Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

...życie...miłość...paranoja.... Strona: last

...życie...miłość...paranoja... Wysłany: 2006-05-03 12:44

...życie...miłość...paranoja...
...ciekawe...
...to co nas nurtuje od samego początku...czy warto...czy trzeba...a jak tak to czemu...jaki tego jest sens...po co tyle pytań...po co to wszystko...odpowidzi się doczekam...??...nie wiem...


inny od innych


Wysłany: 2006-05-04 12:33

widzę kolejny filozoficzny wątek.. i dobrze, wszak filozofowie, to mądrzy ludzie...
Scio me nihili scire - jak powiedział Sokrates - pozostaje nam zatem zastanawiać się i wyciągac jakieś wnioski... mnie jest trudno na to odpowiedziec...


Meraviglisa creatura Sono sola al mondo


Wysłany: 2006-05-04 17:33

im wiecej pytań tym mniej odpowiedzi...
życie..miłość...paranoja...podobno warto...


.lidocain god.


Wysłany: 2006-05-04 18:46

może i warto...może i nie...nie wiem...wiem tylko, że sie nie poddam...


inny od innych


Wysłany: 2006-05-04 19:02

Poddawać się nie wolno.. nigdy... to oznaka słabosci... trzeba walczyć, tym bardziej o życie i miłość.. i inne kwestie metafizyczne


Meraviglisa creatura Sono sola al mondo


Wysłany: 2006-05-06 09:31

A czym jest życie bez miłości?

Pytanie retoryczne.Pozostawiam bez odpowiedzi.


Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P


Wysłany: 2006-05-06 22:39

A czym miłość jest beż życia...?=] Co do sensu bezsensu to ja się zgadzam =] życie...miłość...paranoja... egzystujemy po to by to wszystko odczuwać...



Wysłany: 2006-05-07 12:23

"różne ludzie różne potrzeby" jak to mawia babcia mojej koleżanki...a mi sie wydaje, że gdyby ludzie nie znali miłości to nie było by tylu problemów...


inny od innych


Wysłany: 2006-05-07 16:18

ale gdyby miłość nie była znana to potrafili by żyć w stadzie bez miłośći


inny od innych


Wysłany: 2006-05-07 20:01

Prędzej czy później...hmmm...świrowanie w samotności jest zdecydowanie najgorszą żecza jaka mnie w życiu spotkała.



Wysłany: 2006-05-14 08:48

Cóż, są różni ludzie i mają różne potrzeby. Jedni tacy jak Sepulturka nie potrafią wytrzymać bez swojej drugiej połówki, a jeszcze inni np, ja świetnie dają sobie rade w samotnosci. Owszem czasem popadam w dziwny nastrój ale zazwyczaj to nuda go wywołuje. Jak narazie to dogaduje sie świetnie ze swoją samotnoscia i nie widze potrzeby wiązania się z jakaś dziewczyną. Flirtować czasem każdy może ale nic poza tym..."On Ne Badine Pas Ovec L'amour" moi drodzy.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-14 10:33

Oczywiście każdy może zamknąć się w swoim zamku, doskonale szczelnym i odizolowanym od reszty świata, stworzyć w nim idealne dla siebie warunki, ale zawsze pozostanie w nim pewnien chłód, którego możemy nawet nie czuć. Ale w momencie kiedy pojawi się w tych murach osoba, która jest do nas podobna, rozumie nasz świat, pozostawi w nich odrobine ciepła, zmienia się zupełnie podejście do samotności. Przestaje ona być stanem, którego oczekujemy i w najlepszym wypadku staje się stanem przejściowym, znośnym... oczekiwaniem na coś. Ja na szczeście mam to już za sobą :)


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-05-14 14:13

Po części zgodze się z Tobą. Siedze w swoim zamczysku i z niego nie wychodze, ale wejść do niego albo nikt nie chce albo sie boi, a mnie to ryba. Dobrze mi sie żyje w swojej samotni. Nie jestem od kogoś w pewnym sensie zależny. Mam swój mały świat i jest mi w nim dobrze.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-14 14:46

po co wpuszczać kogoś do swojego życia...żeby Cie ranił...??...żeby Ci zaszkodził...??samemu jest tak spokojnie...tylko trzeba umieć to wykorzystać....


inny od innych


Wysłany: 2006-05-14 15:55

Samemu jest spokojnie...smiertelnie spokojnie. Czasem kazdy potrzebuje czyjegos oparcia i bliskosci drugiego czlowieka...


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-05-15 10:31

Całe szczęście tylko "czasem" nie cały czas. Cóż, od czegoś sa wkoncu znajomi i przyjaciele. Ktoś komu moglibyśmy sie zwierzyć.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-15 17:36

Wartości znajomych i przyjaciół nie da się przecenić, ale oni z regóły mają swoje "drugie połowy" i nadejdzie taki czas, że nie beędziemy dla nich najważniejsi, jeśli już tak nie jest. Bliskość drugiej osoby na codzień jest potrzebna wszystkim... stwierdza to nawet taki stary, biały i wyliniały wilk jak ja :wink:


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-05-16 14:03

A ja jestem młodym wilkiem, siedzem w swojej norze i nie ruszam z niej dupy. Tak, z przyjciółmi różnie bywa. Raz można na nich liczyć a czasem szkoda w ogóle z nimi gadać.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2006-05-17 06:12

Kostuch wyjdz czasem z tej nory, wilk nie jest zwierzęciem podziemnym. Będąc cały czas w zamknięciu można się w końcu w kreta zamienić :twisted: ... ale to już jest wybór indywidualny, decyzje trzeba podjąć samemu, bo jak na siłe ktoś Cie wyciągnie to będzie jeszcze gorzej.


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-05-17 11:00

Dokładnie. Kretem juz po części jestem bo wzrok mi się coraz bardziej psuje i za jakis czas pewnie będe mieć szkła w okularach jak denka od butelek. Kiedyś z tej nory wyjde. Ale póty co, siedze sobie w niej od czasu do czasu wystawiajac łeb by zaczerpnać wdech świeżego powietrza i spowrotem do dziury. Ale kiedyś tak jak mówisz...przyjdzie czas ją opóscić.


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło