tylko w kontekście kreowanych przezeń celów i wartości, bądź "ambicji", ale w szerszym planie warunków możliwości jego zaistnienia, które są odmienne od tych, które umożliwiły społeczeństwo masowe i sztukę postmodernistyczną, nie wyrastającą przecież z kaprysu kilku osób, tylko też jest rezultatem procesu; świadectwem myślowych przemian. Podział oparty wyłącznie na aksjologii jest wygodny z pozycji preferowania określonej opcji; wówczas w dany aktualnie świat można interkalować określone wartości i w oparciu o ukonstytuowaną nimi własną tożsamość - oceniać i myśleć. Dalej - w sztuce przecież zmieniają się wartości fundujące określony i w danym czasie obowiązujący "paradygmat" - jak to wyjaśnić nie z pozycji historyka sztuki? Nawet jeśli określone zachowania powielają pewne dążenia, to przecież - jak mówi Deleuze ("Herr Deleuze hat gesagt..." swołocza sturba jego mać) - powtórzenie zawiera w sobie różnicę. No i cóż - podobieństwo strukturalne nie pociąga za sobą podobieństw kontekstualnych. :) Ach - no i właśnie: sentymentalizm to właśnie to, czego nie trawię. :)

[quote:2141353c16="szarl"]Płocha to nadzieja.[/quote:2141353c16]

Bądź co bądź wiedzę do przetwarzania myślowo, jak i sposoby tego przetwarzania; człowiek uczy się w interakcji z pismem, w rozmowie z innymi ludźmi; jakieś formy metempsychozy, natywizmu czy innego substancjalizmu nie są przecież przez Ciebie wyznawane?

[quote:2141353c16="szarl"]I znowu - eskapizm.
Nie znajdziesz obiektywnego punktu, z którego mógłbyś wydać kategoryczny sąd z niezachwianą pewnością, bez możliwości pomyłki, co nie oznacza, że masz ten sąd zawieszać. Taka postawa jaką prezentujesz prowadzi do relatywizmu. Jak mawiał Baudelaire ( modernista, a jak ) podstawowym prawem człowieka jest prawo do popełniania błędów. Przy czym taki aksjologizujący sąd, nie będzie u mnie implikował pogardy dla jednostek ( i tu się proszę pana różnię od wczesnych modernistów! )[/quote:2141353c16]

Różnice jakościowe między zastosowaniami słów w poszczególnych dyskursach nie wiodą ku eskapizmowi, tylko właśnie na odwrót; przyjmijmy, że ekonomista zarzuca humaniście, że przecież za to, co humanista robi - ów humanista otrzymuje honorarium; pnie się również np. po szczeblach kariery akademickiej. Ekonomista twierdzi więc, że cokolwiek by nie zostało powiedziane, humaniście przyświeca pewien interes, w ramach którego chce się on m.in miło w społeczeństwie usytuować. Ekonomista *redukuje* np. ambicje naukowe, treściowe, humanisty do swojego pojęcia ambicji, które podparte jest wyłącznie interesem majątkowym, ewentualnie związanym z działaniem w satysfakcjonującym zawodzie (ergo - jest się bardziej efektywnym, wydajnym). Różnica jakościowa, której podkreślenie jest ważne, pozwala myśleć przemoc takiego redukcjonizmu; i niech to będzie metapoziom francuskiej teorii dyskursów, czy niemieckiego relatywizmu *metodologicznego*. I przecież ja nie mówię o bezwzględnie pewnym spojrzeniu obiektywnym, lecz, u kaduka, modernistyczna gloryfikacja momentów granicznych dla nich samych - niech to celowe będzie popełnienie błędu celem uczynienia zadość "podstawowemu prawu człowieka! - jest czymś dość pustym. Parcie ku oryginalności, przecież słusznie zostało wyśmiane przez raczkujący postmodernizm ("prefugirację postmodernizmu"? :D chodzi o moment, w którym dostrzega się wyczerpanie form i tępy manieryzm). Ach, no i - pogarda dla jednostek została zastąpiona pogardą dla mas. :D Ale cóż zrobić, to jest zrozumiałe, choć ja mam ambiwalentne uczucia.

[quote:2141353c16="szarl"]Poza tym musisz rozróżnić pozycję społeczną, od pozycji artystycznej. Wraz ze spadkiem znaczenia sztuki w świadomości społecznej, ta druga może już nie wystarczać do zdobycia pierwszego.[/quote:2141353c16]

Mówiłem raczej o kwestii psychologicznej; natomiast człowiek obsadzający stanowisko artystyczne (tzn. - jest uznany za artystę i jego dzieła ewentualnie są kupowane :D) wciąż pełni pewną rolę społeczną. Jest oczywiste, że społeczeństwo nie potrzebuje sztuki, by przetrwać: ważne jest, by było dobrze zorganizowane. Jeżeli tak jest, to niewadzące dobrej organizacji sztuka będzie pielęgnowana i rozwijana - w ramach własnej, treściowej dynamiki.

[quote:2141353c16="szarl"]Nie leć mi Zaratustrą .
A teraz zagadka: czy poeta woli, by wszyscy ludzie na świecie byli poetami, czy woli być tym jedynym? Dla ułatwienia: zazdrosny poeta.[/quote:2141353c16]

Jedyny poeta pragnący odosobnienia i programowego nieuznania? :D Czekam na dalsze wskazówki. ;>

[quote:2141353c16="szarl"]Temu stwierdzeniu miało służyć moje optymistyczne zakończenie[/quote:2141353c16]

No, dwa metafizyczne zdańka mogą pozwalać się domyślać tego i owego, ja natomiast lubię eksplicytne rzeczy (albo czynienie rzeczy takimi). :O


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2011-07-10 12:17 Zmieniony: 2011-07-10 12:20

Tylko niech szanowni panowie filozofowie w tych swoich rozważaniach trzymają się w miarę blisko wątku :) Bardzo podoba mi się sposób w jaki potraficie dyskutować ale proszę, nie dajcie się zwieść na boczne tory w swoich głębokich analizach :)

PS. A propos poezji, można by w dziale jej poświęcony uruchomić odpowiedni temat w, którym moglibyście podjąć się dyskusji o wpływie życia na poezję i poezji na życie... kontynuowalibyście i rozwinęlibyście powyższą dyskusję we właściwym miejscu bez zakłóceń. A jak wiemy, poezja czerpie z wielu nauk. :)


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2011-07-10 12:46

Widzę iż Panowie filozofowie zeszli w mym blogu na temat poezji ale muszę przyznać iż nawiązana powyżej dyskusja jest bardzo ciekawa,tylko dla niektórych użyte w niej sformułowania mogą okazać się zbyt trudne do zrozumienia.


Jesteś tylko kupą mięcha wprawioną w ruch, którą prędzej czy później zeżrą robaki. Twój świat upada, nieuchronnie, przez cały czas!!!


Wysłany: 2011-07-13 17:13 Zmieniony: 2011-07-13 17:20

Oj, offtopujemy:
[quote:f0bb7b3fe5="Durante"] Przy czym przyjęcie, że sytuacja współczesnego poety jest aksjologicznie podobna do sytuacji poety z doby modernizmu jest nadużyciem; nadto ja nie ujmuję mieszczaństwa tylko w kontekście kreowanych przezeń celów i wartości, bądź "ambicji", ale w szerszym planie warunków możliwości jego zaistnienia, które są odmienne od tych, które umożliwiły społeczeństwo masowe i sztukę postmodernistyczną, nie wyrastającą przecież z kaprysu kilku osób, tylko też jest rezultatem procesu; świadectwem myślowych przemian. Podział oparty wyłącznie na aksjologii jest wygodny z pozycji preferowania określonej opcji; wówczas w dany aktualnie świat można interkalować określone wartości i w oparciu o ukonstytuowaną nimi własną tożsamość - oceniać i myśleć. Dalej - w sztuce przecież zmieniają się wartości fundujące określony i w danym czasie obowiązujący "paradygmat" - jak to wyjaśnić nie z pozycji historyka sztuki? Nawet jeśli określone zachowania powielają pewne dążenia, to przecież - jak mówi Deleuze ("Herr Deleuze hat gesagt..." swołocza sturba jego mać) - powtórzenie zawiera w sobie różnicę. No i cóż - podobieństwo strukturalne nie pociąga za sobą podobieństw kontekstualnych. :) [/quote:f0bb7b3fe5]
Nie wiem, czy się dobrze zrozumieliśmy – mówiąc o podziale aksjologicznym, miałem na myśli podział tylko na sztukę dobrą i marną, nie ewentualne wartości dydaktyczne przez nią przemycane. Podział na epoki, jest z kolei podziałem tylko i wyłącznie historycznym.

Nie lubię wpasowywać się w jakiś światopoglądowy model. Nie jestem wyznawcą modernizmu, choć łączy mnie z nim forma buntu artystycznego, tudzież specyficzne podejście do sztuki - coś o czym mówił Przybyszewski, a później ładnie sformułował Kantor: „Artysta, który w swojej sztuce zajmuje się tzw. problemami społecznymi, to dupa nie artysta”(dzień dobry pani, pani Kozyro). Możesz powiedzieć, że to anachroniczne, modernistyczne spojrzenie, ale ja powiem że to spojrzenie ogólnoartystyczne, wychodzące poza ramy jakiejkolwiek epoki. Jeśli sztuka będzie sprowadzona do miana pseudointelektualnej papki, to nie tylko nie będzie implikowała zachwytu (ujmę w innym kontekście Twoje stwierdzenie z Kalijuga), ale stanie się zwykłym bilbordem powiewającym z wieżowca, kampanią społeczną na rzecz niepalenia, czy też jakże modnym dziś „demaskowaniem hipokryzji społecznej”. To już było. Sztuka poprzednich epok bogata jest w wątki społecznie zaangażowane (wystarczy przypomnieć nieszczęsny pozytywizm), które czytając, trzeba czytać w kontekście sytuacji historycznej, co z pewnością oddziaływując w rejestrze intelektualnym, nie będzie pociągać za sobą głębokich przeżyć duchowych. „Herr Deleuze hat gesagt” – Herr Heraklit hat gesagt. Z tym, że o ile nie wchodzimy do tej samej rzeki, to jest to rzeka bardzo podobna.

Tak więc na pewno sytuacja współczesnego poety nie jest podobna. Dziś pisze się inaczej, inne problemy stoją przed współczesnym człowiekiem, lecz jeśli przyjmiemy podejście egzystencjalne i w sztuce chcemy badać istotę rzeczy ( ach, jak pompatycznie to brzmi ) „ bycie bytu”, wyjdziemy poza program aktualnej epoki, znajdziemy sztukę uniwersalną, która mówiąc o takich właśnie rzeczach po dwóch tysiącach lat niczym staruszek Homer, będzie dalej przerażająco aktualna.

Acha – IMHO istotę społeczeństwa, stanowią jego cele i dążenia jednostek.
[quote:f0bb7b3fe5="Durante"]Bądź co bądź wiedzę do przetwarzania myślowo, jak i sposoby tego przetwarzania; człowiek uczy się w interakcji z pismem, w rozmowie z innymi ludźmi; jakieś formy metempsychozy, natywizmu czy innego substancjalizmu nie są przecież przez Ciebie wyznawane? [/quote:f0bb7b3fe5]
Jasne, z tym, że sposób w jaki taka osoba podejdzie do czytania poezji, będzie implikował wrażenie jakie ona na niej wywrze, tj. czytając Szekspira w celu wyłapania przydatnych na drodze zawodowej cytatów, czy też powiększenia erudycji, właściwie niemożliwe się staje przeżycie jakiegokolwiek duchowego wstrząsu, czy też katharsis, które mogłoby wywołać zmianę myślenia tej osoby.

WTF? Reinkarnacja?

[quote:f0bb7b3fe5="Durante"] Różnice jakościowe między zastosowaniami słów w poszczególnych dyskursach nie wiodą ku eskapizmowi, tylko właśnie na odwrót; przyjmijmy, że ekonomista zarzuca humaniście, że przecież za to, co humanista robi - ów humanista otrzymuje honorarium; pnie się również np. po szczeblach kariery akademickiej. Ekonomista twierdzi więc, że cokolwiek by nie zostało powiedziane, humaniście przyświeca pewien interes, w ramach którego chce się on m.in miło w społeczeństwie usytuować. Ekonomista *redukuje* np. ambicje naukowe, treściowe, humanisty do swojego pojęcia ambicji, które podparte jest wyłącznie interesem majątkowym, ewentualnie związanym z działaniem w satysfakcjonującym zawodzie (ergo - jest się bardziej efektywnym, wydajnym). Różnica jakościowa, której podkreślenie jest ważne, pozwala myśleć przemoc takiego redukcjonizmu; i niech to będzie metapoziom francuskiej teorii dyskursów, czy niemieckiego relatywizmu *metodologicznego*.[/quote:f0bb7b3fe5]
Tylko zobacz jakie są skutki obligatoryjności takiego pojmowania ambicji, tj.: uzależnienie dobrego samopoczucia i samooceny, tylko i wyłącznie od zajmowanej aktualnie pozycji w społeczeństwie, statusu majątkowego, co stanowi zaprzeczenie indywidualizmu i niezależności umysłu. Ja też jestem za tolerancją światopoglądową, ale nie bezkrytycznością.

[quote:f0bb7b3fe5="Durante"] I przecież ja nie mówię o bezwzględnie pewnym spojrzeniu obiektywnym, lecz, u kaduka, modernistyczna gloryfikacja momentów granicznych dla nich samych - niech to celowe będzie popełnienie błędu celem uczynienia zadość "podstawowemu prawu człowieka! - jest czymś dość pustym. Parcie ku oryginalności, przecież słusznie zostało wyśmiane przez raczkujący postmodernizm ("prefugirację postmodernizmu"? :D chodzi o moment, w którym dostrzega się wyczerpanie form i tępy manieryzm). [/quote:f0bb7b3fe5]
No i modernistyczne szokowanie dla zabawy, czy też uwypuklenia własnego indywidualizmu, zostało zastąpione u postmodernistycznych artystów szokowaniem dla wzbudzenia fermentu społecznego i w efekcie - zdobycia sławy.

Nasuwa się pytanie o szczerość zachowań…
[quote:f0bb7b3fe5="Durante"] Ach, no i - pogarda dla jednostek została zastąpiona pogardą dla mas. :D Ale cóż zrobić, to jest zrozumiałe, choć ja mam ambiwalentne uczucia. [/quote:f0bb7b3fe5]
Proszę Cię Durante, nie stosuj na mnie chwytów erystycznych. Przecież wiesz ( co zresztą napisałem w Kalijuga ), że jeśli mamy mówić o pogardzie ( choć nie lubię tego słowa, raczej lepsza by była dezaprobata ), to mam na myśli TYPY zachowań ludzkich, nie masy, czy jednostki.

[quote:f0bb7b3fe5="Durante"] Jedyny poeta pragnący odosobnienia i programowego nieuznania? :D Czekam na dalsze wskazówki. ;> [/quote:f0bb7b3fe5]
Może nie pragnący, ale będąc postawionym pod ścianą… :>

[quote:f0bb7b3fe5="Durante"] No, dwa metafizyczne zdańka mogą pozwalać się domyślać tego i owego, ja natomiast lubię eksplicytne rzeczy (albo czynienie rzeczy takimi). :O [/quote:f0bb7b3fe5]
Oj tam, zwykła parafraza semantyczna

[quote:f0bb7b3fe5="Sanguine Venari"]...nie bądźmy naiwni, mówiąc, że pieniądze do szczęścia nie są potrzebne. Bieda upadla. Niektórzy pielęgnują w sobie ten strach przed nią, starają się więc 'zabezpieczyć' finansowo życie, w skutek czego gubią się. Nie potrafią cieszyć się tym, co osiągnęli i jak narkomani na głodzie oczekują nowych dawek. Tutaj też może być złoty strzał, kiedy pewnego dnia zorientują się, że dom jest całkiem pusty i złowrogo cichy, bo wokół tylko hieny, oczekujące, aż skapnie na nie co nieco z tego splendoru. [/quote:f0bb7b3fe5]
Piękne zdanie koleżanko Wenero, doskonale to ujęłaś :)


“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło