Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Najgorsze płyty waszych ulubionych zespołów. Strona: 2

Wysłany: 2011-09-23 14:50 Zmieniony: 2011-09-23 15:36

[quote:d4474abee8="Pablo69"]Co nie zmienia faktu, że wokalnie to jeden z najlepszych ich albumów. W przeciwieństwie do fataknego pod tym względem "Dance of Death".[/quote:d4474abee8]
Wokal Dickinsona świetnie sprawdza się przy heavy metalowych hymnach, nie koniecznie jednak musi przy utworach o progresywnym zacięciu, wymagającym nieco subtelności.

[quote:d4474abee8="Pablo69"]Ciekawe zatem dlaczego twój nick pochodzi od jednego z utworów z tego albumu. Jak dla mnie każdy utwór jest inny, może słuchałem tej uważniej, może więcej razy, może mam lepszy słuch, naprawdę nie wiem.[/quote:d4474abee8]
Chciałem w jakiś sposób podkreślić swoją wielką sympatię dla "Dziewicy". Podoba mi się również, jaką (internetową) legendą ów fikcyjna postać obrosła.

[quote:d4474abee8="Pablo69"]Mam całą dyskografię na CD. [/quote:d4474abee8]
..., wydania live na DVD, edycje specjalne czy bootlegi, niektóre za kilkadziesiąt $.

[quote:d4474abee8="Pablo69"]Nie da rady przez 30 lat cały czas nagrywać tak samo dobrych płyt. I chyba nie ma zespołów z takim sta[color=RED:d4474abee8]rz[/color:d4474abee8]em jak IM, które wciąż potrafią nagrywać albumy na takim poziomie jak "A Matter..." i "Final Frontier". Choć do "Brave New World" faktycznie daleko im.[/quote:d4474abee8]
Nikt tego nie kwestionuje. Dlatego właśnie napisałem, że, dla mnie, (NAJ)słabszymi są właśnie "Dance Of Death" i "A Matter..." - nie pozbawione jednak kilku fajnych motywów.

[quote:d4474abee8="Pablo69"]Zakładałeś, że będzie słaba. "El Dorado" jest najsłabsze na płycie, ale "Sattelite 15... The Final Frontier" (całe) zaliczam do lepszych fragmentów albumu.[/quote:d4474abee8]
Między "będzie" a "jest" jest pewna mała różnica. Owszem, utwory promujące album są najgorszymi na płycie. Dla mnie, jeżeli zespół już zdecyduje się na wypuszczenie singla, to powinien on być reprezentatywny dla mającej się ukazać płyty. Dlatego właśnie założyłem, że 15 studyjny krążek Iron Maiden może być słaby. Na szczęście życie pokazało, że jest inaczej. IMO, jak już wspomniałem, "The Final Frontier" jest Maidenowskim albumem dekady.

[quote:d4474abee8="Pablo69"]Raczej na "Brave New World".[/quote:d4474abee8]
Raczej nie. "Brave New World" sprawia wrażenie bardzo podniosłego, ale kipiącego niesamowitą energią ("The Wicker Man", "Brave New World", "Fallen Angel" czy "Out Of The silent Planet" z genialnym teledyskiem), z chyba jednym bardziej złożonym i nastrojowym - "The Nomad".

W "Dance Of Death" do takich klimatów aspirują: "Paschendale", "No More Lies" czy akustyczny "Journeyman". Do "The Nomad" i jego klimatu, trochę im jednak daleko.

[quote:d4474abee8="Pablo69"]"Sign of the Cross" i "Man on the Edge" śpiewane przez Bruce'a są milion razy lepsze.[/quote:d4474abee8]
Bo jednak "Dziewica" bez Dickinsona, to tak jak dziewica bez "szybki"


Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego ...


Wysłany: 2011-09-23 16:21

[quote:f9cc027643="Benjamin_Breeg"] Wokal Dickinsona świetnie sprawdza się przy heavy metalowych hymnach, nie koniecznie jednak musi przy utworach o progresywnym zacięciu, wymagającym nieco subtelności. [/quote:f9cc027643]

Nie bardzo potrafię oceniać obiektywnie Dickinsona...

"When the Wild Wind Blows" to wg mnie najlepiej zaśpiewany przez niego utwór, nie tylko z tego albumu. We wstępie i zakończeniu śpiewa bardzo subtelnie, przez resztę utworu tak [i:f9cc027643]przebojowo[/i:f9cc027643], że ten 11-minutowy utwór mija szybko jakby trwał 3 minuty. Pokochałem go od pierwszego usłyszenia i od ponad roku wciąż jest moim ulubionym utworem Dziewicy, a słucham ich już sporo czasu.

[quote:f9cc027643="Benjamin_Breeg"] Raczej nie. "Brave New World" sprawia wrażenie bardzo podniosłego, ale kipiącego niesamowitą energią ("The Wicker Man", "Brave New World", "Fallen Angel" czy "Out Of The silent Planet" z genialnym teledyskiem), z chyba jednym bardziej złożonym i nastrojowym - "The Nomad". [/quote:f9cc027643]

Ale jest też sporo spokojniejszego grania. Tylko w trzech utworach nie ma nastrojowych fragmentów (ok, w "Ghost of the Navigator" i "Out of the Silent Planet" są to tylko introdukcje), a "Blood Brothers" to jeden z najspokojniejszych w ich repertuarze.

Warto wspomnieć o "Dream of Mirrors" i niedocenianym "The Thin Line Between Love & Hate". Oba progresywne.

[quote:f9cc027643="Benjamin_Breeg"] Dlatego właśnie napisałem, że, dla mnie, (NAJ)słabszymi są właśnie "Dance Of Death" i "A Matter..." - nie pozbawione jednak kilku fajnych motywów. [/quote:f9cc027643]

"A Matter of Life and Death" to na pewno najtrudniejsza w odbiorze pozycja w ich dyskografii. Ja potrzebowałem prawie 4 lat, żeby się do niej przekonać, obecnie jest to jeden z moich ulubionych albumów. Każdy utwór osobno się broni, ale zebrane razem - przyznaję - mogą męczyć.

Ale jeżeli "Different World" i "For the Greater Good of God" brzmią tak samo, to równie prawdziwe będzie stwierdzenie, że "Run to the Hills" i "Children of the Damned" albo "Be Quick or Be Dead" i "Afraid to Shoot Strangers" są identyczne

[quote:f9cc027643="Benjamin_Breeg"] Między "będzie" a "jest" jest pewna mała różnica. [/quote:f9cc027643]

Mój błąd, miałem na myśli, ze lepiej nie zakładać z góry, że coś będzie złe.

[quote:f9cc027643="Benjamin_Breeg"] wydania live na DVD, edycje specjalne czy bootlegi, niektóre za kilkadziesiąt $. [/quote:f9cc027643]

DVD - tak, reszta odpada, nie mam zaufania do zakupów na aukcjach internetowych, a właściwie tylko tam można takie rzeczy zdobyć (jeżeli są inne sposoby, to chętnie je poznam).

Są jeszcze koncerty, za nie zapłacę każdą cenę


http://pablofrompoland.blogspot.com/


Wysłany: 2012-03-04 13:39

Jeszcze nie wiem, czy to będzie porażka czy nie, ale myślę, że bez problemu mogę obstawić-
Running Wild "Shadowmaker". Hak mi w smak jak się mylę i oby tak było.



Wysłany: 2012-03-24 21:51

Amon Amarth - Avengers
Nie przypadł mi specjalnie do gustu


Żyć tak, aby niczego nie żałować. Szkoda czasu na zmartwienia. To co tu i teraz jest najważniejsze, przeszłość i przyszłość jest tylko abstrakcyjna. Każdy krok tworzy historie i otwiera nowe możliwości.


Wysłany: 2012-03-24 23:06 Zmieniony: 2012-03-24 23:08

Kamien (Bicz)
Kamien
Posty: 38
Bielsko-Biała

Dio - Magica - płyta trzymająca pewien poziom, ale jednak nudnawa. Riffy są bardzo proste i mało rozbudowane, utwory potwornie schematyczne. Miałem nadzieję, że Craig Goldy uratuje sprawę, ale niestety jak zwykle gitarze brakło mocy i mamy mocne, ciężkie riffy zagrane za delikatnie.

Black Sabbath - Seventh Star - album, który mnie zaskoczył. Ogólnie utwory wydają mi się przede wszystkim źle nagrane. Na płycie znajduje się jeden naprawdę świetny utwór pt. "No Stranger To Love". Niestety, spietruszona została jakość nagrania i przez to całość brzmi nijako. Jeśli już szli w lekkie kawałki to mogli skupić się całkowicie na tych klimatach.

Uriah Heep - Into The Wild - od razu chciałbym zaznaczyć, że Juraje to zdecydowanie mój ulubiony zespół, a wspomniana płyta jest niezła. Co więc mi się nie podoba? Zmiana stylu. Podoba mi się wokal Berniego, ale nie nadaje się do tej muzyki. Wszyscy fani znają pierwsze albumy Uriah - rozbudowane, często kilkunastominutowe utwory, ciekawe teksty, schowana gitara, wysunięty bas, charakterystyczna gra klawiszy i chóry, chóry, mnóstwo chórów. A co zaserwowali nam nowi Juraje? Tępawy klasyczny heavy metal, z klasycznym wokalem, schematycznymi utworami. A tytułowy kawałek woła o pomstę do nieba swoimi dwoma (!) dźwiękami i powtarzającym się miliard razy refrenem. Nie jest to słabe, ale naprawdę boli porównanie takiej "Into The Wild" z "Paradise - The Spell".

Nightwish - Dark Passion Play - nie trzeba chyba mówić dlaczego. Same utwory są na bardzo wysokim poziomie, ale sposób wykonania pozostawię bez komentarza.
Za Imaginaerum nawet się nie zabrałem, wolę sobie nie obrzydzać tego zespołu do końca.

TSA - anglojęzyczne wersje ich płyt - wszystko byłoby super, gdyby nie to, że większość utworów została nagrana w tragicznej jakości w porównaniu do pierwotnych edycji (też nie najlepiej zmiksowanych).



To, co najcenniejsze w człowieku zawsze znajduje się w środku.


Wysłany: 2012-06-17 19:54

pozwolę sobie wtrącić swoją opinię odnośnie jednej z moich ulubionych kapel

satyricon - the age of nero
oprocz genialnego wolfpack nie ma na tej płycie nic wpadającego w ucho. mam jedynie nadzieję że ich kolejna płyta pójdzie bardziej w stronę volcano, bądź nawet w now, diabolical, byleby nie powtarzać stylu poprzedniej


Czasami trzeba po prostu byc nikim, by cokolwiek znaczyć...


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło