Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Zauroczenie. Strona: 2

Artykuł: Zauroczenie

Wysłany: 2006-05-25 21:48

Kurcze to zgdajcie się wspólnie i może coś tam się uda zdziałać w tym temacie... :D Byłoby fajnie :D. Może ktoś tam jakiegoś znajmego itp. żeby coś w tym kierunku uczynić.



Wysłany: 2006-05-25 22:19

Taaa...zgadajcie się. Zgadac to moze się uda tylko gdzie znajdziesz takiego wydawce i czy w ogóle zajmuje ktoś sie wydawaniem takich undergroundowych pisarzy?


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-26 12:03

KostuCHu wydaje mi się że podchodzisz do tematu troche zbyt pesymistycznie...jakby wszyscy tak myśleli to nikt by nic nie wydał. Pozatym to na naszym rynku pełno juest tanich wydawnictw które wypuszaczają do księgarni mase bezwartościowego syfu którego nikt nie czyta. Myśle że jakbyśmy się postarali naprawde, a nie tylko zamykali się w sferze marzeń i nadzieji to cos mogłoby z tego naprawde wyjść. I wielkie dzięki za nazwanie mnie poetą =]



Wysłany: 2006-05-26 17:25

hmmm Kostuch sam się bawie w pisanie...cokolwiek kulawe ale moje...a co bardziej dziwne to chyba pierwszy tekst napisałem jak miałem ze 6 lat. W zasadzie to się tym bawię pisze na gazecie, w barze na serwetce...gdziekolwiek...poprostu wymóg chwili. Powiem szczerze nie wiem czy potrafiłbym wytrzymać presję tego, że ktoś czyta to co stworzę, pomijając nawet fakt krytki. Więc podziwiam tych, którzy się odważyli opublikować to co napisali, narysowali itp... Więc życzę ci powodzenia...i mam nadzieję, że kiedyś zobaczę jakiś Twój tomik w księgarni :D



Wysłany: 2006-05-26 20:15

Heh, jestem pesymista wiec wątpie aby ten tomik kiedykolwiek ujrzał światło dzienne. Nie mam nic do stracenia. Moge opublikwoać wiersze ale mam małą prośbe do czytelników: prosze nie utożsamiać autora z podmiotem lirycznym.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-29 09:03

Ja wiem że to napewno będzie trudne i że trzeba popatrzeć na to troche z punktu widzenia pesymisty ale miejmy nadzieję...bo co nam w istocie pozostaje? Ja jestem pewien że jeżeli bendziemy dążyć do celu z choć odrobiną nadzieji to kiedyś nam się uda. A co do podmiotu lirycznego to oczywiste...



Wysłany: 2006-05-29 19:42

Są sprawy, które potrafię obdarzyć nadzieją, wypełnić optymizmem. Ale odnośnie tego komiku zero nadziei ale to wynika bardziej z mojej niechęci bo co miałbym je wydawać nie zależy mi na tym aby je kupowany nie uwarzam się za człowieka, który całe zycie będzie pisac i wydawać tomiki bo jak wydam jeden to zacznę myśleć o drugim a tego nie chce.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-30 07:24

Rozumiem cię. Trochę masz racji i po części podzielam twój punkt widzenia… ale mam także jedno pytanie tylko…czego konkretnie się boisz …co by się stało po tym pierwszym i drugim ewentualnie.?.....ok już przestaje drążyć temat..=]



Wysłany: 2006-05-30 10:04

Przypuszczam, że po wydaniu pierwszego zacząbym pisać króko mówiac: szajs. Czuje sie dobrze jako undergroundowy poeta, nikomu prawie nie znany, ludzie mijający mnie na ulicy nie mają świadomosci tego co wypisuje na papierze. Niech wszystkim wystarcza to co daje tu na strone co jakiś czas, nie chce istniec jako poeta, który wydał tomik i przeszedł bez echa. Wole być jako nie znany poeta bo pseudonim nic nie mówi. Poprostu bezimienny poeta.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-30 17:55

Czyżby Kostuh'u według zasady "artysta głodny jest bardziej płodny" :) W istocie problem polega na tym dla kogo się tworzy...jeżeli po wydaniu swoich utworów następne powstają po to żeby nasycić publikę kolejną porcją to jest to tworzenie zupełnie bez sensu i tu można się spierać o granicę komercji. Tworzenie zaś zgodnie z własnymi myślami i uczuciem jest dopiero sztuką... Nierzadko wtedy następuje prawdziwe niezrozumienie artysty...przykłady można by takiej sytuacji mnożyć... Istotą jest żeby nie zatracić siebie...i być prawdziwym.
Istotnie internet daje nam możliwość dość nieograniczonego publikowania tego co stworzyliśmy i to jest jego zaletą a zarazem wadą...



Wysłany: 2006-05-30 18:05

Dlatego nie chce niczego wydawać, drukować tylko wyłącznie wam tutaj udostępniać moje wiersze i nigdzie indziej. Pisze je dla siebie choć nie widze w tym rzadnego celu. Ciesze się, ze moge z wami na te teamty pogadac, oceniac innych, słuchac ocen na temat moich wierszy i to mi odpowiada. Wiesz, poprostu czuje, że gdybym wydał jeden tomik to zacząłbym myśleć o drugim zapominajac o właściwej idei pisania. Ale nie ważne. Nie wydam żadnego tomika i woda sodowa mi nie grozi.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-31 09:01

Masz swoje zasady widze i jesteś zecydowany...to dobrze, to w ludziach cenie... jak wcześniej napisałem po części się z tobą zgodze. Sam nie wiem dlaczego ja bym tam chciał cos kiedyś wydać, tak raz w życiu.....



Wysłany: 2006-05-31 11:10

W tym jestem zdecydowany ale jakw chodze do sklepu muzycznego to mnie szlag trafia bo mam wówczas problem ze zdecydowaniem się co leprze. Z kupnem gitary nie miałem problemu ale z kupnem następnej już mam...


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-31 18:15

Czyżby KostuH'u zasada spirali...następna musi byc lepsza od poprzedniej... No cóż to się przenosi na prawie wszystko...ale czy na poezję...moze właśnie bardziej w tym przypadku jet istotna ta chwila...błysk. Dla mnie akurat jest to róznica miedzy rzemieślnikiem a artystą....jeżeli w natłoku wielu rzeczy jakie się tworzy jedna jest na miare geniuszu to jest artyzm... Prawdą jest też to, że mozna miec tych przebłysków wiele...



Wysłany: 2006-05-31 19:10

Fajnie masz :PPP Ja tam takiego dylematu nie mam bo po kupnie własnego basa już nie mam nic kasy i przez najbliższy czas nie bede miał ;/



Wysłany: 2006-05-31 19:16

Trudno powiedzieć czy leprza. Bo mam 6-strunowego B.C.Rich'a ze stałym mostkiem i nie wiem czy kupić 7-strunowego Flame'a (stały mostek) czy 6-strunowego Flame'a z wajchą. Nie chce mieć skolei 7-strunowej z wajcha bo to juz bardziej dla profesjonalistów. Uwielbiam ciężar brzmienia w 7 i finezje w 6 z wajchą. Musze mieć oba ale to finansowo póki co jest nie możliwe ale kiedyś sobie kupie i będe grać ile w dupe w lezie.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-06-01 13:53

To założymy własny band i zrobimy dółet …i będziemy grać ile wlezie =] Ja mam 5 strunowego SkyWaya.. nie jest to żadne cudo ale bardzo przyjemnie się gra..



Wysłany: 2006-06-01 21:28

Sky Way? Mój kumpel ma gitare tej firmy ale nie lezy mi ten instrument. Nie czuje jego gryfu, przykładam palce do strun i nie czuje tego co gram, odczówam dyskomfort z grania. A moze to był tylko fatalny model. Ale instrumenty robi naprawde bardzo ładne.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-06-03 16:38

Mi tam ta gitara doskonale leży....nie mam z nia żadnych problemów no i bardzo fajnie wygląda z moją droga Elanor ładnie się prezentuje...uroczyście nadam jej imie jak przyjedziesz do poznania KostuCHu... :P



Wysłany: 2006-06-03 20:15

Moja gitara leży mi odealnie. Ale na cudzych gitarach nie umiem grac. Jestem tak przyzwyczajony do jej gryfu, że na innych gitarach nie potrafie się wykazać. Albo grać na swojej albo na rzadnej. Moja B.C.Rich'ka stanowi dla mnie w pewnym sensie taką małą Idyllę niczym z rodu Orfeusza. Ale o instrumentach wiesz gdzie gadamy zatem wyabcz Dravenie, ucinam temat instrumentów na forum poezji gdyż nie pasuje to do tematu jaki winien byc tu poruszany.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło