Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin

R.E.M. - Collapse into now. Strona: 1

Artykuł: R.E.M. - Collapse into now

R.E.M. - Collapse into now Wysłany: 2011-03-27 15:37

W końcu jakaś w pełni swiadoma recenzja nowej płyty. Miałem już dość tych "ochów" :)


...and music? Well, it's just entertainment folks.


Wysłany: 2011-03-27 15:58 Zmieniony: 2011-03-27 16:03

1) W recenzji wkleił się babol. Grupie nie pomagała w nagraniach grupa Peaches, tylko wokalistka o takim nicku.

2) Podczas publikacji zjadł się chyba kawałek recenzji (a konkretnie drugi akapit), tak więc, w celu poprawy czytelności tekstu podaję go poniżej, w formie nieokrojonej:

Każda kolejna płyta R.E.M. jest jak odnaleziony po latach stary kumpel, z którym kiedyś świetnie spędzało się wieczory i za którym tęskniliśmy. I kiedy nadarza się okazja ponownego spotkania biegnie się na nie z radością w duszy, wierząc, że przyniesie uśmiech na twarzy i porcję ciepłych wspomnień.

O wydaniu przez R.E.M. płyty „Collapse into now” mówiło się już od połowy ubiegłego roku. Michael Stipe puścił w kilku wywiadach farbę, że do nagrywaniu nowego materiału zespół zaprosi nie byle jakich gości. Nie skłamał. Na krążku usłyszeć można Eddiego Veddera, Patti Smith i Peaches. Można powiedzieć, że Stipe i jego koledzy dobrali sobie do pomocy znajomych z najwyższej rockowej półki.

W przemyśle muzycznym gościnna obecność gwiazd to czynnik, który w założeniu ma podwyższyć atrakcyjność płyt. W przypadku „Collapse into now” ta zasada się nie sprawdza. Wokalista R.E.M. całkowicie zawłaszczył wszystkie utwory, pozwalając zaproszonym sławom zagrać rolę tła dla swoich popisów wokalnych. Choć szczerze powiedziawszy, termin „popisy wokalne” jest tu pewnym nadużyciem. Śpiew Michaela Stipe’a niesie w sobie smutne, bo wyraźnie wyczuwalne, oznaki zmęczenia. Nie jest już tak drapieżny i energetyzujący, jak choćby na albumie „New adventures in hi-fi”. Możliwe, że to kwestia wieku artysty. Stipe jakiś czas temu skończył pięćdziesiąt lat i zostawił już chyba za sobą ten etap życia, w którym rozpętywał w muzyce rewolucje i budował artrockowe barykady. Obecnie robi wrażenie człowieka, który bardzo się uspokoił i wyciszył. Przynajmniej, jeśli chodzi o twórczość w studio nagraniowym. Bo na koncertach, na szczęście, szaleje po staremu.

Nie inaczej rzecz ma się z jego kolegami z grupy. W grze Petera Bucka i Mika Millsa wyraźnie słychać zachowawczość i niestety, brak nowych pomysłów na odświeżenie stylistyki zespołu. Z jednej strony, takie zanurzenie we własnej tradycji jest dość bezpieczne i pozwala trzymać mniej – więcej równy poziom, z drugiej – nieuchronnie nasuwa myśl o nadgryzaniu swojego ogona, co dla wielu muzyków jest jednoznaczne z artystycznym zgonem. Przykro mi być zwiastunem katastrofy, gdy piszę o jednym z moich najukochańszych zespołów, ale fakty są nieubłagane – „Collapse into now” to wyraźny znak wypalenia sił witalnych grupy R.E.M. Mam nadzieję, że ten kryzys da się zażegnać, bo ciężko jest obserwować jak muzycy, uznawani za wybitnych, pogrążają się przez plagiatowanie swoich własnych dokonań sprzed lat.

Słuchanie „Collapse into now” wywołuje w umyśle bardzo konkretne skojarzenia. Utwór „Discoverer” na odległość pachnie aromatem „What’s The Frequency, Kenneth”, a „Uberlin” kryje w sobie ziarno zasiane dawno temu w „Drive”. I o ile pierwszy kontakt z nowa płytą jest dość przyjemny, to każde kolejne wrzucenie jej do odtwarzacza powoduje coraz bardziej nachalne wrażenie powtarzalności materiału. W dodatku żaden z nowych utworów nie wydaje się na tyle ciekawy, żeby pozostać w pamięci i sercu na dłużej. Gdzieś podziała się siła przekazu i wrażenie, że R.E.M. daje słuchaczowi coś prawdziwego. Jak uwierzyć artystom, którzy prezentują rozwodnione kopie samych siebie?

Ja tego nie umiem, więc muszę odłożyć album na półkę i pozwolić, żeby zarósł tam kurzem. Nie umiem pogodzić się z myślą, że grupa, która miała tak ogromny wpływ na rozwój historii rocka, powoli tonie w miałkości i rozmienia się na drobne. Jest mi najnormalniej w świecie przykro. Spotkanie ze starymi znajomymi okazało się klapą. Nie mieliśmy o czym rozmawiać.


pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło